Część 54 - Zniknięcie cz. 1

1.6K 57 24
                                    

Lato przeleciało nawet nie wiadomo kiedy i rozpoczęły się chłodniejsze jesienne dni, które z czasem przeszły w przymrozkowe poranki listopada.

 Natalia wzięła sobie urlop, żeby przygotować ostatnie rzeczy przed narodzinami dziecka. Miałem właśnie krótką przerwę między śledztwami i postanowiłem do niej zadzwonić.

- Michał idę sobie zrobić kawę i przedzwonię do Natalii - rzekłem do partnera.

Podniósł na mnie wzrok znad raportu.- Nie ma sprawy i tak czekamy teraz na kolejne śledztwo więc masz czas - odpowiedział spokojnie.

Wyszedłem na korytarz i udałem się w stronę pokoju socjalnego.

Wybrałem numer na telefonie i przycisnąłem zieloną słuchawkę. Po paru sygnałach odebrała.

- Witaj kochanie, co u Ciebie? - rzuciłem do słuchawki.

- Witaj Kubuś, u mnie wszystko dobrze - odpowiedziała.

- Właśnie przygotowałam torbę do szpitala, bo nie wiadomo kiedy będzie mi potrzebna - dodała.

- Masz rację, już tak mało czasu zanim na świecie pojawi się nasze maleństwo - powiedziałem i uśmiechnąłem się pod nosem. W tym momencie usłyszałem w słuchawce, charakterystyczny dzwonek do naszego domu.

- Poczekaj Kubuś, kurier przyszedł - powiedziała i słyszałem jak otwiera mu furtkę, a później drzwi.

- Dzień dobry, przesyłka dla pana Roguza - powiedział mężczyzna niskim głosem.

- To mój mąż - odpowiedziała Natalia. 

Za chwilę usłyszałem coś, na co w najmniejszym stopniu nie byłem przygotowany, dźwięk przeładowanej broni i przeraźliwy krzyk mojej żony.

- Natalia? Natalia, co tam się dzieję?! - wrzasnąłem zdenerwowanym głosem, tak że rozniosło się po całej komendzie.

Nie dostałem jednak odpowiedzi. Ponownie wybrałem jej numer, ale tym razem odezwała się poczta głosowa. Nie dawałem za wygraną i ponownie powtórzyłem czynność.

- Cholera Natalia odbierz! - byłem już poważnie rozczęsiony i zdenerwowany.

Wpadłem do pokoju mojego i Michała.

- Stary coś jest nie tak u mnie w domu, zdawało mi się, że słyszałem dźwięk przeładowanej broni i teraz Natalia nie odpowiada.

Gliniarz popatrzył na mnie przenikliwym wzrokiem i rzucił z powagą.

- Dobra to jedziemy- podniósł się szybko z miejsca.

Ja wziąłem z biurka kluczyki do samochodu i odruchowo złapałem również mały samochodzik, wkładając go do kieszeni.

Jechałem jak najszybciej potrafiłem, przez głowę przelatywały mi różne myśli, starałem się  jednak być pozytywny, choć przychodziło mi to z trudem. Najbardziej jednak bałem się o nią i miałem nadzieję, że to co słyszałem było wymysłem mojej wyobraźni, a jej telefon po prostu się rozładował. Próbowałem znaleźć wytłumaczenie na to co się wydarzyło, żeby wewnętrznie się uspokoić. Podjechaliśmy pod mój dom i od razu moja nadzieja pękła jak bańka mydlana.

Drzwi do mojego domu były otwarte - a mnie przeszedł dreszcz i przez głowę przeleciały czarne myśli, nie miałem jednak teraz na to czasu.

Wyszliśmy z Michałem z samochodu i wyciągnęliśmy broń. Uważnie ruszyliśmy w stronę drzwi, Michał pierwszy, a ja go asekurowałem. Weszliśmy do środka i dokładnie sprawdziliśmy po kolei pomieszczenia.

- Natalia! Natalia odezwij się! - wołałem z nadzieją, że za chwilę wyjdzie i z uśmiechem się z nami przywita.

 Kiedy przeszliśmy przez cały dom, szybko zrozumiełem, że jej nie ma, że zniknęła, oparłem się o ścianę i zacisnąłem pięści, przymykając przy tym oczy.

- Kuba nie ma jej tutaj! - rzucił mój partner.

Stałem jak wryty.

- Słyszysz, jej tu nie ma! - powtórzył widząc brak reakcji z mojej strony.

- Michał k...wa widzę, że jej tutaj nie ma - przekląłem, bo już puściły mi nerwy. W głowie przeanalizowałem jeszcze raz, to co usłyszałem podczas rozmowy telefonicznej z Natalią.

-Michał, jemu nie chodziło o Natalię, tylko o mnie, rozumiesz! - wrzasnąłem i schowałem twarz w dłoniach.


Natalia i Kuba - życie na krawędzi [ZAKOŃCZONA - W trakcie korekty]Där berättelser lever. Upptäck nu