V

210 15 0
                                    

- Aa! Yoonie, dlaczego mi to robisz?! Dlaczego w ogóle ty to robisz? Przestań, nie możesz! Yoonie? Yoonie.. Yoonie! - szatyn wstał i przetarł ręką spocone czoło.

- Co to było? Skąd ja znam ten głos? Czyżby kolejne jakieś wspomnienia? - Yoongi zaczął zadawać sobie pytania. Kilka lat temu podobno przeżył wypadek. Dlaczego podobno? Bo od momentu obudzenia się a szpitalu nie pamiętał prawie nic. Czasami tylko przez sen słyszał głosy. Nieraz pytał rodziców, czy znajomych jak było przed wypadkiem, ale wtedy zmieniali temat. Żył z nadzieją, że kiedyś przypomni mu się kilka rzeczy, faktów. Na razie słyszał tylko te głosy. - Ehh.. Przez sen naprawdę można się zmęczyć.. Nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. - mruknął do siebie i położył się ponownie na łóżku.

~~~

- Yoongi, co ty taki nieobecny? - zapytał go Seokjin podczas przerwy obiadowej.

- Tak jakoś, sam nie wiem.. - westchnął i upił łyk kawy.

- Martwię się, może weźmiesz sobie wolne? Twój ojciec nie powinien mieć z tym problemu. - starszy poklepał szatyna po plecach i udał się w kierunku wyjścia.

- A ty gdzie idziesz?

- No... Do twojego ojca. - Seokjin puścił oczko w kierunku Yoongiego i wyszedł z pomieszczenia.

- Seok.. Ty idioto. Wracaj tu! - szatyn wybiegł za nim. Biegł aż pod same drzwi. - Dzień dobry ojcze, Jin.. Wychodzimy.

- Czekaj. Ty źle się czujesz, prawda? - starszy założył ręce na piersi.

- Yoongi, to prawda? - mężczyzna podszedł do syna.

- To tylko gorszy dzień. Pogoda słaba, ciśnienie spadło, a do tego dużo pracy. Nic wielkiego. - Yoongi machnął ręką.

- Chyba wiem o co.. Idź Yoongi już do domu. Przyjadę do ciebie wieczorem.

- Ale..

- Do potem. - mężczyzna uśmiechnął się.

- Oh.. Do potem ojcze. - szatyn wraz ze starszym przyjacielem wyszli z biura. - Z byle czego robisz coś poważnego, proszę cię. - Yoongi przewrócił oczami.

- Miałeś sen. - starszy zatrzymał się i złapał szatyna za ramiona.

- Racja, potrzebuję przerwy. Pa Seokjinie. - Yoongi pomachał przyjacielowi na odchodne.

~~~

- Gdzie on jest? Miał przyjść. - szatyn chodził z pokoju do pokoju. Nagle telefon zawibrował.

Ojciec: Wybacz Yoongi, nie mam czasu. Muszę zostać w pracy. Trzymaj się, kiedyś porozmawiamy.

- No świetnie, pięknie. Po cholerę posprzątałem.

Ja: Dobrze, rozumiem.

Ja: Jedno pytanie.

Ojciec: Słucham.

Ja: Mogę jutro mieć wolne?

Ojciec: Oczywiście. Teraz wybacz, ale muszę iść.

Ja: Do widzenia.

Yoongi starał się być poważny w stosunku do ojca. Czuł, że jest mu obcy, ale obwiniał to przez zanik pamięci.

- Idę jutro do teatru.. Ten cały Chim jutro występuje, więc świetnie. - powiedział do siebie i udał się do pokoju po piżamy. - Eh.. Już wiem, że dzisiaj nie zasnę... A tak poza tym.. Nie rozumiem zachowania Seokjina i ojca. Przecież nic się nie stało. Aish.. Wyolbrzymiają wszystko.

Ostatni taniec | p.jm. x m.ygTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang