12

165 28 0
                                    

Otworzyłem drzwi, wpuszczając dość niską osobę w czapce do mojego domu. Chłopak patrząc w podłogę, zdjął kurtkę i nawet na chwilę nie podniósł wzroku na mnie. Nie wiedziałem co zrobić, więc stałem za nim i czekałem, aż chociaż na mnie spojrzy.

- Mam zdjąć buty? - mruknął cicho, a ja myślałem, że przesłyszałem się. Jego głos był delikatny, chłopięcy...

- Co? - powiedziałem, a wtedy on się odwrócił. Zdjął szybko czapkę i zaczął gnieść ją w dłoniach.

- Nikt nie może się dowiedzieć. Wywalą mnie ze szkoły, jeśli się dowiedzą - rzucił i podszedł do mnie dość szybko, po czym chwycił moją koszulkę i zatrzymał się na moment niepewnie, aby po głębokim wdechu, złączyć nasze usta.

Odepchnąłem go i otarłem usta. To był Jaki... Ten chłopiec ze szkoły, wiecznie przestraszony z wielkimi, równie przerażonymi oczami. Teraz również wydawał się, jakby speszony. Stanął pod drzwiami i zaczął ściskać swoje dłonie.

- Zrobiłem coś źle? - szepnął. Był tak niewinny, a oddawał się za pieniądze.

- Nie, Jaki. Po prostu nie mogę zrobić tego z tobą.

- Ale... Ale dlaczego? Proszę, możesz dać mniej. J-ja... Ja potrzebuję pieniędzy - jąkał się, kiedy jego ciało trzęsło się prawdopodobnie ze zdenerwowania.

Podszedłem do niego i chwyciłem delikatnie jego ramię, aby pociągnąć go w stronę kanapy i posadzić na niej. Jaki patrzył na mnie i otwierał lekko usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale nic nie opuszczało jego ciała. Uśmiechnąłem się do niego i poszedłem w stronę kuchni.

- Chcesz herbaty? - zapytałem, będąc już w innym pomieszczeniu.

- Herbaty? Ja nie mogę - westchnął. - Może ktoś inny będzie chciał się ze mną spotkać.

Usłyszałem, jak podnosi się i podbiegłem do niego. Gestem ręki pokazałem, aby jeszcze został i poszedłem do sypialni. Wróciłem stamtąd z pieniędzmi w dłoni, które zaraz potem zmieniły właściciela.

- Nie mogę. Nic dla ciebie nie zrobiłem - szepnął, ale ścisnął banknoty w ręce, a po jego policzku spłynęła łza.

- Możesz je wziąć, jeśli zostaniesz tutaj ze mną. - Pociągnąłem go do uścisku. Chłopak niepewnie owinął mnie swoimi ramionami i wydukał ciche "dziękuję".

Siedzieliśmy na kanapie, pijąc gorącą herbatę i rozmawialiśmy. Szczerze mówiąc dawno nie rozmawiałem z nikim tak po prostu, o niczym i o wszystkim. Jaki okazał się dość otwartą osobą. Mówił o tym, że kochał rysować, lecz nie miał na to czasu. Jednak opowiadał z wielką pasją, więc mimo, iż nie siedziałem w tych tematach, słuchałem go, jakby opowiadał mi niesamowita historię. Chociaż to z jakim zaangażowaniem mówił o łączeniu barw lub o zmianie jego stylu na przestrzeni lat, sprawiało, że starałem się wyobrażać to wszystko, co stworzyło w mojej głowie bajkę o chłopcu z wielkimi marzeniami.

W skupieniu przytakiwałem mu czasami i uśmiechałem się, widząc jego gestykulację. Jaki jednak zauważył to, że ja nic nie powiedziałem i skończył szybko temat, aby poprosić mnie o to, abym coś o sobie opowiedział.

- Ja nie jestem zbyt ciekawy. - Podrapałem się po karku.

- Na pewno jesteś... - Chłopak zaśmiał się, a ja odwzajemniłem uśmiech, po czym zacząłem mówić.

- Jestem Veli. Mieszkam tu od niedawna. Lubię... Em, dziwne rzeczy... - mruknąłem. Bałem się, że jeśli powiem za dużo, on ucieknie. Nie chciałem, aby dowiedział się o moich atakach lub zamiłowaniu do bólu. Oraz samego bólu, który przeżywam dzień w dzień.

- Żeś się zapewne zmęczył tym opisem - Jaki ponownie zaśmiał się. - Powiedz coś jeszcze, przecież ja nie gryzę.

- Nie gryziesz? A to szkoda... - Też wybuchnąłem śmiechem. - Dobra, nie potrafię żyć w związku.

- Hm, Veli, a dlaczego akurat mi o tym mówisz?

- Chciałeś się czegoś o mnie dowiedzieć, a to w sumie jedna z ciekawszych rzeczy o mnie. - Wzruszyłem ramionami.

- A ja nie chcę się z nikim wiązać... - mruknął.

- A twój chłopak?

- Natan? On nie jest ze mną. - Spuścił głowę. - On mi płaci... Więcej.

- Ale przecież jesteście praktycznie jak para, a przynajmniej tak wyglądacie. Dlaczego nie spotykasz się z nim tak jak ze wszystkimi? - zapytałem, patrząc mu głęboko w oczy. Widziałem w nich wstyd.

- On właśnie za to mi dopłaca. Chce, aby to tak wyglądało - mruknął. - Ale ja się go boję. Z każdym kolejnym dniem staje się co raz bardziej zaborczy.

- Jaki, ja chcia...

Nie dane było mi dokończyć. Chłopak wdrapał mi się na kolana i złączył nasze usta w mocnym pocałunku. Był on przesiąknięty spragnieniem, bólem i żalem jak żaden inny, który do tej pory przeżyłem. Jaki wplątał palce w moje włosy, a drugą ręką zjechał po mojej koszulce, aby w końcu włożyć dłoń pod jej materiał. Kiedy poczułem zimno na skórze, odepchnąłem go delikatnie.

- Przecież mówiłem, że nie musisz.

- Potrzebuję trochę bliskości, Veli. Nie chcę mieć nikogo, ale oddawanie się mnie wykańcza. Pozwól mi poczuć to, że ja też kimś jestem, a nie tylko lalką z wypożyczalni.

Skinąłem głową, po czym chwyciłem go w pasie i ponownie przyciągnąłem do pocałunku. Jego wargi były delikatnie popękane od mrozu, ale nie przeszkadzało mi to. Położyłem dłonie na dole jego pleców i przyblizylem jeszcze bardziej. Jaki sapnął cicho i położył rękę na moim policzku.

Zaniosłem go do sypialni, gdzie położyłem jego drobne ciało na materacu, po czym wygonilem psa z pokoju i zamknąłem drzwi. Chłopak leżał spragniony z rozłożonymi rękoma, a ja przerzuciłem jedną nogę przez jego sylwetkę i pochyliłem się nad nim, aby ponownie zasmakować tych ust.

Niewinność Jakiego odeszła na bok, kiedy nasze poczynania stawały się co raz bardziej natarczywe. Blondyn popchnął mnie tak, że wylądowałem na drugim końcu materaca i usiadł na mnie, przejeżdżając dłońmi po moim ciele.

Odkryję Cię [boyxboy]Where stories live. Discover now