Szybko wrzuciła swoje rzeczy do plecaka i pomachała Jamiemu oraz Amy na pożegnanie. Podeszła do kobiety i przywitała się przytuleniem.
- Czy pan Irwin, zawsze, będzie przysyłał po Mikaylę kogoś spoza rodziny? - zapytała nauczycielka, jednak chyba nie spodziewała się, że Karen będzie broniła Ashtona.
- Nie rozumiem, w czym problem - burknęła - jestem prawnym opiekunem Mikayli, czyli prawnie można by nazwać mnie, jej zastępczą matką, a mojego syna jej bratem. Skoro prawnie się wszystko zgadza, nie powinna pani przeszkadzać nasza obecność. Ashton pracuje, aby zapewnić Mikayli dobre warunki do życia.
- Wie pani, że nie podoba mi się sytuacja w jakiej znalazły się te dzieciaki - rzuciła dość wrogo.
- Nie, proszę pani. Pani się nie podoba, że Ashton jest samotny i młody, a ma do wychowania sześciolatkę.
Do sali weszła pani Sparkle, która zaczęła przysłuchiwać się wymianie zdań. Uśmiechnęła się do syna, dając mu znak, aby się zbierał.
- Uważam, że samotny, homoseksualny mężczyzna nie powinien wychowywać dziecka.
- A ja uważam, że to nie ma znaczenia.
- Owszem, pani Clifford. Ma. Pan Irwin jest do tego zbyt młody, nie ma doświadczenia, aby wychowywać sześciolatkę.
- Ja myślę, że ten chłopak musi być naprawdę dojrzały, skoro podjął tego próbę - wtrąciła mama Jamesa.
- Widzi pani? Tylko pani uważa, że jest inaczej - zauważyła Clifford.
- Ja, gdy urodziłam Jamiego, byłam siedemnastoletnią dziewczyną, którą rodzice wyrzucili z domu - dodała Suzanne.
- Też James zachowuje się tak, jak się zachowuje - burknęła. - Burzenie modelu rodziny jest czymś, co niekorzystnie wpływa na dzieci.
- Mój syn jest dobrym dzieckiem - rudowłosa wciąż stała przy swoim.
- Oczywiście - powiedziała sarkastycznie. Kobiety rzuciły jej ostrzegawcze spojrzenie.
- Mikayla, zbieramy się. Nie będziemy dyskutować z kobietą zamkniętą na nietypowe rozwiązania.
- Dokładnie. Jamie, chodź też.
Cała czwórka znalazła się w szatni, gdzie sześciolatkowie zaczęli zmieniać swoje buty.
- Ale mnie zdenerwowała - podsumowała starsza, wypuszczając głośno powietrze.
- Nie tylko panią. Ta kobieta nie zna zasad i granic. Traktuje dzieciaki wybiórczo. James opowiedział mi o incydencie z włosami Mikayli. Widziałam, że pani córka płakała przez tego chłopca - opowiedziała.
- Minnie nie jest moją córką. Minnie mówiła mi, że pani Clark ciągle karci Jamesa za pisanie.
- Jamie czasem ma problem ze skupieniem się, dlatego później nie wie jak sobie radzić, ale to tylko dziecko. I jeszcze teraz, ten, pożal się Boże, teatrzyk.
- Teatrzyk? Mikk nic nie mówiła... - zmarszczyła brwi - Kochanie, dlaczego nie wspomniałaś nic na ten temat? Pewnie musisz nauczyć się wierszyka.
- Ja i Jamie nic nie mówimy - wyjaśniła.
- Co? Jak to?
- Jesteśmy drzewami - odezwał się chłopiec.
- Czyli... Co właściwie robicie?
- Stoimy.
- A... Szumicie chociaż? - zapytała zdezorientowana.
CZYTASZ
Minnie | Lashton ✔️
Fanfiction- Widział pan mojego tatusia? - zapytała niziutka dziewczynka, patrząc prosto w błękitne oczy chłopaka. - Minnie, ile razy mam powtarzać, abyś nie uciekała braciszkowi?! twitter: #MinnieFF #1 lashton - 5 VIII 2019 #1 irwin - 5 VIII 2019 #1 sister...
XIII. you look like homeless
Zacznij od początku