VI. pick up your shirt

Start from the beginning
                                    

Piosenka przestała grać w momencie, w którym Calum przesunął czerwoną słuchawkę. Nie minęła minuta a Irwin zadzwonił ponownie. Hood ponownie odrzucił połączenie i wyłączył telefon Hemmingsa.

*

Ashton zamknął drzwi z dość głośnym trzaśnięciem. Miał dość tego dnia. Miał dość pracy, narzekającej Marlee i pośpieszającego ich dostawcy. Marzył o ciepłej herbacie, Minnie przy boku, która jako dobra siostra by go przytuliła.

- Jest i on! - odezwał się z salonu Michael.

- Cześć, stary - przywitałem się z Cliffordem, zdejmując buty. Minęła chwila, a wokół mojej szyi owinęły się ramiona Mikayli. Uściskałem dziewczynkę z całej siły.

- Hejka, Ashtonio - powiedziała, odsuwając się ode mnie.

- Cześć, słoneczko - odpowiedziałem i wstałem, aby wstawić wodę na herbatę.

- Jak w pracy? - Z kanapy wstał niebieskowłosy i usiadł przy kuchennym blacie.

- Do dupy.

- Dolar do słoika! - zawołała dziewczynka i pobiegła na korytarz. Wróciła z pojemnikiem. Westchnąłem i wyciągnąłem z kieszeni portfel. Wrzuciłem banknot, a Minnie odstawiła pieniądze.

- Zbankrutujemy w ten sposób, Ash.

- To dobry sposób, aby Mikk nie uczyła się od nas brzydkich słów. A bynajmniej takich, których ona nie powinna używać. Poza tym, zaoszczędzimy tak trochę kasy na przyszłość Mikayli.

- A więc, co się stało dzisiaj w pracy?

- Trzy dostawy i trzech pracowników. Myślałem, że Marlee wydrapie mi oczy, kiedy poprosiłem, aby pomogła mi z odbiorem towaru.

- Zostawiłeś Hemmingsa na kasie?

- Zgłupiałeś? Jest nowy. Nie pojawił się w pracy. Od trzech dni.

- A cztery dni temu był tutaj.

- Dokładnie. Od wtedy go nie widziałem.

- To dziwne - stwierdził.

Czajnik zaczął gwizdać, więc zalałem trzy kubki. Minnie usiadła obok Michaela, czekając, aż podam jej napój.

- Dzwoniłeś do niego?

- Cztery razy. Nie zrobiłbym tego, ale mieliśmy cały nawał roboty. I wiesz co? Nie odebrał. Dwa razy odrzucił, potem wyłączył telefon. - Zamieszałem cukier.

- Może coś się stało? - zapytała Minnie. - Lepiej nie. Kto inny tak ładnie obetnie moje włosy?

Podałem im kubki i usiadłem naprzeciw. Byłem wściekły na Luke'a. Mógł przecież powiedzieć, że chce wolne lub, że praca mu się nie podoba i rezygnuje. Albo coś takiego. Cokolwiek.

- Minnie ma rację - powiedział, szturchając ramieniem dziewczynkę.

- W jakim sensie? - zapytałem.

- W takim, że może się coś stało. Słuchaj, nie znam go, ale po tym, jak tutaj przyszedł, mogę stwierdzić, że to raczej do niego niepodobne. Zobacz, jest dość pracowity i raczej ma swoje zasady. Trzy razy namawiałem go, aby wypił z nami piwo.

- Taa - westchnąłem - sprawił wrażenie ogarniętego. W pracy też.

- Więc idź do niego.

- Co? - uniosłem brwi w geście zaskoczenia.

- Idź do niego. Po prostu. Powiedz, że nie pojawił się w pracy i nie odbiera telefonów, a tak się nie robi. Przecież mogą go wyrzucić, prawda? Jeżeli chce zrezygnować, powie ci.

Minnie | Lashton ✔️Where stories live. Discover now