19

125 21 3
                                    

Magin oczywiście został na noc, a tłumaczył się tym, że nadal musi mnie pilnować. Cały czas mówił, iż tabletka, którą mi podał może wywołać na początku agresję czy napad smutku, lecz czarnowłosy nie wspomniał o czynniku, który ukazał się u mnie najwyraźniej.

Siedziałem na kanapie, wiercąc się i poprawiając spodnie, aby nie było widać erekcji, jaka pojawiła się pod ich materiałem. Pojawila się ona, gdy po fali płaczu i ciosów, jakie starałem się wymierzyć Maginowi, poczułem jego zapach. Lecz był on jeszcze bardziej wyraźny niż zwykle. Do moich nozdrzy docierał silny zapach lasu i psa, który tak bardzo mnie nakręcał.

Oglądaliśmy jakiś słaby film, który leciał w TV, a ja modliłem się, że kiedy odwrócę uwagę od woni, która wiała od czarnowłosego moje ciało uspokoi się. Jednak po kilkunastu minutach zerwałem się z sofy i ruszyłem w stronę w łazienki.

- Veli? - Usłyszałem za sobą, ale po prostu zamknąłem się na zamek, po czym zrzuciłem z siebie dolne części odzieży.

Moja męskość była twarda, pulsowała  i zaczynała boleć, a jedyne czego pragnąłem to uśmierzenie tego uczucia.

Zacząłem poruszać dłonią po mojej erekcji, czując ulgę. Dotyk zadziałało na mnie bardzo szybko i już po kilku ruchach miałem wrażenie, że jestem blisko.

Przyspieszyłem ruchy ręki, pragnąc już skończyć. Cały czas czułem, że zaraz dojdę, jednak nic się nie działo.

Zachłannie nabierałem powietrze, byłem sflustrowany. Paznokcie drugiej ręki wbijalam w skórę, mając nadzieję, że to pomoże. Ból był tak pociągający... Jednak tym razem to nie zadziałało.

W moich oczach zebrały się łzy, gdy poczułem się bezsilny. Co on mi kurwa dał?

- Veli?! Co ty robisz? - Czarnowłosy zapukał do drzwi łazienki. Nie wyszedłem z niej przez dobre piętnaście minut, więc mógł się zaniepokoić.

- Coś ty mi, kurwa, dał? - wrzasnąłem.

- Co się dzieje?

- Wejdź tu - odparłem zdenerwowany. Chyba był jedyną osobą, która mogła jakkolwiek mi w tej sytuacji pomoc, bo tylko on wiedział co ze mną jest nie tak.

Drzwi otwarły się, a ja podniosłem moje żądne mordu oczy na szczupłą sylwetkę. Nogi miałem podkulone, by jakkolwiek się zasłonić. Czułem jak moje włosy kleją się do skóry. Musiałem wyglądać tak samo fatalnie, jak się czułem.

- Kurwa, Veli... - Magin kucnął przy mnie.

- Coś ty mi zrobił? - wrzasnąłem, po czym uderzyłem go w twarz.

- Uspokój się! - Chwycił moje nadgarstki i wyprostował moje nogi, żeby po chwili usiąść na nie, uniemożliwiając mi pełne poruszanie się.

- Co ty robisz?!

- Musisz się uspokoić, Veli... - Puścił mnie i przejechał wierzchem dłoni po moim policzku.

-  Przez te twoje tabletki nie mogę dojść!

- Mnie nigdy się to nie zdarzyło... Ale to musi być normalne, skoro...

- To nie jest, kurwa, normalne! - Przerwałem mu i znowu chciałem go uderzyć, ale czarnowłosy chwycił moja pięść.

Szybko chwycił drugą moją rękę i zamknął obie w swojej dużej dłoni. Drugą natomiast skierował na moje przyrodzenie.

Drgnąłem na jego dotyk. Działałał na mnie całkiem inaczej niż ten, który zadawałem sobie sam. Wypuściłem głośno powietrze, gdy zaczął poruszać ręką.

