Kontynuacja dnia urodzin Mikayli + weekendowy double update! Zwróć uwagę, czy przeczytałeś poprzedni!
Podziękujcie jeelon, gdyby nie ona pewnie rozdziału by dziś nie było
I włączcie sobie piosenkę gdy zaczniecie trzecią scenę!
Szedł ramię w ramię z dziewczyną, na której głowę wcisnął swoją beanie, gdy zaczęła narzekać na chłód.
- Minnie jest urocza - powiedziała, stawiając kolejne kroki.
- Jest świetna - zaśmiał się - to niesamowite, że jest między nami taka różnica wieku, a mógłbym szczerze nazwać ją swoją przyjaciółką.
- Gdyby była dorosła, to to dwanaście lat różnicy, pewnie nie byłoby aż tak zauważalne.
- Dokładnie - zgodził się. - Może nie mogę porozmawiać z nią na jakieś poważne tematy, bo jest dzieckiem, ale... Cholera, ona naprawdę potrafi poprawić mi humor.
- Dobrze mieć kogoś takiego - stwierdziła.
- Siedziałem kiedyś w dołku - westchnął, spuszczając wzrok w dół - ale widząc jak Ash próbuje w niego nie wpaść dla swojej swojej siostry... Ja chciałem się bronić przed kolejnym upadkiem, więc obrałem sobie cel. Ashton został z siostrą sam, bez rodziny, dlatego chciałem być dla nich wsparciem. Ona naprawdę mi pomogła.
- To kochane - powiedziała, gdy zatrzymali się przy podjeździe do karmelowego domu.
Chciała zdjąć ze swojej głowy czapkę i oddać Michaelowi, ale jego dłoń ją zatrzymała.
- Weź ją sobie. I tak nie lubię nosić czapek.
Posłali sobie uśmiechy, a Marlee zrobiła krok do przodu. Spojrzała w górę, w zielone oczy Clifforda i dotknęła swoimi palcami jego policzek.
- Dziękuję ci, za ten wieczór.
Czerwonowłosy pochylił się do przodu i złożył delikatny pocałunek na jej ustach, sprawiając, że dziewczyna przymrużyła powieki.
- To ja ci dziękuję, że byłaś dzisiaj ze mną.
*
Wieczory w Sydney nie należały do najcieplejszych, ale nie były one też zbyt chłodne.
Czarny kaptur spoczywał na jego rozwianej przez wiatr czuprynie. Przydługawe rękawy zakrywały dłonie, które i tak trzymał w kieszeni swojej bluzy. Granatowy trampek co chwila kopał kamień, który leżał u jego stóp.
Usta chłopaka wykrzywiały się w niewielkim uśmiechu, będącym wynikiem ogarniającego go szczęścia. Tego dnia, jeszcze, nie żałował niczego.
Wskakiwał na stopnie, aby dostać się do swojego mieszkania. Wszedł do niego i nawet ucieszył się, gdy okazało się, że jest sam. Nie miał ochoty widzieć Caluma, który po swoim powrocie najprawdopodobniej zacznie opowiadać o swojej cudownej wygranej.
Od razu skierował się do sypialni, skąd zabrał swoją piżamę i udał się do łazienki, aby wziąć prysznic.
Zrzucił z siebie miętową koszulkę, wracając wspomnieniami do dużych dłoni, które się na niej zaciskały. Zdjął spodnie i bieliznę, po czym wszedł do kabiny prysznicowej. Odkręcił kurek a gorąca woda uderzyła w jego ciało.
Krople spływały przymrużonych powiekach chłopaka, pod którymi Luke nadal widział uśmiech swojego najlepszego przyjaciela. Wyobraźnią, ciągle powracał do dotyku jego ust i ciepłego oddechu przy swoich wargach.
YOU ARE READING
Minnie | Lashton ✔️
Fanfiction- Widział pan mojego tatusia? - zapytała niziutka dziewczynka, patrząc prosto w błękitne oczy chłopaka. - Minnie, ile razy mam powtarzać, abyś nie uciekała braciszkowi?! twitter: #MinnieFF #1 lashton - 5 VIII 2019 #1 irwin - 5 VIII 2019 #1 sister...