-16-

265 8 0
                                    

Nelly
- Żmija. - wysyczała Lola.
- Nie sądziłam, że będzie się chciała mścić.
- Ok, ja też się na Ciebie wkurzyłam, ale miałaś rację. Pasujecie do siebie z Adamem, a ja byłam zazdrosna. Przepraszam, kochana. Zasługujesz na szczęście.
- W porządku, nic się nie stało.
- Musimy coś z nią zrobić.
- Ale co?
- Zabiła Ci matkę, a czepia się Ciebie, że chodzisz z Adamem? On ma mózg. Gdyby nadal mu zależało na Anabell to byłby z nią, a nie z Tobą.
- To brzmi logicznie.
- Nel, nie zamykaj się w sobie, tak jest.
- A co z, no wiesz?
- Z czym?
- Z haczykiem.
- Zaradzimy temu jakoś.
- A jeśli i on wróci?
Lola została ze mną do wieczora. Zbytnio mnie nie uspokoiła, ale postanowiłam mieć się na baczności i ograniczyć kontakty z Adamem. Przynajmniej na razie.
Adam
Była jakaś nieobecna. Miałem wrażenie, że nawet mnie unika. Dziś po szkole postanowiłem położyć kres moim domysłom. Zauważyłem ją siedzącą na ławce i bez wahania podszedłem.
- Cześć. - odsłoniłem jedynki.
- Hej. - w jej głosie słychać było niepewność.
- Jak się czujesz?
- Dobrze, a ty?
Nie znosiłem kiedy mówiła "dobrze". To nie tak, że chciałem, aby miała zły humor. Po prostu wiedziałem, że kłamie. Wcale nie było dobrze.
- Ja niezbyt. Posłuchaj, Nel. Jestem tu, żebyś mogła na mnie liczyć w każdej sytuacji. Powiedź mi, co się dzieje?
Spuściła głowę i zaczęła nerwowo bawić się palcami. Już chciałem ponowić pytanie kiedy spojrzała na mnie.
- Nie możemy się już więcej spotykać.
- Żartujesz? Powiedź, że żartujesz. - wstałem na równe nogi i nie mogłem uwierzyć, że właśnie o to chodziło przez cały ten czas.
- Przykro mi, naprawdę.
Dlaczego to robiła? Widziałem przecież, że tego nie chce.
- Ale, Nelly..
Słyszę dzwonek.
Nienawidzę go.
Szukałem jej po lekcjach. Czekałem z jakąś dobrą godzinę, ale nigdzie jej nie było. Posunąłem się wolno do swojej Chevilli i przekręciłem kluczyk w stacyjce. Przypomniałem sobie jak siedziała na tylnym siedzeniu z naburmuszoną miną. To było słodkie. Znów spojrzałem w lusterko i tym razem dostrzegłem samochód dziwnie trzymający się mojego. Postanowiłem przyspieszyć i szybko się zorientowałem, że siedzi mi na ogonie. Zjechałem z głównej drogi i skręciłem w inną uliczkę. To było dziwne. Minęła dłuższa chwila zanim dotarło do mnie, że ktoś mnie śledził. Tylko dlaczego? Nic już z tego nie rozumiałem. Odczekałem chwilę i po upewneniu się, że droga jest wolna wróciłem do domu. Zaparkowałem i odpiąłem pas. Kiedy tylko uniósłem wzrok zobaczyłem udo na masce mojego samochodu. Tylko tego mi jeszcze brakowało.
- Cześć, skarbie.
- A od kiedy znów jesteśmy w takich relacjach?
- Jak to, zawsze baby.
- Anabell posłuchaj. Bardzo mi przykro, ale ja nie chce nic od Ciebie. Byłem z Tobą szczęśliwy, ale nawet jak będę sam nie wrócę do Ciebie i proszę idź już sobie.
- Nie spławisz mnie tak łatwo.
- Czyżby? Do widzenia. - wkurzony zatrzasnąłem jej drzwi przed nosem.
Jedyny sensowny pomysł na jaki wpadłem to zadzwonienie do Alexa. 15 minut później siedział na sofie w garażu z otwartymi szeroko ustami. Przyniósł piwo (jak to on), ale nie miałem siły na to, żeby się nachlać.
- Napij się. - kiwnął na mnie.
- Stary ja tu mam poważny problem. Nie mam zamiaru nic pić.
- No dobra, to może weź do niej jedź i pogadajcie.
- I co dalej? A jak nie będzie chciała gadać?
- To powiedź, że nie odejdziesz. Ugnie się i z Tobą pogada, a wtedy punkt dla Ciebie.
- Myślisz, że Anabell ma z tym coś wspólnego?
- Szczerze? Jest hipokrytką i takie zagranie pasowałoby do niej. Poza tym słyszałem jak gadała z Monic i oświadczyła, że nie pozwoli Ci odejść tak, więc sam widzisz.
- Była tu.
Podniósł brwi.
- Spławiłem ją.
- Dobrze. Nigdy jej nie lubiłem. Zapatrzona w sobie egoistka.
- Nie ważne. Pojadę dzisiaj wieczorem pogadać z Nelly.
Widzę jak Alex odkłada piwo i stuka palcami po blacie. Myśli. Przymruża oczy i po chwili spogląda na mnie.
- A co jeśli ktoś ją szantażuje?
- Oglądasz za dużo kryminałów. - wybucham śmiechem.
- Czyżby? Spójrz na to z tej strony skoro wszystko było w porządku, a ona nagle z Tobą zrywa, ktoś Cię śledzi, a Anabell domaga się powrotu to może ma to jakiś związek ze sobą, hm?
- Może. - drapie się po głowie.
- Mówię Ci poważnie weź to rozważ, a ja pogadam z Lolą, tak?
- Po co?
- Po raz, bo jest ładna, po dwa, bo Ty zarywasz do Nelly, więc ja już nie mam szans i po trzy, bo jestem Twoim kumplem i chce Ci pomóc.
- Alex! - walę go w ramię.
Może on ma rzeczywiście rację. A jeśli jest w tym drugie dno?

Zakochana łza Onde histórias criam vida. Descubra agora