Złączył nasze usta, gładząc moje włosy. Czułem ciepło rozchodzące się po moim ciele, gdy doznałem delikatności tego pocałunku. Był taki czuły. Inny niż zwykle, a jego oczy mówiły więcej niż kiedykolwiek wyraził słowami. Martwił się?

Czułem tyle przyjemności... W dotyku, w tej delikatności, której nigdy nie pragnąłem. Po prostu wierzyłem, że Magin obdarza mnie uwagą, byłem ważny... Chciałem tego więcej, więcej ciepła i uczuć, które rozpalały powoli moje zamarznięte serce. Ale dlaczego on?

Zacząłem wiercić się, próbując rozłożyć ciężar czarnowłosego na nogach, a ten przycisnął mnie ramieniem i złożył delikatny pocałunek na mojej skroni.

- Nie uciekaj, proszę... - szepnął, zagryzając płatek mojego ucha, a ja rozpłynąłem się.

Cichy jęk opuścił moje usta, a mięśnie rozluźniły się. Gdzie podział się walczący o swoje Veli? Dominant, masochista? Dlaczego ulegam tak łatwo?

- W końcu cię znalazłem... - mruknął do mojego ucha, ponownie mnie rozpalając.

Magin wpił się w moje usta zachłannie jak nigdy dotąd, a ja krzyknąłem w jego usta, gdy poczułem spełnienie. Czarnowłosy ugryzł moja wargę podczas ciągłego pocałunku, po czym wstał i umył ręce.

Czułem niesamowitą ulgę, ale też niedosyt, a jednocześnie wiedziałem, że coś się zmieniło. Otoczenie wydawało się jakby łagodniejsze, a sam czułem się otumaniony. Podniosłem się powoli, kołysząc się na ścierpniętych nogach.

- Już dobrze? - Magin zwrócił się do mnie, a ja posłałem mu pytające spojrzenie.

- Raczej nie... - westchnalem.

- A co jeszcze jest nie tak?

- Czuję się otępiały i nie wiem co się dzieje. Te tabletki nie wpłynęły na mnie dobrze...

- Wręcz przeciwnie. - Czarnowłosy chwycił mój nadgarstek i przyciągnął mnie bliżej siebie. - Teraz nie powinieneś mieć tych wahań nastroju i przez jakiś czas mój zapach będzie inny.

Jak to zapach? Zaciągnąłem się głęboko i faktycznie nie poczułem tego co zwykle. Ten lekko odrzucający, a jednak mój ulubiony zapach zmienił się. Teraz Magin pachniał zwykłymi perfumami z niskiej półki cenowej.

- Dlaczego nie śmierdzisz już psem?! - zapytałem i zacząłem go obwąchiwać.

- Veli, co ty odwalasz? - Roześmiał się.

- Nie pachniesz!

- Przeszkadza ci to? - Roześmiał się i poczochrał moje włosy.

- Nie! - Skłamałem. - Jasne, że nie. Zazwyczaj cuchniesz.

-  Nie podobał ci się ten zapach?

- Przed chwilą powiedziałem, że nie... - warknąłem.

Jednak moje wieczne wkurwienie nie odeszło zrazem z zapachem Magina.

- Nie denerwuj się tak. - Pstryknął mnie w nos i odwrócił się. - I tak wiem, że kłamiesz... - Parsknął śmiechem.

- Jesteś tak denerwujący...

- I tak mnie kochasz! - Cmoknął w powietrzu i wyszedł z łazienki.

Nie kocham go... Ja nie umiem kochać. Jest po prostu intrygujący, prawda Veli? Ciągnie mnie no niego, pragnę go, ale nie kocham.
Nie mogę.

Magina zastałem siedzącego na podłodze. Bawił się z Touno i mówił coś do niego. Dogadywał się z nim lepiej niż każdy przeciętny człowiek. Ale skoro spędzał z nim tyle czasu to pewnie dlatego.

Odkryję Cię [boyxboy]Where stories live. Discover now