Rozdział 2

2.9K 176 50
                                    

Bella

Po nagłym uświadomieniu sobie, zrozumieniu mojego stanu mentalnego, wysiadałam z samochodu i skierowałam się w stronę budynku. Kiedy reszta uczniów przybyła, lekcja się rozpoczęła. Bardzo obawiałam się rozmowy z Jessicą. Ona i ja nie rozmawiałyśmy od tamtej pory, to jest od ich odejścia. Myślałam, że ona podobnie jak wielu innych, była trochę zraniona przez moje antyspołeczne zachowanie. Nie mogłam jej o nic winić. Nie rozmawiałam z żadnym z moich przyjaciół po tym, jak zaczęła się moja depresja.

Weszłam do sali, po czym skierowałam się w stronę ławki, którą dzieliłam z dziewczyną. Siedziała już na swoim miejscu oraz prowadziła żywą dyskusję z chłopakiem siedzącym w sąsiedniej ławce. W końcu zakończyli konwersację. Wzięłam głęboki wdech, po czym zaczęłam.
— Jess? — zapytałam nieśmiało.
— Co? Mówisz do mnie, Bello? — zapytała z dystansem.
— Tak — odpowiedziałam niewinnie.
Jej zaskoczenie oraz zdziwienie zdradzały rysy twarzy, ale tylko przez moment.
— Potrzebujesz może pomocy w analizie matematycznej, bądź w czymś innym? — spytała kwaśnym tonem.
— Nie. — Pokręciłam głową, aby podkreślić moją odpowiedź. — Właściwie to chciałam wiedzieć, czy... pójdziesz dziś ze mną do kina? Naprawdę potrzebuję babskiego wieczoru. — Mój głos brzmiał sztywno. Jessica spojrzała na mnie z podejrzliwością i z nieufnością.
— Dlaczego pytasz mnie?
— Jesteś pierwszą osobą, o której pomyślałam, myślę, kiedy potrzebuję spędzić trochę czasu z koleżanką — odpowiedziałam częściowo zgodnie z prawdą. Była pierwszą osobą, o której myślałam dziś rano. Wyglądała na udobruchaną moją odpowiedzią.
— Cóż... Nie wiem.
— Masz już jakieś plany?
— Nie... Sądzę, że mogę iść z tobą. Co chcesz zobaczyć?
— Nie jestem pewna, co aktualnie grają — przyznałam.
Reszta klasy ulotniła się, gdy Jessica wymieniała nazwy filmów, które obecnie były wyświetlane w Port Angeles. Nawet nie zauważyłam, iż lekcja już dawno dobiegła końca.
— Co powiesz o Dead End? — zapytała z podekscytowaniem.
— O czym on jest?
— O Zombie, to naprawdę przerażający film.
— Brzmi świetnie. — Wolałam raczej radzić sobie z zombie niż oglądać ckliwy romans.
— W porządku. Czy mam cię podwieźć do domu po szkole?
— Nie dzięki, przyjechałam samochodem — odparłam w chwili, gdy zadzwonił dzwonek, zwiastujący kolejną godzinę lekcyjną. Uśmiechnęła się do mnie nieśmiałym, przyjaznym uśmiechem, po czym odwróciła się i odeszła.

Reszta dnia w szkole przeminęła w rozmazie wykładów oraz zajęć. Zanim się zorientowałam, szłam po parkingu w kierunku mojego samochodu. Odpłynęłam w moim małym świecie, planując ten wieczór, gdy nagle ogarnęło mnie przytłaczające uczucie bycia obserwowaną. Spojrzałam ku najbliższej grupie uczniów. Żaden nawet nie zerknął w moją stronę. Postanowiłam się rozejrzeć. Wpatrywałam się w otaczający las, wytężając moje słabe, ludzkie oczy, by zobaczyć coś, co mogłoby wzbudzić we mnie takie podejrzenia. Kiedy nic nie zauważyłam, przyspieszyłam kroku w kierunku auta, a następnie wskoczyłam do środka. Uczucie to wciąż mnie dręczyło. Wyjechałam dużo szybciej niż zwykle, zaczynając moją podróż do domu.

Krótka jazda przebiegła bez problemów, jak również zbędnych przygód. Weszłam do przedpokoju i udałam się do mojej sypialni, aby zamienić plecak na rzadko używaną torebkę. Otworzyłam szafę w celu wybrania odpowiedniego ubioru, ostentacyjnie zignorowałam stos śmieci ukrytych pod starymi ubraniami, których nigdy nie nosiłam. Zmusiłam oczy, by skupiły się na swoim zadaniu oraz nie zabłądziły w kierunku czarnego worka na śmieci, w którym znajdował się mój prezent z ostatnich urodzin. Wzięłam pierwsze rzeczy, które zwróciły moją uwagę.
Nagle usłyszałam klakson samochodu koleżanki, więc szybko wyjęłam portfel z plecaka i włożyłam go do torebki. Zbiegłam po schodach, zostawiłam wiadomość dla Charliego, a następnie wyszłam, jednocześnie układając moje usta w uśmiechu. 

Set My Soul Alight ✔Where stories live. Discover now