Rozdział 12.

136 14 3
                                    

Dąbrowski popatrzył się na mnie przez długi czas, współczującym wzrokiem. Zaczął kreślić kciukiem jakieś wzroki na moim policzku, patrząc mi się głęboko oczy. Po chwili nachylił się i pocałował mnie delikatnie w czółko.

-Bardzo mnie boli, kiedy muszę patrzeć jak cierpisz.

Przytuliłam go mocno, dając upust swoim emocjom. Bardzo teraz potrzebowałam takiej osoby, której mogłabym się wygadać, wypłakać i po prostu ją do siebie przytulić.

Janek zaczął delikatnie głaskać mnie po głowie. Po chwili oparł się swoją brodą o moją głowę, łapiąc mnie za dłonie. Splótł nasze palce razem i stał tak chwilę w milczeniu.

Jego gest spowodował, że moje całe ciało przeszyły dreszcze. To było cholernie urocze z jego strony. Widziałam też, że nie zwrócił na to większej uwagi.

-Zapewniam Cię, że to się już nie powtórzy -powiedział dobitnie- poinformuję dyrektora o jego wykroczeniach i on wypieprzy go na zbity pysk -zacisnął mocno szczękę, patrząc tępo w ścianę.

Podniosłam głowę patrząc na jego czekoladowo-brązowe oczy. Mogłam wyczytać z nich determinację i upór.

- To kochane, że się tak o mnie troszczysz -powiedziałam szczerze- ale zrozum, że możesz sobie narobić sporo kłopotów. Wiesz, że jego ojciec jest w radzie miasta?

Spostrzegłam się, że nasze ręce nadal były splecione. Zawstydziło mnie to trochę, ale nie musiałam długo czekać, kiedy Janek je rozplótł. Zaczął przechadzać się po pokoju i coraz bardziej rozczochrywać swoje już nieułożone włosy.

-Wiem, ale nic na to nie poradzę -westchnął.

-A...jak tam z Blanką? Znowu czymś ci groziła? -spytałam zmieniając temat.

Dąbrowski zmarszczył lekko brwi, paląc na wylot wzrokiem ścianę za mną.

- Po ostatnim razie jakoś ucichła. Boję się, że to zwiastuje ciszę przed burzą. Mam nadzieję jednak, że się mylę. Dziekuję, że pytasz. A wracając do Zawadzkiego, to...

-Zapomnijmy o tym narazie, może zostawi mnie w spokoju -powiedziałam z nadzieją.

-Wątpię... -westchnął- no ale dobrze. Zrobimy jak chcesz -podszedł znowu do mnie- uważaj tylko na siebie i pamiętaj, że cokolwiek się stanie, to ja Ci pomogę. Dzwoń do mnie nawet o północy o jakiejś na pozór nieistotnej sprawie.

Bardzo mnie tym rozczulił. Były to słowa, których od bardzo długiego czasu nie usłyszałam od nikogo. Nie myślałam długo i po prostu cmoknęłam go w policzek. Stał lekko osłupiony moim ruchem, a po chwili na jego twarzy zagościł głupkowaty uśmieszek.

-Wiesz...ja już się nie skupię dzisiaj na fizyce. Może obejrzymy sobie jakiś film? -spytałam z bananem na twarzy.

-Jasne, moja głowa też jest już przepełniona -posłał mi radosny uśmiech- co oglądamy? Może jakiś horrorek? -zatarł ręce.

Trafił w mój słaby punkt. Nigdy nie lubiłam horrorów, a szczególnie o lalkach. Przerażało mnie to i zawsze po obejrzeniu horroru bałam się być sama w domu. O wychodzeniu wieczorem do toalety już nawet nie wspomnę.

Najwidoczniej musiał zobaczyć moją minę, bo od razu zrozumiał o co chodzi.

-Będę obok Ciebie, więc nie masz się o co martwić -powiedział pokrzepiająco- Jaki horror chcesz obejrzeć?

-Obojętnie, tylko nie o lalkach.

-O...lalkach? Czemu nie o lalkach?

-Zgadnij Januszku -zaśmiałam się cicho.

