4. Gdy Jefferson sie śmieje, wiedz, że coś się Alexowi dzieje

762 89 32
                                    

Jak zwykły bękart, sierota, syn prostej zdziry i kmiota, mógł zawojować serca wszystkich w szkole imienia Washingtona? Wszystkie dziewczyny i część chłopców z szkolnego akademika oglądają się za nim jak psy za kulą mięsa. Nawet nauczycielom nie jest obojętny. Kojarzycie Elizę Schuyler? Szkolna psycholog? Albo historyczkę, Angelicę Schuyler? Albo sekretarkę Washingtona, Marię Reynolds? Rozkochane przez naszego "casanovę", i opuszczone po miesiącu. Nikt oprócz nich i jego nie wie, czemu zerwali, między każdym jego związkiem było co najmniej kilka miesięcy różnicy, romanse raczej nie wchodzą w grę. Albo on się nie umie zaangażować, albo one. Wszyscy obstawiali to pierwsze, chociaż według Jeffersona, Hamilton był po prostu gejem.
Thomasa z rozmyślań wyrwał dzwonek na lekcje i gwar rozmów. Uczniowie zasiedli w ławkach, a on westchnął. Kolejna godzina udawania uśmiechu i tego, że nie jest uczulony na makaron z serem. Wdech, wydech. Uśmiechnął się dość sztucznie jak na niego, ale miał już tak wyćwiczoną tą mimikę, że nikt się nie zorientował. Tylko najbliżsi przyjaciele umieli to rozpoznać, przyjaciół miał dwóch. No dobra, jednego. Ten drugi po prostu nie był jego wrogiem. Ale wiedział jak poprawić Jeffersonowi humor, i teraz właśnie wleciał do sali wraz z dzwonkiem, cały w skowronkach. Jefferson mógł się założyć, że wraca on od Theodosi, nauczycielki hiszpańskiego. Położył na biurku Thomasa jakąś karteczkę podpisaną jego imieniem i kazał mu ją otworzyć dopiero na przerwie. Teraz nauczyciela aż roznosiło z ciekawości. Postanowił, że poprowadzi uczniom lekcję ciekawie i nie będzie ich zanudzał czasami i funkcjami, tylko porozmawiają o poezji. Jego serce było uniesione magicznym płomieniem miłości do szkolnego pielęgniarza, Jamesa Madisona, pieszczotliwie zwanego przez uczniów i kilku nauczycieli "Medycyną". Jego zawód był o tyle zabawny, że James co chwila się źle czuł i chorował. Nie żeby szedł na zwolnienie, bron Boże, ale siedział tak w gabinecie, cały zakatarzony. To jego charakter pisma widniał na liściku.
Poza tym dodatkowym kopem energii był dla Thomasa fakt, że w klasie pojawił się nowy, dość ekscentryczny młody student. Jeżeli Jeffersonowi udałoby się przekonać go do siebie, i zniechęcić do Alexa, to byłby kolejny człowiek w sekcie nienawidzących Hamiltona. Oh tak. Thomas musiał zmusić tego chłopaka, żeby go polubił i zniecierpiał Alexandra. To tylko kwestia czasu.
Uczniowie na początku wlali się do sali czarnym korowodem, lecz gdy od razu na wstępie zostali obdarowani uśmiechem Jeffersona, twarze im się rozjaśniły. Teraz siedzieli w ławkach i jak zaczarowani słuchali w skupieniu wywodów Thomasa, nawet bardziej uważnie niż wcześniejszego wykładu Angelici. Jefferson uśmiechnął się pod nosem i zaśmiał szyderczo w myślach. Nie wiedział czemu, ale za każdym razem gdy się tak podśmiewał, to działo się coś zabawnego, nawet jeśli było to w sali obok. I tym razem tak było. Po niecałej minucie do sali wbiegł zdyszany Alexander. Cała klasa ocknęła się z jakby transu, dziewczyny zaczęły robić do księgowego maślane oczka, a chłopcy mierzyć go nienawistnym wzrokiem. Młody, przystojny nauczyciel mógł bardzo łatwo poderwać ich drugie połówki, i każdy z męskiej części studentów o tym wiedział. Alex zmierzył wzrokiem salę, widocznie wypatrywał kogoś. W pewnym momencie jego wzrok spoczął na jednym z uczniów. Hamilton odezwał się cicho "Proszę za mną panie Laurens" i odwrócił się na pięcie.
John był zdezorientowany. Czyżby już pierwszego dnia narobił sobie kłopotów? Podczas przerwy poznał się z tą Peggy, o której mówił Alex. Ona też nie miała znajomych. Teraz ona patrzyła na niego żałosnym wzrokiem, jakby jej oczy zawodziły, że jedyny przyjaciel odchodzi. Był jeszcze ktoś, kto patrzył na to jak Laurens kieruje się w stronę Alexa, z szyderczym uśmiechem na ustach. Był to Charles Lee. Chłopakowi bardzo spodobał się John, ale ze względu na swoją reputacje nie chciał się z tym ujawniać, zamiast tego postanowił, że będzie go wyśmiewał. Lee zakochał się w Johnie już w drugiej klasie liceum, ale odkąd zobaczył, że Jackie ma dziewczynę przestał starać się go w sobie rozkochać, a zaczął go prześladować. Nikt nie wie czemu, myślę, że sam Charles tego nie wie. W każdym razie John z przerażeniem wymalowanym na twarzy kierował się w stronę szeroko otwartych drzwi, które na początku lekcji, pomalowane na ciepły brąz, wydawały mu się całkiem ładne, znośne jak na szkołę, tak teraz były dla niego tylko atrybutem rychłej śmierci. Słyszał pogłoski o tym, co Alex był w stanie zrobić, i choć nie wiedział, ile jest w nich prawdy, to był tak zestrachany, jak owca prowadzona na rzeź (Albo jak włosy Thomasa, czyli czarna owca, prowadzone na ścięcie - dop. Aut.). Była jeszcze jedna osoba, która obserwowała jak Hamilton wyprowadza z sali Jacka, z niemałą paniką. Jefferson bowiem był pewien, że Alexander wykorzysta tą sytuacje przeciwko niemu. Jednak po krótkiej chwili w jego głowie powstał złowieszczy plan. Jeżeli Alex coś sknoci, to John poleci do innych nauczycieli, i już nigdy nie zaufa Hamiltonowi. A jeżeli księgowy posunie się do czegoś jeszcze ( ( ͡° ͜ʖ ͡°) - dop. Aut.), to mogą go wyrzucić! Jefferson uśmiechnął się złowieszczo patrząc na znikającego w drzwiach Laurensa. "No, Hamilton" pomyślał jeszcze na odchodne "Zobaczymy, jak będziesz grał, kiedy to ja zacznę śpiewać."

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Okej
Macie ten rozdział
A w kolejnym obiecuje wam coś ciekawszego, ten rozdział był potrzebny do fabuły.
Polecam siebie jako Polsat ^^
No to elo pierożki i do zobaczenia kiedyś tam ;***

Hamilton || Jak rozkochać w sobie ucznia || Lams ||Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt