XIII. you look like homeless

Zacznij od początku
                                    

Szybko wrzuciła swoje rzeczy do plecaka i pomachała Jamiemu oraz Amy na pożegnanie. Podeszła do kobiety i przywitała się przytuleniem.

- Czy pan Irwin, zawsze, będzie przysyłał po Mikaylę kogoś spoza rodziny? - zapytała nauczycielka, jednak chyba nie spodziewała się, że Karen będzie broniła Ashtona. 

- Nie rozumiem, w czym problem - burknęła - jestem prawnym opiekunem Mikayli, czyli prawnie można by nazwać mnie, jej zastępczą matką, a mojego syna jej bratem. Skoro prawnie się wszystko zgadza, nie powinna pani przeszkadzać nasza obecność. Ashton pracuje, aby zapewnić Mikayli dobre warunki do życia. 

- Wie pani, że nie podoba mi się sytuacja w jakiej znalazły się te dzieciaki - rzuciła dość wrogo. 

- Nie, proszę pani. Pani się nie podoba, że Ashton jest samotny i młody, a ma do wychowania sześciolatkę. 

Do sali weszła pani Sparkle, która zaczęła przysłuchiwać się wymianie zdań. Uśmiechnęła się do syna, dając mu znak, aby się zbierał. 

- Uważam, że samotny, homoseksualny mężczyzna nie powinien wychowywać dziecka. 

- A ja uważam, że to nie ma znaczenia.

- Owszem, pani Clifford. Ma. Pan Irwin jest do tego zbyt młody, nie ma doświadczenia, aby wychowywać sześciolatkę.

- Ja myślę, że ten chłopak musi być naprawdę dojrzały, skoro podjął tego próbę - wtrąciła mama Jamesa.

- Widzi pani? Tylko pani uważa, że jest inaczej - zauważyła Clifford.

- Ja, gdy urodziłam Jamiego, byłam siedemnastoletnią dziewczyną, którą rodzice wyrzucili z domu - dodała Suzanne.

- Też James zachowuje się tak, jak się zachowuje - burknęła. - Burzenie modelu rodziny jest czymś, co niekorzystnie wpływa na dzieci.

- Mój syn jest dobrym dzieckiem - rudowłosa wciąż stała przy swoim. 

- Oczywiście - powiedziała sarkastycznie. Kobiety rzuciły jej ostrzegawcze spojrzenie.

- Mikayla, zbieramy się. Nie będziemy dyskutować z kobietą zamkniętą na nietypowe rozwiązania.

- Dokładnie. Jamie, chodź też.

Cała czwórka znalazła się w szatni, gdzie sześciolatkowie zaczęli zmieniać swoje buty. 

- Ale mnie zdenerwowała - podsumowała starsza, wypuszczając głośno powietrze.

- Nie tylko panią. Ta kobieta nie zna zasad i granic. Traktuje dzieciaki wybiórczo. James opowiedział mi o incydencie z włosami Mikayli. Widziałam, że pani córka płakała przez tego chłopca - opowiedziała.

- Minnie nie jest moją córką. Minnie mówiła mi, że pani Clark ciągle karci Jamesa za pisanie.

- Jamie czasem ma problem ze skupieniem się, dlatego później nie wie jak sobie radzić, ale to tylko dziecko. I jeszcze teraz, ten, pożal się Boże, teatrzyk.

- Teatrzyk? Mikk nic nie mówiła... - zmarszczyła brwi - Kochanie, dlaczego nie wspomniałaś nic na ten temat? Pewnie musisz nauczyć się wierszyka.

- Ja i Jamie nic nie mówimy - wyjaśniła.

- Co? Jak to?

- Jesteśmy drzewami - odezwał się chłopiec. 

- Czyli... Co właściwie robicie?

- Stoimy.

- A... Szumicie chociaż? - zapytała zdezorientowana.

Minnie | Lashton ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz