Po nakarmieniu Orriego, wyszedłem z domu. Po raz pierwszy zostawiam kota samego na dłuższy czas. Czekam tylko, aż zastanę mój dom zdemolowany. Zapewne moje nerwy puszczą wtedy, a boję się, że zrobię coś małemu.
Dotarłem do szkoły pół godziny przed dzwonkiem. Było to dla mnie normalne. Mieszkanie zawsze mnie przytaczało i mimo tego, że teraz nie jestem sam w domu, wyrobiłem sobie nawyki.
Po korytarzu roznosiło się echo, kiedy stawiałem kroki. Ta szkoła była nieziemsko dziwna. Godzina nie była wcale tak wczesna, a ludzi na korytarzach, jakby wyginęli. Usiadłem na krześle obok sali, w której miałem pierwszą lekcję. Na początku siedziałem spokojnie, ale po chwili nie mogłem wytrzymać w bezruchu. Zacząłem tupać nogą, zamykając oczy. Tupanie przyśpieszało z każdą minutą i zaczęło odbijać się w mojej głowie. Czułem, jakbym uderzał w czaszkę od środka. Nuciłem nerwowo jakąś melodię, a odgłosy w czaszce nie ustępowały. Jakby za mgłą mogłem usłyszeć czyjś głos. Nagle wstałem i złapałem się za głowę, lecz poczułem, że wpadłem na coś.
Otworzyłem oczy i ujrzałem leżącego na ziemi chłopaka.
- Patrz, gdzie stoisz, kurwa - wrzasnąłem.
- Nic ci nie jest? - wstał i zapytał się mnie, otrzepując ubrania.
- Sugerujesz, że powinienem się ciebie o to spytać? Chyba kpisz - zaśmiałem się złośliwie. Moje oczy wypuściły wścibskie świetliki, a usta przybrały lekki grymas.
- Nie, po prostu pytam. Wydawałeś się być rozproszony. Bardzo - nadał nacisk ostatniemu słowu.
- Tak, wszystko w porządku - mruknąłem, po czym usiadłem ponownie na to samo miejsce.
Chłopak stał nadal nade mną. Wpatrywał się we mnie z zainteresowaniem, a ja miałem go dość od samej świadomości, że oddycha tym samym tlenem co ja. Ubrany był w dość ciasne, szare jeansy i koszulę z jakimś dziwnym wzorem. Brązowe włosy miał idealnie ułożone, a jego twarz oprócz małej ilości piegów, zdobiły okulary.
- Dlaczego się na mnie gapisz? Idź sobie - warknąłem.
- Też się we mnie wpatrujesz.
- Dobra, spierdalaj - spuściłem wzrok, lecz jego buty nadal nie zniknęły z mojego pola widzenia. Byłem już mocno zdenerwowany. - Czego ty nie rozumiesz?!
- Mam tu lekcje. Nie zamierzam nigdzie iść - usiadł obok mnie, przez co ja odsunąłem się na sam kraniec mojego krzesła. - Wiesz, że nawet jeśli będziesz klnął do mnie co drugie słowo, to nie przestraszę się? Znam takich jak ty, dają tylko pozory groźnych.
- Mnie nie znasz - powiedziałem przez zęby, zaciskając pięści. Nienawidziłem, kiedy ktoś podważał moje zdanie.
Po tym nastąpiła cisza. Chłopak nadal siedział obok mnie, ale nie wydawał z siebie innego dźwięku jak wypuszczane powietrze.
- Dlaczego nikt jeszcze nie przyszedł? - zapytałem po chwili.
- Dzisiaj jest poniedziałek drugiego tygodnia miesiąca. Zawsze tego dnia pierwsza lekcja jest odwołana.
- Kurwa - westchnąłem. - To, czemu ty tu teraz siedzisz?
- Zapomniałem o tym - wzruszył ramionami.
- Idiota - mruknąłem sam do siebie.
- Przecież też tu przyszedłeś, więc dlaczego to mnie masz za idiotę? - parsknął śmiechem.
- Ja nie wiedziałem o tej "tradycji" - nakreśliłem w powietrzu cudzysłów. - Ty za to jesteś idiotą, bo o tym zapomniałeś.
- Nie wiedziałeś?
- Jestem tu nowy - powiedziałem, po czym wstałem i zacząłem iść korytarzem.
- Gdzie idziesz? - zawołał brunet, ale ja nawet nie odwróciłem się.
***
Minęło kolejne pół godziny i dopiero teraz zaczęli zbierać się ludzie. Chodziłem po szkole, wyczekując przyjścia Magina. Kiedy po raz kolejny okrążałem szkolne korytarze, zobaczyłem go stojącego pod ścianą. Nie czekając, ruszyłem w jego stronę. Chłopak zauważył, że idę w jego stronę i wyjął natychmiastowo telefon. Właśnie wtedy uspokoiłem moją twarz, aby nabrała przyjaznego wyglądu.
- Em... Hej - spuścilem głowę, kiedy zbliżyłem się do niego. Musiałem wyglądać jak nie ja, kiedy zamiast cwanego uśmiechu na mojej twarzy widniał aktorski strach.
- Czego ode mnie chcesz? - westchnął, a kiedy to zrobił, moje ciało doznało jakiegoś napływu energii. Sam jego głos mnie pobudzał.
- Chciałem podziękować - podniosłem delikatnie głowę i mrugnąłem wolno kilka razy, patrząc na niego.
- Lepiej po prostu odejdź. Widziałem cię, jak za mną szedłeś. Odpierdol się - powiedział, a ja nabrałem tylko motywacji.
- Chciałbym się jakoś odwdzięczyć.
- Tak? - podniósł brwi, spoglądając na mnie. - To łaskawie odejdź.
- Nie - powiedziałem stanowczo. Chyba moja gra aktorska poszła się jebać.
- Nie działaj mi na nerwy - warknął, popychając mnie. Lecz to mnie nie zraziło, zbliżyłem się ponownie, ale tym razem stałem jeszcze bliżej jego postaci.
- Wiem, że nie chcesz, abym poszedł - powiedziałem, obniżając lekko ton głosu.
- Jasne, że tego nie chcę. Jak tego pragnę - warknął.
- Ale Magin... - mruknąłem, spoglądając w jego oczy, kiedy moją rękę kierowałem na jego klatkę piersiową. W momencie, w którym moje palce zetknęły się z ciepłem jego ciała, poczułem ból na mojej twarzy, a sam mimowolnie cofnąłem się.
Poczułem, jak z mojego nosa sączyła się krew. Otworzylem lekko usta, a ciecz spłynęła na moje zęby. Podniosłem wzrok na czarnowłosego i uśmiechnąłem się szeroko.
- Wiem, że masz ochotę zrobić to jeszcze raz, więc zrób to - zaśmiałem się, ocierając krew, spod nosa. Ludzie dookoła nas, patrzyli z przerażeniem. - A może chcesz ode mnie czegoś innego? - powiedziałem. Chwyciłem jego twarz w dłonie, a po chwili po raz kolejny doznałem bólu. Tym razem leżałem na podłodze.
- Odpierdol się - warknął.
Zlizałem szkarłatną ciecz z ust i zaśmiałem się. Kochałem ból, ale ten był inny. Ten zadany przez czarnowłosego był jeszcze lepszy. Zdawał się być większym ukojeniem niż cierpieniem. Podniosłem się z podłogi i poszedłem w stronę drzwi wyjściowych.
Kiedy wyszedłem na dwór usłyszałem, jak ktoś coś wołał, ale nie zwróciłem na to uwagi. Nagle poczułem szrpnięcie i odwróciłem się. Stał za mną ten brunet w okularach.
- Jak się nazywasz? - zapytał.
- A co cię to obchodzi? - rzuciłem i ruszyłem dalej.
- Ja jestem Breki - powiedział, idąc obok mnie.
- Veli - mruknąłem, licząc na to, że chłopak się odczepi. Niestety ciągle słyszałem skrzypienie śniegu obok mnie. Wywróciłem oczami. - Ja się zrywam, więc możesz wracać do szkoły.
- Ja idę z tobą - powiedział wesoło.
- Nie ma mowy!
- Pójdę za tobą czy chcesz, czy nie - wzruszył ramionami. - Chcę z tobą porozmawiać.
- Po chuj? - powiedzialem szorstko.
- Jesteś interesujący - spojrzeliśmy na siebie. Jednak w moich oczach grały wkurzone świetliki, a w jego wręcz przeciwnie. Jebany optymista...
YOU ARE READING
Odkryję Cię [boyxboy]
WerewolfMasochistyczny szatan w ciele tak niewinnym jak ludzkie. Czarnowłosa zagadka, którą ten szatan chce upolować. Lecz co, jeśli ta zagadka w naturze ma polowanie i nie pozwoli na odwrócenie zasad? I malarstwo na ścianach, i ciele, i duszy. Malując blu...