Ahri - Historia Pewnej Lisicy

Rozdział X

Nie doczekałam się odpowiedzi ustnej lecz dziwne zachowanie.

-POWIESZ?
-Czemu na mnie krzyczysz? - trochę się wystraszyłam nie powiem.
-Bo nie chcesz mi odpowiedzieć. -Co ja mam mu odpowiedzieć? Że jakiś Noxianin Mi "pomagał" i chyba coś do niego czuje? To bez sensu tutaj Yasuo, tutaj Kayna, a tutaj Talona i każdy ma w sobie coś co mnie przyciąga. -Halo
-Możemy porozmawiać później?
-Kiedy? Później?
-No tak

Nic nie odpowiedział, tylko wstał i se poszedł... I co ja mam zrobić? Znowu, czy tylko ja mam takie problemy czy to normalne?

*Wieczorem*

Przyszedł mój "wybawca" meh i co mam zrobić? Moge jedynie czekać na jego krok. Zmienił się ju nie jest taki jaki był.

-Co tam? - CO TAM? Hmm no nie wiem zostawiłeś mnie samą i się na mnie darłeś, daj Mi pomyśleć
-Nic - rzuciłam cicho
-Przepraszam
-Za co? Za to że mnie ogłuszyłeś? Czy za to że na mnie sie wydarłeś? A może za to że mnie zostawiłeś? Znowu...

Mocno się zmienił, to już nie ten sam Yasuo co kiedyś, teraz jest jego odwrotnością, przeciwieństwem.

-Co Ci zrobił Talon? - Go też zna? Tylko ja taka nieogarnięta?
-Skąd ich wszystkich znasz?
-odpowiedź za odpowodź.
-Na początku był ostry i brutalny, ale potem Mi pomagał
-Okej
-Teraz Ty!
-Powiedzmy że miałem z nim styczność. - Super odpowiedź...
-Śpij, jutro ciężki dzień - Po tych słowach wbił katane w ziemie i zaczą grać spokojną piosenke.

No co moge innego zrobić? Jestem trochę głodna, ale nie chce mi się wstawać za bardzo boli mnie głowa. Yasuo nie poprosze, ponieważ po dzisiejszej akcji nie mam na tyle odwagi się do niego odezwać, a po drugie za ładnie gra.