Rozdział 6

2K 142 42
                                    

Czerwiec

Bella

Kilka tygodni po ukończeniu studiów znalazłam się w samolocie zmierzającym do Jacksonville na Florydzie, aby odwiedzić moją mamę – Renée. Wiedziałam, że to prawdopodobnie ostatni raz, kiedy ją widziałam, ale byłam szczęśliwa, że dostałam to ostatnie pożegnanie. Gdy samolot wylądował, przeszłam przez bramki i znalazłam mój bagaż. Rozglądałam się wokół za nią, kiedy usłyszałam moje imię.
— Bella! Bella, tutaj! — Odwróciłam się w stronę głosu. Zauważyłam mamę z jej zwyczajnym uśmiechem. Nie mogłam się powstrzymać od odwzajemnienia go, gdy podeszłam do niej... po raz ostatni widziałam ją w Phoenix po tym całym "epizodzie" z Jamesem.
— Hej, mamo! — powiedziałam czule, kiedy ją przytuliłam.
— Masz wszystko, kochanie? — zapytała, spoglądając w dół na moją skromną walizkę.
— Tak, chodźmy — odpowiedziałam, ciągnąc ją do wyjścia.
Wyszłyśmy na parking i wsiadłyśmy do starego forda mamy. Gdy jechała ulicami Jacksonville, nie mogłam się powstrzymać, by nie cieszyć się ciepłym uczuciem słońca na twarzy. Po krótkiej podróży dotarłyśmy do małego domku, w którym mieszkała Renee wraz z Philem. Był on ogrodzony niskim, jasnożółtym płotem, co było typowe dla mojej matki. Znajdował się kilkaset metrów od piaszczystej plaży, więc można było usiąść na tarasie i wpatrywać się w ocean. Zatrzymałam się w małym pokoju gościnnym, który moja mama wyznaczyła jako "Pokój Belli". Bardzo podobały mi się moje pierwsze dni spędzone u rodzicielki. Moja mama i ja siadałyśmy na zewnątrz, z tyłu domu codziennie wieczorem, po czym oglądałyśmy, jak słońce zachodzi, odbijając się zachwycająco w falach. Byłam tam przez około tydzień, kiedy Renée poruszyła temat college'u.
— Wiesz, że uniwersytety na Florydzie są dużo bardziej słoneczne — zasugerowała.
— Wow, bardzo subtelnie, mamo — powiedziałam z krótkim śmiechem.
— Mówię tylko, że jeśli pójdziesz na Uniwersytet w Washingtonie, nie będziemy się widywać.
— Pewnie też nie zobaczyłabyś mnie tutaj w college'u. Planuję kontynuować później naukę za granicą. Pamiętasz?
— Tak, więc do jakiej części świata pragniesz się udać? — zapytała, zmieniając temat.
— Um... Nie zastanawiałam się nad tym. Europa, tak sądzę. Może Włochy... — Zdecydowanie Włochy, ale nie mogłam jej wyznać tego drobnego szczegółu.
— Zawsze chciałam pojechać do Włoch, do tak bogatej kultury i historii! Może mogłabym kiedyś cię odwiedzić — zaproponowała.
— Być może. — Wzruszyłam ramionami.

Nienawidziłam idei, że zniknę, "przestanę istnieć" oraz że nigdy nie będzie szansy na taką wizytę.
— Znalazłaś kogoś innego, kogo lubisz? — zapytała znienacka.
— Mamo!
— To naturalne pytanie, każda matka musi je kiedyś zadać — odparła.
Westchnęłam, przerywając rozmowę na chwilę, aby zebrać myśli. Wiedziałam, że najprawdopodobniej nie będzie chciała odpuścić.
— Nie... Nie znalazłam innego chłopaka. — W końcu jej odpowiedziałam, brzmiąc odrobinę jak przygnębiona, nawet w moich własnych uszach.
— Jestem pewna, że znajdziesz kogoś, kochanie. Może spotkasz jakiegoś gorącego Włocha, jeśli tam wyjedziesz. — Poruszyła brwiami, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. — Dobrze słyszeć, że znowu się śmiejesz, skarbie. — Uśmiechnęłam się jedynie w odpowiedzi. — Okay, wystarczy z moją natrętną, matczyną pogadanką, mam coś dla ciebie — powiedziała, wstając z miejsca. Weszła na chwilę do domu i wróciła z ogromną paczką z dużą kokardą na górze.
— Mamo, nie musiałaś wydawać na mnie żadnych pieniędzy, wiesz, jak się czuję z prezentami — wymamrotałam.
— Aw, nie martw się, nie zrobiłam tego. Sama to wykonałam. — Spojrzałam na nią podejrzliwie, zanim otworzyłam pudełko. Wewnątrz znalazłam kołdrę zrobioną z czegoś, co wyglądało jak koszulki.
— Czy to wszystkie nasze stare T-shirty z podróży? — zapytałam zaskoczona.
— Tak, wykorzystałam je wszystkie na kołdrę dla ciebie, na wypadek, gdybyś uczęszczała do college'u gdzieś, gdzie jest zimno. Będzie ci zapewniała ciepło. — Uśmiechnęła się, nie wiedząc, jak bardzo miała rację. — A kto wie, może pewnego dnia, gdy będziesz miała własne dzieci, możemy wtedy doszyć kolejne. — Miałam łzy w oczach, kiedy zbliżyłam się, by ją przytulić.
— Dzięki, mamo!
— Och! — powiedziała zaskoczona, zanim przytuliła mnie w odpowiedzi. — Drobiazg, słońce!

Set My Soul Alight ✔Where stories live. Discover now