Rozdział 6.

176 16 9
                                    

-No i jak było? Opowiadaj! -spytała Ann ,kiedy tylko zobaczyła mnie na szkolnym korytarzu.

Podeszła do mnie, poprawiając ramiączko od torby. Przypatrywała mi się, w skupieniu czekając, aż opowiem jej przebieg wydarzeń.

-Było bardzo fajnie -przyznałam- rozmawialiśmy swobodnie na wszystkie tematy i otworzyliśmy się przed sobą.

-A jak się zachowywał? -dopytywała.

-Inaczej niż w szkole, jeśli o to pytasz -uśmiechnęłam się delikatnie- i muszę przyznać, że prawdziwy z niego gentleman. Otwierał mi drzwi, wysunął krzesełko bym mogła usiąść. Nie spodziewałam się tego po nim -przyznałam.

- Może zachowuje się tak tylko w stosunku do Ciebie? -mrugnęła do mnie okiem- ja tu czuje coś innego.

- Ty to czujesz coś innego tylko po kilku puszkach piwa -zaczęłam się śmiać, a Ann razem ze mną.

. . .

Perspektywa Janka:

-Proszę! -powiedziałem głośniej, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.

Sprawdzałem właśnie testy z kilku klas, ponieważ miałem okienko i chciałem je wykorzystać. Bardzo łatwo jest mnie rozproszyć i tak stało się i tym razem.

Do klasy weszła niewysoka dziewczyna o blond włosach - Blanka. Już na sam jej widok mdliło mnie. Podążała za mną wszędzie i miałem ją już dość. Jak można zachowywać się tak w stosunku do nauczyciela?

-Czy mógłbyś po....

- Nie, nie mógłbym. Przepraszam, że powiem to wprost, ale nie mam już do Pani siły. Po pierwsze proszę odzywać się do mnie z szacunkiem. Nie pamiętam kiedy przeszliśmy na ,,ty". A po drugie proszę nie zawracać mi głowy i nie stalkować mnie, ponieważ podchodzi to pod paragraf. Miałaby Pani z tego tytułu poważne kłopoty.

-Grozi mi Pan? -spytała z sarkazmem.

- Nie, tylko uprzejmie informuje. Radzę więc zastosować się do moich wskazówek -chwyciłem kupkę papierów i wyrównałem ją- przepraszam, ale mam dużo pracy. Sugeruję więc, żeby opuściła Pani tą salę -skinąłem głową w stronę drzwi.

-Mój tata się o wszystkim dowie! Szczególnie jak traktuje pan uczennice! -krzyknęła na odchodne.

Ruszyła w stronę drzwi, następnie mocno nimi trzaskając. Przewróciłem oczami i zabrałem się z powrotem do roboty.

Taa, jej tata jest taką typową ,,szychą". Jeśli ktoś ma odmienne zdanie niż on, może pożegnać się z różnymi dobrodziejstwami z jego strony. Mógłby doprowadzić nawet do tego, że straciłbym pracę, mimo, że nie pracuje w szkole.

Czego nie robi pieniądz.

Jakby tak chwilę nad tym pomyśleć, to jeszcze nigdy nie spotkał mnie taki brak szacunku ze strony uczennicy. Fakt, zawsze się gapiły na mnie czy czasem obserwowały. Ale nie nachodziły mnie w domu czy salach w szkole, tak, jak robi to Blanka.

Z jednej strony, dobrze byłoby powiedzieć o tym dyrektorowi, ale z drugiej spyta się mnie czemu w ogóle wdałem się z nią w dyskusję. Nie wiem co zrobić i chyba po prostu narazie zostawię to, tak jak jest. Moze potem wpadnę na rozsądniejszy pomysł.

. . .

Teraz miałem mieć lekcje z klasą prawniczo-dziennikarską, więc byłem pewny, że spotkam Larę.

Spodobało mi się to zdrobnienie.

Kiedy ogarnąłem te testy, sprzątnąłem je szybko i schowałem do torby. Wyszedłem z klasy i udałem się na zajęcia. Na miejscu zastałem już wszystkich uczniów, czekających na rozpoczęcie lekcji. Omiotłem wzrokiem klasę, kątem oka zauważając Laurę.

-Dobrze -powiedziałem, zacierając ręce i uśmiechając się cwanie- co powiecie na małą kartkóweczkę?

Po klasie rozszedł się głodny pomruk niezadowolenia, a może nawet lekkiej paniki.

