6. O co chodziło Charlesowi i co zrobiła Eliza

605 76 25
                                    

- O choroba. - John nie lubił przeklinać.
- No proszę proszę. Laurens. Witam.
- Uhm.. tak. To ja. Odwal się Lee okej? Nie jestem w nastroju.
- Och, jaka szkoda. Biedną księżniczkę boli główka? A może ktoś coś jej nagadał? A może trzeba księżniczkę ułożyć do snu? Tylko pamiętajcie, wyciągnijcie wszystkie ziarnka grochu spod materaca. - Charles zaśmiał się, a John zamarł. Jakby nie patrzeć byli w miejscu publicznym, a on został właśnie otoczony przez brytoli. Dookoła niego bowiem stały trzy osoby włącznie z Lee, a był to Samuel Seabury i "Król" George. No genialnie, oprawcy z liceum tutaj. Laurens próbował ich wyminąć, aby przejść do wołającej go Peggy, ale oni go przytrzymali. Zbyt mocno. Jeden z nich złapał go za ramię, a John nie miał siły się wyrywać. I wtedy przyszła szkolna psycholog.
- Chłopcy, co tu się dzieje?
George zaczął wycofywać się w popłochu ciągnąć za sobą Samuela. To się nazywa solidarność. Zanim Lee zdążył uciec Eliza zaczęła do niego mówić.
- Charles. Ach tak. Mogłam się spodziewać, że będziesz miał z tym coś wspólnego. Mam iść po dyrektora? Czy wolicie pana Alexandra?
John zamarł. Już któryś raz tego dnia. Na imię Alexander wyskoczyła mu na karku gęsia skórka. Nie, nie, nie, nie. Nie ma mowy.
- Nic się nie stało...- powiedział cicho. - Potknąłem się i Charles mnie przytrzymał. To naprawdę nic takiego.
Lee spojrzał zdziwiony na Johna. Czyżby... nie. To nie możliwe. Jeszcze bardziej niemożliwe niż to ze Laurens lubi dziewczyny.
- Lee, to prawda? - zapytała surowo kobieta.
- Uhm... tak, tak. Prawda.
Eliza uniosła jedną brew i kazała im zmykać do jedzenia. Charles skierował się w stronę brytoli, a John w stronę Peggy.
- Czemu go nie wydałeś? Miałeś tak świetną okazje!
Chłopak nie odpowiedział. W gruncie rzeczy sam nie wiedział czemu to zrobił.
- Jestem pewna, ze Liz by go ukarała. A ty to zaprzepaściłeś. Boże John, tak jak cię lubię, tak uważam ze jesteś idiotą.
- Dzięki. To wiele dla mnie znaczy.
- Oj nie obrażaj się. Po prostu nie rozumiem twojego toku myślenia.
- Szczerze? Tez go nie rozumiem.
Laurens co chwila spoglądał na Lee i vice versa. Nie wiedział co go podkusiło, ale jakoś poczuł litość dla Charlesa. Nie chciał, żeby ten miał kłopoty. Gdy napotkał wzrok Lee szybko odwrócił się cały zarumieniony. Nie wiedział co się stało. No bo przecież by się w nim nie zakochał. Nie? No jak? Nie nie nie. To nie ma sensu. Pokręcił głową i wrócił do jedzenia.

~~~~~~~~~~~~~~~
Okej wiem ze ten rozdział był krótki
I wiem ze oczekiwaliście więcej
Ale
To było ważne
Bo jeśli mam zamiar uwzględnić tutaj inne, poboczne szipy, to musimy to wrzucić.
Jeszcze w zasadzie będzie jeden szip na zasadzie nauczyciel x uczennica, ale to musicie zgadnąć jakie hehehehehhe
Tu zgadywać ——>
Nom
To pa piroshki~

Hamilton || Jak rozkochać w sobie ucznia || Lams ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz