Rozdział VI

68 3 0
                                    

Po rozmowie z Zedem poszłam nad Ocean (Lub morze... Ale wydaje mi się że to ocean). Nie wiem co mam teraz zrobić... Wydaje Mi się że oni coś do mnie czują... Co powinnam teraz zrobić? Co jeśli będe musiała wybierać.

Usłyszałam dziwny szelest za plecami, kiedy się odwróciłam...

Co się stało? Wstałam z zimnej podłogi i rozejrzałam się po pokoju, albo celi??? Co ja tutaj robię? Nagle poczułam mocny ból, ktoś mnie złapał za włosy.

-Aaaauuuu
-Zamknij się! - głos był bardzo poważny i nie zbyt przyjazny dla uszu.

Po kilku nastu minutach męszczyzna mnie upuścił, a ja upadłam na kolana, gdyby nie ręce bym miała bliskie spotkanie z ziemią.

-Brawo! Darius znowu sukces
*Odgłos oklasków*
-Jak zawsze - przynajmniej wiem kto mnie porwał.
-Przyprować tutaj Talona
-Oczywiście - po tych słowach oprawca zmierzał w stronę wyjścia.

*15 minut później*

-Jestem
-Ooo, jest i mój najlepszy zabójca - w jego głosie słychać było zadowolenie. Ale chwila... ZABÓJCA????
-Co trzeba?
-Rozkazuję abyś spędził z tym zwierzęciem kilka dni i wycisną z niej informacje - jakie informacje????
-Tak jest - miałam dziwne wrażenie jakby miał lepsze zajęcie niż ja

Po tych słowach złapał mnie za ręke, wykręcił i prowadził... Po co mi to było? Dlaczego to akurat JA dostałam to życie?

-Siadaj - powiedział chłodno po czym wyją z szafki szklanke i wlał do niej wody.
-Co ode mnie chcecie? - spytałam owijając się ogonami
-Ja? Nic. Oni? Informacji - to brzmiało jakby nie przepadał za tym miejscem... Dziwne, jakby nie lubił swojego miasta
-To czemu się zgodziłeś? - przez chwilę stał bez ruchu wpatrzony we mnie
-Bo obiecałem - co to znaczy? Obiecał że mnie przesłucha czy że mnie zabije?

Po chwili niezręcznej ciszy chłopak zaczą chodzić koło mnie, aż do chwili w której przypadkiem staną na moim ogoni.

-ssssss - starałam się nie wydobyć rzadnego dźwięku, ani nie zareagować
-Sory - po czym szybko zabrał swoją nogę, a ja zaczełam głaskać swój ogon. Bardzo bolał i z każdym dotknięciem wydobywałam ciche odgłosy, a łzy zaczeły się zbierać w moich ochach. Po chwili ujrzałam że Talon? Chyba tak. Że Talon przygląda mi się z niebezpiecznej odległości, na co odrazu próbowałam się odsunąć, ale nie miałam jak, ponieważ na moje nieszczęście za mną była ściana...

Równo 360 słów :) jestem z siebie prawie dumna, gdyby nie fakt iż teorytycznie piszę to 3 dni hehe

Ahri - Historia Pewnej LisicyTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang