XI. on a date with gay

2.7K 196 290
                                    

Ashton nie pamiętał, kiedy ostatnio jego serce biło tak szybko, a on sam miał takie tempo działania. Telefon od Hemmingsa dotarł do niego, akurat kiedy wychodził z kąpieli. W międzyczasie, gdy zakładał dresy, zadzwonił do Michaela, aby oznajmić mu, że potrzebuje kierowcy i opieki na jakiś czas dla Minnie. 

Obiecał mu, że wszystko wyjaśni mu po drodze, więc niebieskowłosy nie wiedząc o co chodzi, tylko domyślał się, że musiało się coś stać.

Wystarczyło kilka minut, a przyjaciele znaleźli się w samochodzie, należącym głównie do Karen. 

Szatyn nakreślił przyjacielowi sytuację, a Clifford z piskiem opon ruszył według trasy wskazanej przez Ashtona. Irwin nie wiedział dokładnie, co dzieje się z Lukiem, ale nie mógł zbagatelizować połączenia. 

Oboje wyskoczyli z auta i ruszyli na klatkę schodową kamieniczki. Ashton przeklął, ciągnąc za zamknięte drzwi. Nie sądził, że dobrym pomysłem będzie wciśnięcie guziczka przy nazwisku "Hood", więc policzył w myślach mieszkania i zadzwonił pod numer starszej kobiety. Pamiętał, jak mówiła, że słyszy czasem krzyki tego pożal się Boże, jego chłopaka, więc doszedł do wniosku, że kobieta na pewno otworzy mu drzwi.

- Kto tam? - usłyszał głos, prawdopodobnie należący do jej syna.

- Dobry wieczór, tutaj Ashton Irwin - zaczął kulturalnie - przyjaciel pańskiego sąsiada. Jakiś czas temu pomogłem państwu z wnoszeniem zakupów...

- Tak, pamiętam.

- Dostałem bardzo niepokojący telefon od Luke'a. Czy mógłby mi pan otworzyć drzwi? - mówił szybko, tupiąc przy tym nogą. 

- Jasne. Właściwie to... Słyszałem u nich trzask - tłumaczył, ale kiedy tylko drzwi wydały specyficzne bzyczenie, szatyn przestał słuchać i wraz z niebieskowłosym ruszył co drugi stopień ku mieszkaniu, w którym mieszkał Luke. 

Clifford włączył światło i oboje wytrzeszczyli wzrok, widząc skulonego na schodach blondyna bez koszulki. Nadal krwawiącą dłoń, blondyn próbował utrzymać w powietrzu. 

- O rany - powiedział i ukucnął przed chłopakiem. 

Poklepał go po policzku, aby sprawdzić czy jest przytomny. Blondyn podniósł swoją zapłakaną twarz, widząc szatyna, trochę, jakby za mgłą. Było mu słabo, ale nie wiedział czy to przez ból czy raczej widok krwi, do której miał niewielki wstręt.

- Luke, słyszysz mnie? - zapytał, biorąc w dłoń jego krwawiącą kończynę.

Michael nie był profesjonalistą, ale ukończył kilka kursów pierwszej pomocy. Jako student jednego z medycznych kierunków, owiał spojrzeniem ranę i wstał. Pobiegł do samochodu, wcześniej blokując drzwi. Po chwili wrócił z apteczką, a przyglądając się bliżej wbitemu kawałkowi szkła, usztywnił go wraz z zakrwawioną dłonią. Jednak nie był pewien, czy to jedyne obrażenie, które miał na sobie chłopak.

- Musimy zabrać go do szpitala. Nie wyjmę mu tego z ręki, poza tym, jestem pewny, że będą musieli założyć mu szwy, rana jest dość głęboka - powiedział spokojnie do szatyna, który prawdopodobnie zaczynał panikować.

  - Dobra. Wstaniesz? Dasz radę podejść do samochodu? Albo nie, wiesz co? Ja cię zaniosę. Chyba dam radę, prawda Lu?  

Zupełnie inaczej było, kiedy Irwin przyszedł wtedy do mieszkania. Wtedy zdarzenie nie było "na świeżo", a Luke był tylko posiniaczony. Teraz, widząc krew i spływające łzy po jego policzkach, Ash zdecydowanie nie wiedział co robić. To wszystko stało się zbyt szybko i nie wiedział, co zrobiłby, gdyby nie było tutaj Michaela. 

Minnie | Lashton ✔️Where stories live. Discover now