- Tak tylko żartowałem. Chciałem, żeby podskoczył wam poziom adrenaliny -zaśmiałem się cicho- ale zapowiadam, że na naszej następnej lekcji będzie kartkówka tj za tydzień. Rozumiemy się?

- Tak -odpowiedzieli chórem.

-W takim razie dzisiaj zrobimy takie ,,mini powtórzenie" -zarządziłem.

Uczniowie wyjęli wszystkie swoje rzeczy i przybory i byli gotowi to działania.

-Proszę, podejdź do mnie Tomek -poprosiłem.

Tomek z lekkim zdziwieniem na twarzy wykonał moje polecenie i stanął niepewnie przede mną.

- Ty jesteś jedną cząstką atomu. Wybierz sobie jeszcze trzy takie cząstki -poinstruowałem.

Tak jak się spodziewałem, wybrał Mateusza, Bartka i Przemka. Teraz wszyscy w klasie wpatrywali się na nas z dużym zainteresowaniem.

-Stańcie jak najbliżej siebie...O...teraz jesteście jedną całością. Ale zdarza się, że w niesprzyjających warunkach, wydarzy się coś nieoczekiwanego -przywołałem ruchem ręki pięć dziewczyn m.in. Laurę -wy jesteście cząstkami wody -zwróciłem się do nich- wy, kiedy zderzycie się z atomami, rozbijecie je na drobne cząsteczki.

Dziewczyny szybkim krokiem podeszły do chłopaków i lekko się z nimi zderzyły. Tamci oderwali się i teraz wszyscy porozrzucani byli po całej sali. Ustawieni byli na kształt szachownicy.

- Tak właśnie dzieje się, kiedy woda uderzy, lub po prostu się zmiesza z cząsteczkami na przykład cukru. Po jakimś czasie on najzwyczajniej zniknie -skończyłem.

Uczniowie z uznaniem zaczęli kiwać głowami. Widać było, że spodobał się im taki sposób uczenia.

. . .

-Możecie się już spakować i tak nie zdążymy już nic zrobić -zacząłem chować do torby swoje rzeczy- a, i pamiętajcie o kartkówce -dodałem jeszcze.

Po chwili rozbrzmiał donośny głos dzwonka szkolnego. Wszyscy zaczęli wychodzić z klasy i była jedna zwlekająca się osoba - Laura. Sprawdziłem czy każdy wyszedł z klasy i odezwałem się, kiedy podeszła do mojego biurka.

- Co tam Laura? -uśmiechnąłem się do niej.

-W porządku. Spodobał mi się twój sposób prowadzenia lekcji. Szczególnie z tymi atomami -odwzajemniła mój gest.

-Cieszę się,że ci się spodobało -powiedziałem zgodnie z prawdą- chodź, musimy już iść -wstałem od biurka.

Wyszła z klasy przede mną, a że miała hiszpankę, doskonale mogłem zobaczyć mały tatuaż na jej odkrytym ramieniu. Postanowiłem, że na razie nie będę ujawniał tego, że o nim wiem i spytam kiedyś o niego przy okazji.

-Do widzenia Lauro -powiedziałem, skinając głową w jej kierunku.

-Do widzenia Proszę Pana -uśmiechnęła się delikatnie.

Odwróciła się na pięcie i pewnym siebie krokiem wypruła do przodu, by po chwili zniknąć z mojego pola widzenia. Zakluczyłem drzwi klasy i poszedłem do pokoju nauczycielskiego.

. . .

*Następny dzień*

Perspektywa Laury:

Dzisiaj w szkole nie było mojej przyjaciółki Anastazji, więc niemiłosiernie się nudziłam. Nie miałam z kim opowiadać nieśmiesznych żartów, plotkować o chłopakach i wiele wiele innych. Postanowiłam więc, że pójdę do mojego spokojnego zaułka.

Ruszyłam tam pewnym krokiem. Kiedy stanęłam przed regałem, przekręciłam go i weszłam do środka. Rzuciłam torbę na kanapę i usłyszałam jakiś dźwięk z prawej strony pomieszczenia. Kiedy tam spojrzałam, zamarłam.

- Co ty tu robisz?! -krzyknęłam, nie kryjąc zaskoczenia.

_____________________________________________
Wytam wszystkich!
NIE MOGĘ UWIERZYĆ, ŻE TO BYŁ OSTATNI DZIEŃ SZKOŁY. NARESZCZIE WAKACJEE.
Standardowo pytanko do was:
Macie pomysły kto to może być? Jakieś przypuszczenia?
Do zobaczenia niebawem! ^-^

Prophetic Dream | JdabrowskyWhere stories live. Discover now