XII

144 12 0
                                    

- Ta robota mnie wykończy. - westchnął zmęczony szatyn. Od piątej rano siedział w pracy, a do domu mógł wrócić dopiero o osiemnastej. - Przecież to niezgodne z prawem.

- Yoongi, mam dla ciebie papiery. - do biura szatyna wszedł Namjoon.

- Nie wiesz może dlaczego ojciec mnie tak każe?

- Nie wiem. Pomyśl Yoongi, ja wiem, że potrafisz. Mnie osobiście nie pytaj, nie mam pojęcia. - młodszy zniknął za drzwiami.

- No świetnie. Sam się dowiem. Ale najpierw papierkowa robota. - Yoongi przystąpił do pracy. Oczywiście czas mu się dłużył. Prawie wybiegł ze swojego lokum, gdy zakończył swoją pracę. - Dobra Yoongi, raz kozie śmierć. - poprawił krawat i zapukał do biura ojca. Gdy usłyszał ciche "proszę" wszedł do środka.

- O Yoongi, to ty. - mężczyzna wskazał na krzesło po drugiej stronie biurka. - Co ciebie do mnie sprowadza?

- A więc... Mogę wiedzieć dlaczego muszę siedzieć tyle godzin w pracy? To jakaś kara? Ojcze, to nie jest normalne. Już cztery dni się męczę. - szatyn zaczął nerwowo pukać opuszkami palców o spodnie.

- Synu, mam takie prawo, nie sądzisz? - mężczyzna wstał i podszedł do młodszego.

- Ale.. Uh.. W tym tygodniu jest maraton występów baletowych. Ja..

- Yoongi. Z tego co wiem, to nie lubisz tego typu rzeczy. - przerwał mu siwowłosy.

- Ale polubiłem. Bardzo często chodzę. Wręcz na prawie każdy spektakl.

- Tak? A co zmieniło twoje zdanie? - szatyn poczuł na sobie zaciekawiony wzrok starszego.

- Sam nie wiem. Hoseok tańczy. Ogólnie jest klimat. - młodszy zaczął argumentować.

- A co jeżeli nie zmienię zdania i będziesz musiał przez najbliższy czas chodzić do pracy w tych godzinach? - mężczyzna wrócił na swoje miejsce.

- To się zwolnię. - odpowiedział pewnie.

- Co.. Wiesz Yoongi, w takim razie godziny twojej pracy pozostają takie, jak przed zmianą.

- Dziękuję ojcze. - Yoongi wstał i wyszedł z biura ojca.

~~~

- Blondyn ma teraz pewnie próbę. Dzięki Hoseokowi wiem jak tam się dostać. - szepnął do siebie szatyn i wszedł do budynku od tyłu. Nie mylił się. W sali można było usłyszeć dźwięk muzyki. Powoli i po cichu wszedł do sali i zobaczył jego. Tańczącego blondyna. Nie chciał mu przeszkadzać, więc usiadł. Dopiero gdy muzyka ucichła, a chłopak zakończył swój pokaz, ten wstał i zaczął klaskać. - To było piękne.

- Yoongi, hyung? A.. A co ty tutaj ro.. robisz? - zapytał nieco zdziwiony blondyn.

- Przyszedłem do ciebie. - starszy wzruszył ramionami.

- Ale.. Z jakiej okazji?

- Bez okazji, po prostu chciałem ciebie zobaczyć. Dawno ciebie nie widziałem i tak jakoś wyszło.

- Uh.. Yoonie.. My nie możeszmy.. W sensie Ty.. Ja.. Nie.. Uhh.. Znaczy.. - nie dokończył. Starszy go przytulił powodując, że ten zamarł.

- Jim, Chim jakkolwiek ciebie zwą.. Ja ciebie znam, prawda?

- Skąd takie przypuszczenia?

- Jakby to.. Odkąd pierwszy raz ciebie ujrzałem, to poczułem jakąś nie wiem.. Taką wieź.. Ogólnie czułem tak, jakbyś był mi bliski.. I ogólnie, przy tobie czuję się tak.. inaczej. A gdy ostatnio mnie przytuliłeś, to poczułem takie dziwne coś.. Uh. Jim, ja muszę ciebie znać.

- Yoonie... - blondyn wyszeptał przez łzy.

- Płaczesz, Chim. - szatyn odsunął się i spojrzał na młodszego.

- Jestem Jimin. - wyszeptał blondyn.

- Jimin... - i wtedy coś ruszyło Yoongiego. Przed oczami miał go obok siebie. Trzyma go za rękę, a potem całuje. - Wiedziałem, że ciebie znam!

- Huh?

- Jeny Jimin, dlaczego nic nie mówiłeś? Dlaczego się oddaliłeś? Co zrobiłem nie tak? To przez ten wypadek?

- Yoongi..

- Hee.. Jim? Yoongi? A co tu się? - zapytał zszokowany Hoseok.

- O.. Hosiek. Bo przyszedłem do ciebie, ale był Jim. Chciałem pooglądać jak tańczysz. - skłamał szatyn.

- Oh.. Ale ja dzisiaj nie mam próby. Zapomniałem tylko słuchawki. - brunet popatrzył podejrzliwie.

- Nie? To w takim razie chodźmy gdzieś razem.

- Okey. - szatyn wyszedł z młodszym z sali.

A Jimin nie wiedział co się właśnie stało. Stał jak wryty, a na jego twarzy było wypisane jedno wielkie "CO?".

- Muszę to wszystko przemyśleć i zrozumieć. Najpierw rozpoznaje, a potem.. Coooo... - blondyn wyszedł z sali. Na dzisiaj miał dość.

Ostatni taniec | p.jm. x m.ygWhere stories live. Discover now