2. Zagubione akta Peggy oraz żal w oczach George'a

947 94 65
                                    

Wykład dłużył się i Alexowi, i Johnowi. Z tym, że ten pierwszy znał go na pamięć i według niego był już zwyczajnie nudny. Natomiast Johna mało obchodziło wypisywanie ksiąg rachunkowych, zwłaszcza że tego już go nauczył ojciec. Księgowość to nuda. Najgorszy kierunek na jaki mógł iść. No nic, trzeba jakoś przetrwać te pięć lat. Piegus nawet nie zauważył jak zaczęła mu ciążyć głowa. Oparł ją o ramiona splecione na blacie biurka. Przez chwilę nawet starał się imitować, że słucha tego, co mówi Alex, ale zwyczajnie go to nudziło, więc szybko przestał udawać i poszedł spać. Alexander zaś spoglądał tylko co chwila na niego, z przekonaniem, iż on sam, niezmordowany nauczyciel, który nigdy nie odrzuca szansy zwrócenia któremuś z zaspanych uczniów uwagi, padłby tutaj na podłogę i poszedł spać, gdyby nie szybka kawa wypita trzy minuty przed ósmą. Wszyscy uczniowie dziwili się, dlaczego wykładowca nie zwraca uwagi na śpiącego Johna, jednak gdy zobaczyli stan Hamiltona od razu wszystko zrozumieli, nauczyciel był bowiem zbyt zmęczony aby nawet ciekawie poprowadzić wykład. Nagle uczniowie usłyszeli kroki. Dźwięki kroków stały się coraz głośniejsze, aż nagle ktoś otworzył drzwi z hukiem. W otwartym wejściu ukazała się szkolna historyczka, Angelica Church-Schuyler. Podeszła do biurka Alexa i trzepnęła lekko mężczyznę, opierającego się na dłoniach, w głowę, a ten natychmiast otrzeźwiał. Gdy spojrzała dookoła, jej uwagę przykuł śpiący John. Natychmiast do niego podeszła i szturchnęła go w ramię, aż ten się obudził, lekko zdezorientowany. Następnie kobieta zaczęła mówić.
- Alex, zgubiliśmy dokumenty Peggy. Musisz natychmiast iść do gabinetu Pralki, bo tylko ty się w tym połapiesz, ja się zajmę wykładem, mam go zapisanego.
Alexander natychmiast zerwał się na równe nogi i zapomniał o rozespaniu. Jakim cudem wspaniała kadra nauczycielska z Washingtonem na czele mogła zgubić dokumenty jego ulubionej uczennicy? Wybiegł z sali bez pożegnania i popędził w stronę gabinetu tak szybko, iż przechodzącemu obok Jeffersonowi wydawało się, iż to kula ognia z brązowymi włosami i czekoladowymi oczami świecącymi się złowrogo. "Oj," Pomyślał. "Coś mi mówi, że Pralka będzie miał duże kłopoty... cóż, on sam nie jest lepszy. Jak to mówią, jaki ojciec, taki syn." Alex wbiegł do gabinetu George'a Washingtona, potocznie zwanego wśród kadry i uczniów 'Pralką', z takim impetem, że zdawać by się mogło, iż wyleci otwartym oknem umiejscowionym za stojącym naprzeciwko drzwi biurkiem. Całe szczęście rozpędzony byk, jakim był w tej chwili nauczyciel, zatrzymał się na biurku opierając dłonie o brzeg i ciężko dysząc. Spojrzał gniewnie w oczy dyrektorowi i uśmiechnął się złowrogo.
- Synu... - Zaczął niepewnie George, ale nie dane było mu skończyć myśli.
- TYLKO NIE SYNU! Wiec, jak mam rozumieć, w twojej genialnej dokumentacji zagubiły się dokumenty mojej uczennicy. Uczennicy szóstkowej. Uczennicy, która jest moim słońcem i sukcesem wychowawczym. GDZIE SĄ AKTA PEGGY?!?!
Washington był zdezorientowany i przerażony. Zgubił dokumenty Margarity Peggy Schuyler, wiec czeka go piekło znane również jako Alexander Hamilton. No cóż, musi przeżyć.
- Alex , uważaj na ton. Nie krzycz na mnie, tym nic nie zdobędziesz. Szukamy ich cały czas, może ty je znajdziesz.
Alexander dopiero teraz rozejrzał się po pomieszczeniu i zauważył, że po całym gabinecie walają się papiery i dokumenty szkolne, niektóre podeptane lub pogięte, zapewne te z mniej ważnych. Wszedł w pierwszą lepszą górkę z aktów uczniowskich, kiwając głową. Począł przekopywać kolejne kupki z papierów, aż około trzy godziny później nie znalazł dokumentów. Gdy je zobaczył zaczął skakać dookoła po całym gabinecie i krzyczeć ze szczęścia. Margarita była jego ulubioną uczennicą, zdolną, ciekawą, z wielkim potencjałem, niestety została zapomniana, tak jak jej umiejętności. Nawet własna rodzina o niej często zapomina. Dlatego była ukochana przez Alexa, który zdawał się jako jedyny o niej pamiętać. Hamilton bowiem był w bardzo podobnej sytuacji, jego matka umarła, ojciec odszedł, trafił do sierocińca, gdzie nikt się nim nie interesował, ani o niego nie dbał. Chłopak siedział w przytułku do momentu osiągnięcia pełnoletności. Dlatego był tak podobny do Peggy, i z charakteru, i z zachowania. I dlatego tak go przeraziło zgubienie jej akt- gdyby się nie odnalazły, to Margarita mogłaby zostać wyrzucona ze szkoły. Na 100% nikt, oprócz Alexa, by się tym nie przejął. No ale co zrobisz jak nic nie zrobisz. Czas działać. Nie wiedział tylko, na kogo ma krzyczeć najpierw. Postanowił zacząć od dyrektora, który Bogu ducha winny chował się pod biurkiem z telefonem i pisał z żoną. Alexander schylił się i zajrzał pod biurko. W głowie Washingtona zagórowała jedna myśl. "GDZIE JA MAM UCIEKAĆ. Martho, kochałem cię.". Wiedział już, że jest martwy. Bezwzględny Byko-Nauczyciel natomiast wpatrywał się w jego oczy z żądzą mordu. George mógł przysiąc, iż w pewnym momencie tęczówki Alexa zaświeciły się na wściekle czerwono.
- Synu, nie rób pochopnych rzeczy...- Zaczął, wiedząc, iż dolewa oliwy do ognia. Czekał na smierć, i podobało mu się to. Skulił się bardziej w głąb biurka i zacisnął oczy czekając na smierć, a w najlepszym wypadku na maraton ostrych słów wypowiedzianych tonem, od którego na dłuższą metę bolała głowa. Jednak nic się nie działo. Dyrektor po dłuższej chwili otworzył oczy i rozejrzał się przenikliwie dookoła szukając chowającego się za jakimś kwiatkiem i czekającego na idealny moment do ataku Alexandra. Jednak po księgowym nie było ani śladu. George wyszedł spod biurka i otrzepał się, po czym wyruszył w stronę stołówki. Już 11.30, czas na przerwę obiadową.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy wolną lekcje, wiec pisze.
Ten Linek znowu mnie rozwala totalnie
I mina Anthonego xD
Piękne
No wiec macie drugi rozdział tego czegoś
W kolejnym lekcja oczami Angelici ❤️
See ya, bayo pierożki~

Hamilton || Jak rozkochać w sobie ucznia || Lams ||Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα