chapter 4

1.3K 103 45
                                    

____________

Kimberly popatrzyła na chłopaka niepewnie i zastanowiła się porządnie, czy warto z tym człowiekiem wchodzić w jakiekolwiek układy, aczkolwiek skinęła lekko głową i czekała na jego propozycję.

— Odpowiedzi kosztują. Rozwiąż sznury, a dowiesz się jak tu trafiłem — brunet powiedział to w dość tajemniczy, ale zarazem psychopatyczny sposób, co lekko zaniepokoiło dziewczynę.

Nie była pewna czego mogłaby się po nim spodziewać i chodź jej zadaniem było wyciągnięcie od Kaia jak największej liczby informacji, to chyba nie do końca chciała to wszystko słyszeć. Czuła, że z byle powodu nie został tu zesłany.

— I tak nie uciekniesz. Bonnie otoczyła cały dom barierą ochronną — odparła, nie wiedząc nawet czy to prawda, ale musiała improwizować.

     Kai Parker jednak wiedział doskonale, że to zwykłe kłamstwo...

— To chociaż je poluźnij, błagam. Nie masz w ogóle wyczucia w rękach — jęknął, próbując nieudolnie wyswobodzić swoje nadgarstki.

Dziewczyna westchnęła, przewracając nonszalancko oczami. Nie dość, że nic się od niego nie dowiedziała to teraz ma mu jeszcze dogadzać.

— Nie ma szans, Parker. Albo mówisz kto cię skazał na więzienie, albo mogę ci zagwarantować coś gorszego, niż tylko sznury — starała się zgrywać groźną, jednak patrząc na wyraz twarzy chłopaka, nie wyglądał na zbyt przekonanego.

— Myślisz, że mnie tym przestraszysz? Nic gorszego niż gnicie w tym miejscu przez dwadzieścia jeden lat już nie może mi się przytrafić — warknął, patrząc nieprzerwanie przed siebie na tlący się ogień w kominku.

Russell przybiła sobie mentalną piątkę. Zdobyła pierwszą informację, więc z resztą nie może być tak trudno. Musi tylko obrać odpowiednią taktykę i trafić w punkt, a Parker wszystko ładnie jej wyśpiewa.

— W takim razie musisz być już starym zgredem — parsknęła, nie mogąc się powstrzymać — ile lat masz tak na prawdę?

Kai zaśmiał się w charakterystyczny sposób, ale szybko spoważniał i spojrzał na dziewczynę przymrużonymi oczami.

— Skoro muszę dalej siedzieć związany, to mam dla ciebie inny deal. Ty dostaniesz swoje odpowiedzi, ale ja też muszę wiedzieć coś o tobie. Zagramy w pytania! — wykrzyknął entuzjastycznie, ciesząc się przy tym jak małe dziecko. Kimberly już zdążyła zauważyć, że ten człowiek - o ile nim jest - ma różne oblicza.

— Oh a ty przypadkiem nie jesteś już za stary na takie rzeczy? — uśmiechnięta, rozłożyła się z powrotem na kanapie i wyzywająco poruszyła brwiami, czekając na odpowiedź chłopaka. Mimo wszystko zaczynała lubić ich rozmowy, a raczej przekomarzanki.

— Zabawne — skwitował, przewracając oczami — Ja w takim razie pierwszy. Jak długo jesteś wampirem?

Kimberly zmarszczyła brwi ze zdziwienia. Spodziewała się raczej bardziej konkretnych pytań, a nie z serii jak się nazywasz, ile masz lat i gdzie mieszkasz.

— Dokładnie osiem miesięcy.

Parker w odpowiedzi tylko prychnął w rozbawieniu.

— Coś ci nie pasuje? — burknęła w jego stronę.

— Świeżak z ciebie. Obstawiam, że to Damon cię przemienił, a ty teraz musisz być na każde jego skinienie. To w sumie trochę smutne. Nie pozwala ci żyć własnym życiem. Mam rację?

ᴛʀᴀᴘᴘᴇᴅ; ᴋᴀɪ ᴘᴀʀᴋᴇʀWhere stories live. Discover now