-23-

199 7 0
                                    

Nel
Nie wierzyłam w to, co słyszę. Dopiero teraz dotarło do mnie jak mało wiedziałam o własnej rodzinie. Tak, jakbym bywała tam od przypadku.
- Wiedziała o tym?
Spuścił wzrok i przez chwilę przyglądał się kelnerce. Stała dwa stoliki dalej i zapisywała zamówienie.
- Nie. - wycedził w końcu.
- Aha, więc nie wiedziała. Można wiedzieć dlaczego? - zacieśniłam uścisk na kubku i poczułam ból.
- Nie potrafiłem jej powiedzieć. Wolałem mówić, że chce mieć dzieci.
Przelała się czara goryczy. Odeszłam od stolika i zapłaciłam za wcześniejszą kawę i ciastko.
- Wolałeś życie w kłamstwie niż powiedzieć prawdę, a teraz jej już nie ma i nigdy się o tym nie dowie. Wiesz co? Nie chciałabym być teraz w Twojej skórze. - dosunęłam krzesło i tak bardzo jak wcześniej chciałam dowiedzieć się prawdy, teraz tak bardzo chciałam wyjść.
Podsumowując wszystkie fakty: moja mama chciała mieć dziecko, o czym nie wiedziałam. Mój ojciec jest bezpłodny o czym też nie wiedziałam ani ja ani mama. Wmawiał jej, że nie chce mieć dzieci, chodź tak naprawdę nie był w stanie jej ich dać. Przyjaźnił się z Markiem Hamiltonem i uknuł spisek. Hamilton "zgwałcił mamę", a ojciec po prostu nie już nie chciał słyszeć gadania o dziecku. Boże. Przełknęłam ślinę. Co za ludzie. Już nie byłam zła na mamę, za to, że mi nie powiedziała. Nawet cieszę się, że nie znałam pikantnych szczegółów z piekła rodem. Nie daje mi tylko spokoju to dlaczego zginęła. Nagle przestałam wierzyć w wersję, że Anabell miała z tym jakikolwiek związek. W zasadzie może nie miał. Czułam, że teraz wszystko w co wierzyłam może okazać się kłamstwem. 
Adam
Chciałem, żeby poczuła się wyjątkowo i chociaż na chwilę zapomniała o wydarzeniach minionych dni. Za kilka dni kończyła 20 lat. Zaprosiłem kilku znajomych na domówkę. Oczywiście obecna była Lily, Alex, Lucy i Luke (jej narzyczony). Nawet Anabell się wprosiła. Nie miałem siły się kłócić, więc po prostu powiedziałem jej, aby nie denerwowała Nel. Zamówiłem tort czekoladowy i białe róże. Wszystko miało się odbyć u mnie w domu. Nie chciałem angażować w to ojca Nel zważywszy na obecną sytuację.
Kilka dni później...
- O czym myślisz? - próbowałem złapać jej wzrok.
- O niczym. - uśmiechnęła się smutno.
- W takim razie usiądź wygodnie i jedziemy do mnie. Kupiłem wino.
Kątem oka obserwowałem jej reakcję.
- To miłe.
Zbladłem. Musiało być bardzo źle skoro zgadzała się na picie alkoholu.
Podjechałem pod garaż i zgasiłem silnik. Kiedy wyszła z samochodu złapałem ją za rękę.
- Ufasz mi?
Kilka chwil obserwowała moje spojrzenie, krążąc od lewego do prawego oka.
- Oczywiście.
- W takim razie zaufaj mi teraz. - zamknąłem jej oczy i zaprowadziłem do wejścia.
- Kiedy mogę otworzyć?
- Właśnie teraz. - uśmiechnąłem się pod nosem.
Wszyscy zgodnie krzyknęli wszystkiego najlepszego, a ja podałem jej duże pudełko.
- Otwórz. - zachęciłem ją.
- Prostokątne? - podniosła brew i zaczęła rozwiązywać kokardę.
Kupiłem jej gitarę. W sumie nie całkiem sam, bo wszyscy się na nią złożyliśmy, ale wiedziałem, że się ucieszy. Jej oczy błyszczały jak małe diamenciki.
- Nie mogę tego przyjąć. Nie mogę.. To za dużo.. Adam..
- Musisz. Zagraj coś.
Teraz znów czułem, że jest sobą. Dawno nie widziałem jej tak uśmiechniętej. Sunęła drobnymi palcami po gryfie gitary, a każdy z nas był z siebie dumny. Uwielbiałem słuchać jak śpiewa. To zawsze wprowadzało mnie w trans. Jakby ktoś łączył nas nierozerwalną, niewidzialną nicią.
- Dziękuję wam wszystkim z całego serca. Nawet nie wiem co jeszcze mogłabym dodać, aby wyrazić moją wdzięczność.  

- Kochanie, nie musisz nic mówić. Pamiętaj o tym, że jesteśmy z Tobą i każde z nas będzie Cię zawsze wspierał. 
- Ja wiem, że pewnie mnie tu nie chcesz, ale Nel - ja tego nie zrobiłam. W gruncie rzeczy byłam tak pijana, że nie pamiętam co się stało. Nie zdawałam sobie z tego sprawy. 
- Ale wszystko wskazywało na Ciebie, znaleźli Twoje odciski palców..
- Wiem, prowadziłam ten cholerny samochód, ale Daniel też go prowadził. Jedyne co pamiętam to to, że bardzo chciałam zapomnieć, więc dużo wypiłam, a Daniel jako starszy brat zgarnął mnie z tej imprezy i zakazał, abym o tym komukolwiek mówiła. Ciągle mówił, że nie należy Ci się współczucie, że zniszczyłaś mi życie, ale teraz widzę, że taka nie jesteś i naprawdę bardzo mi przykro. Przykro mi to mało powiedziane, ale mając 15 lat ja.. ja nie zdawałam sobie sprawy, że odebrałam życie człowiekowi..

Zakochana łza Where stories live. Discover now