20

111 21 3
                                    

Minęło kilka dni, a zapach Magina wciąż nie wrócił. Nudne już były jego zwykłe perfumy i tęskniłem za wonią lasu i psa. Tym dość dziwnym zapachem, który nieludzko mnie pociągał. Jednak ciągle tak samo pragnąłem czarnowłosego.

Mój nastrój był znowu jednostajny. Wieczne wkurwienie i znudzenie, przeplatane pewnego rodzaju niedosytem. Czułem, że coś w moim ciele krzyczało, lecz nie wiedziałem co. Moje masochistyczne zapędy ucichły delikatnie i choć ciągle miałem ochotę się krzywdzić - potrafiłem to powstrzymać.

Weekend ciągną się niesamowicie, a leżenie na kanapie niestety nie pomogło przy zwalczeniu nudy. Nuciłem cicho jedną z piosenek, kiedy poderwałem się i szybkim krokiem poszedłem na korytarz. Touno podniósł leniwie łeb i spojrzał na mnie, a jego psi wzrok zbluzgał mnie za naruszenie spokoju. Jednak kiedy założyłem na siebie buty i chwyciłem w rękę smycz, pies zeskoczył z fotela i poczłapał do mnie.

- Ależ ty jesteś mądry. - Poklepałem go po łbie, naciągnąłem na siebie kurtkę i wyszedłem z domu wraz z czworonogiem.

Śnieg nadal pokrywał ziemię sporą warstwą. Touno kroczył obok mnie, zatrzymując się czasami, aby zacząć grzebać w białym puchu, a ja sam nie wiedziałem dokąd mam iść. Po kilkudziesięciu metrach moje nogi postanowiły same zaprowadzić mnie w pewne miejsce. Właściwie to nie myślałem nawet którędy iść, po prostu tam szedłem, a kiedy dotarłem pod dobrze znane mi drzwi, stanąłem i nie wiedziałem co dalej.

- Pukać? - Spojrzałem na psa, a ten chyba wyczuł, gdzie jesteśmy i zaczął merdać radośnie ogonem.

Ogarnęła mnie obawa przed tymi odwiedzinami. Bałem się, że będzie znowu tak jak kiedyś, że Magin zacznie znowu się denerwować na mój widok. Przecież już tak było - mówił, iż mnie nie zna. Westchnąłem głośno i już podniosłem rękę, aby zapukać do drzwi, ale odwróciłem, gdy usłyszałem swoje imię.

- Veli? Co ty tu robisz? - krzyknął czarnowłosy.

Czyli nadal mnie zna... Ostatnimi czasy widywałem go tylko w szkole, gdzie wymienialiśmy się tylko uśmiechami. Jasnooki często się denerwował na terenie placówki i nie raz udało mi się słyszeć krzyk, wydostający się z jego ciała.

Teraz natomiast, gdy zobaczyłem jego ubrudzona we krwi kurtkę i poobijane knykcie również umorusane szkarłatem, puściłem smycz i rzuciłem się w jego stronę.

- Coś ty zrobił, debilu?! - Chwyciłem jego twarz w dłonie.

- Jak zwykle milusi... - mruknął ironicznie.

- Powiedz mi, coś ty zrobił?

- Jestem ostatnio dość nerwowy. To tyle - rzucił i minął mnie, aby dopaść się do zamka od drzwi i otworzyć je. - Wchodzisz?

- T-tak... Touno! - Zacmokałem. - Chodź.

Wraz z psem u boku znalazłem się w ciepłym wnętrzu domu czarnowłosego. Ściągnąłem buty już na wejściu, jednak czworonóg postanowił po prostu wparadować do środka, zostawiając mokre ślady łap.

- Em, przepraszam za niego. - Podrapałem się po głowie, widząc plamy.

- Nie no, spokojnie. - Uśmiechnął się, po czym poszedł do łazienki.

Przez otwarte drzwi słyszałem szum płynącej z kranu wody. Skierowałem się w stronę pomieszczenia, a gdy oparłem się o framugę, zobaczyłem delikatnie zabrudzoną, przeźroczystą ciecz, spływająca po umywalce i nagi tors Magina. Musiał ściągnąć koszulkę przed moim wejściem. Prawdopodobnie nieudolnie ubrudził ją krwią.

- To powiesz mi w końcu o co chodzi? - Podniosłem brew, patrząc na niego wścibskim spojrzeniem.

- Mówiłem, że jestem ostatnio bardziej nerwowy. Kumpel wkurzył mnie i no... Tak wyszło.

Odkryję Cię [boyxboy]Where stories live. Discover now