"NIE PRZEJDZIESZ!!!" wersja poprawiona

Начните с самого начала
                                    

(Śródmieście 17.00)

 Dre znowu siedział w tej samej sali co wczoraj, znowu ze swoją nauczycielką. Jednak teraz był o wiele mniej zadowolony z siebie. Było już późno. Słońce wpadało do klasy rażąc go po pyszczku pomarańczowymi promieniami. Mimo to nieugięcie powtarzał materiał z dzisiejszych lekcji. Zrobił już wszystkie zadania z obowiązkowych lekcji, zostały mu jeszcze te z lekcji dodatkowych. Najtrudniejsze były te z matematyki i fizyki. Tu trzeba było się mocniej skupić i więcej pomyśleć, nie wystarczyło tylko podstawić wzory. Ale musiał je zrobić jeśli chciał dogonić grupy w starszych klasach. Nie wiedział kiedy podeszła do niego nauczycielka. Kiedy pokazała mu coś palcem w podręczniku wystraszył się.
-Nie bój się.-powiedziała delikatnie uśmiechnięta. Jakoś go to nie uspokoiło.- Kwadrat jest rombem, jeśli wiesz jaką długość ma przekątna to możesz obliczyć pole  i obwód.
-Faktycznie, ale nawet jeśli znam pole to...muszę znaleźć te liczby, które po pomnożeniu dadzą mi to liczbę i potem pomnożyć ją razy cztery.-powiedział jednym tchem podekscytowany.
-To są właśnie pierwiastki. Dla czterdziestu dziewięciu pierwiastkiem jest siedem. Rozumiesz zasadę.
-Tak.
-Jesteś bystrym chłopcem.
-Proszę pani! Pomoże mi pani?-odezwał się jakiś chłopak z tyłu sali. W sumie było ich sześciu. Wszyscy albo skończyli lekcje albo mieli okienko między lekcjami. Dre właśnie skończył wszystkie lekcje, ale jutro będzie tu musiał zostać jeszcze godzinę. Mógłby już iść do domu, ale musiał czekać na tatę aż skończy pracę i go odbierze. Na razie czekał na niego na specjalnej lekcji na której nauczyciele pomagali w rozwiązywaniu zadań albo umawiali się specjalnie z niektórymi uczniami na dodatkowe konsultacje.
-Skończyłem wszystko.-szepnął do siebie-I co teraz?-zrobił wszystkie zadania, dosłownie wszystkie zadania wybiegając kilka tematów w przód. Czuł mentalne zmęczenie i bolała go głowa. Rozejrzał się po klasie. Inni wciąż byli zajęci, pani Sereja  była pochylona i tłumaczyła coś malej panterze w zielonej spódniczce i podobnej koszulce. Oparł się o oparcie i spojrzał za okno. Zazwyczaj o tej porze ganiał się z kolegami po złomowisku albo magazynach, potem Nick zabierał go do domu, przechodzili koło plaży skąd widać było dzielnicę rozrywkową, tą którą zwiedzał w urodziny. Fajnie kiedyś było. Teraz trzeba chodzić do szkoły. Smętnie obrócił głowę i zaczął znów powtarzać lekcje.

(pół godziny później)

  Słońce już łączyło się z widnokręgiem( Zwierzogród leży w innej szerokości geograficznej niż my dlatego słońce szybciej zachodzi). Nick truchtał przez pół dzielnicy, żeby zdążyć. Musiał odebrać Dre ze szkoły, a potem zdążyć na autobus. Dobiegł przed ogromne wejście placówki szkolnej. Jakieś dwa nastolatki, ukryte przed wzrokiem kamer, kucały za ceglanym murkiem i paliły marichuanę. Myślał czy nie zapytać się ich skąd ją mają i nie zgarnąć dealera, ale był zbyt zmęczony poza tym miał prawie rozwalone ramię. Odwrócił głowę i wszedł do środka. Trochę błądził po korytarzach aż wreszcie znalazł klasę syna. Zanim wszedł poprawił koszulę, otrzepał spodnie, wyprostował się i zapukał. Delikatnie pociągnął za klamkę.
-Dzień dobry-powiedział przeciągając.-Ja po syna.-W sali były tylko dwa lisy. Dre z nosem w książce z biologi i jego nauczycielka opierająca się o ławkę obok. Miała na sobie taką ładną żółto-brązową wąską spódnicę za kolana i damską ciemno-granatową damską marynarkę. Dwa górne guziki miała rozpięte, więc można było zauważyć, że miała też ubraną zielony t-shirt z małym dekoltem. Poklepała Andre po barku.
-Twój tata już jest.
-Cześć-powiedział śpiącym głosem. Szybko spakował wszystkie swoje przybory. Założył  plecak na plecy i podbiegł do ojca. Ten poczochrał go głowie.
-Poczekaj chwilę, muszę porozmawiać z twoją nauczycielką.
-Oj.-jęknął pod nosem na tyle cicho, aby Nick go nie usłyszał.
-Ja też muszę z panem porozmawiać. Dre, poczekaj za drzwiami proszę.-chłopak posłusznie wyszedł z pokoju ze zwieszoną głową. Kiedy zamknął drzwi Anastazja zmieniła wyraz twarzy na mniej uśmiechnięty.-Musimy o nim porozmawiać panie Bajer.
-Co się znowu stało?-spytał zaskoczony.
-Proszę usiąść.-wskazała krzesło. Nick usiadł na nim, pochylił się do przodu opierając łokcie o kolana. Anastazja usiadła spięta na przeciw. Wzięła głęboki wdech.
-A zatem?-specjalnie podkreślił ostatnie słowo, żeby rozładować nieco napięcie i pocieszyć ją, że wciąż pamięta jej nauczkę.
-Nie obwiniam o nic pana.-resztki dobrego humoru lisa prysły momentalnie-Ale pańskiej metody wychowawcze, nie sprawdziły się, albo przyniosły niespodziewany i niepożądany efekt.-dodała pośpiesznie.
-Proszę krótko i sensem.-powiedział ostro jednak tak szybko jak gniew pojawił się na jego twarzy, tak szybko pojawiła się bezsilność.-Jestem zbyt zmęczony na takie zabawy.-dokończył odwracając głowę w stronę okna. Poczuł, że nauczycielka dotyka jego ramienia. Zrobiło mu się jakoś lżej.
-Aż tak źle nie jest. Ale jeśli teraz z tym nic nie zrobimy to kiedyś może go zgubić, a szkoda byłoby zmarnować taki potencjał.
-Jak już mówiłem, konkrety.
-Andre znów pobił ucznia, dokładnie tego samego królika.
-Dlaczego? Nie uczyłem go nigdy znęcania się nad innymi. Wpajałem mu, że stawać w obronie słabszych....
-Jakie pan stosował kary?
-Słucham?
-Jak go pan karał? Nikt nie jest idealny, na pewno zdarzało się, że coś przeskrobał.

Zwierzogród Moje(Nasze) Nowe życieМесто, где живут истории. Откройте их для себя