Splótł ręce na klatce piersiowej i zaczął mi się przyglądać. Obdarzył mnie pełnym zrozumienia, a może też i smutku spojrzeniem.

-Każdy ma jakiś lęk, więc Cię rozumiem. Nie będę Ci robił na złość i nie włączę żadnego tego typu horroru, pod warunkiem, że nie będziesz pytać o moje słabości, okej?

-Umowa stoi Sherlocku -uśmiechnęłam się i uścisnęłam jego dłoń.

-Okej...to obejrzymy ,,Ciche miejsce" -zarządził.

. . .

I tak mijały nam dni i tygodnie, a z nimi poprawiał się stan moich pleców. Teraz wyglądały już tak jak dawniej, a przede wszystkim wcale mnie już nie bolały. Poza tym, Janek przychodził do mnie codziennie i udzielał mi korepetycji. Oczywiście więcej czasu spędziliśmy na jakichś pogaduszkach czy oglądaniu filmów, ale mniejsza. Umiałam już fizykę na tyle, bym mogła spokojnie napisać ją na stopień dobry.

Kiedy przyszedł więc dzień klasówki, nie stresowałam się wcale. Wiedziałam, że ćwiczyłam to tyle razy, że już po prostu to umiem. Dostając kartkę, uśmiechnęłam się tylko pod nosem i zabrałam się za pisanie.

Tym razem losie, będzie inaczej.

Pisałam tak szybko, że długopis palił się wręcz w mojej dłoni. Napisałam odpowiedź na każde pytanie, obliczyłam wszystkie zadanie. Byłam z siebie naprawdę dumna.

Po 45 minutach wyczepującego pisania, zadzwonił upragniony dzwonek, zwiastując 10-minutową przerwę. Oddałam kartkę Jankowi z ogromnym uśmiechem na twarzy, a ten popatrzył się na mnie tak, jakby chciał powiedzieć coś w stylu ,,Co ty brałaś?".

Zaczekałam chwilę, jak klasę opuszczą wszyscy studenci i podeszłam do Jaśka.

-Widziałeś ile napisałam? Widziałeś, widziałeś? -skakałam z radości.

- Tak, widziałem. Jestem z Ciebie dumny -mocno mnie przytulił.

Jan jak zawsze ubrany był w nieskzitelnie białą koszulę, czarny krawat oraz spodnie.

-Oj uważaj, bo pogniotę ci koszulę -zaśmiałam się.

-Ee tam -machnął ręką- i tak zaraz kończę pracę. Życzę więc Pani miłej nauki i do widzenia jutro w autokarze -ukłonił się, całując mi dłoń.

Jego zachowanie spowodowało, że moje kąciki ust mimowolnie podniosły się do góry. Zaskoczył mnie tym.

-Do widzenia, Proszę Pana -odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.

Jan zdążył jeszcze mrugnąć do mnie okiem, po czym zniknął za drzwiami od klasy.

. . .

Wyciągałam wcześniej już naszykowane ubrania z szafy i wkładałam je do dość obszernej walizki.

Tym razem poszłam po rozum do głowy i wszystkie rzeczy na wyjazd naszykowałam sobie kilka dni wcześniej. Teraz wystarczyło je tylko przełożyć do walizki.

Jako, że włożyłam już wszystko, a zostało mi jeszcze trochę miejsca, postanowiłam, że spakuję dodatkowo moją ulubioną poduszkę. Może to głupie, ale dzięki niej umiałam szybciej zasnąć, nawet w obcym mi miejscu.

Okej....szczotka....jest...ręcznik...jest...bielizna...jest -sprawdzałam po raz ostatni każdą rzecz.

Chwyciłam podręczną torebkę i schowałam w niej telefon, portfel, słuchawki oraz gumę do życia.

Jestem gotowa. Berlinie nadciągam!
_________________________________________
Hejkaa! Wytam was ponownie ;D
Takie pytanko: Przeszkadza wam, że czasem są sytuacje podobne do Wya (When you appeared), czy raczej nie macie nic przeciwko?
Do zobaczenia niebawem 8))

Prophetic Dream | JdabrowskyWhere stories live. Discover now