rozdział • 1

2K 231 124
                                    

Wcisnąłem słuchawki do uszu i starałem się nie nawiązywać kontaktu wzrokowego. Z jakiegoś powodu ludzie usuwali mi się z drogi i ewidentnie krążyły o mnie dziwne plotki, ale chyba nie miałem ochoty się w to zagłębiać. Przychodziłem tu pięć dni w tygodniu, odsiadywałem swoje i wychodziłem. I tyle.

Dlatego nie potrafię logicznie wytłumaczyć, dlaczego zwróciłem uwagę na chłopaka stojącego samotnie pod tablicą z wywieszonym planem lekcji. Zadzwonił dzwonek i tłum zgromadzony na korytarzach ulotnił się do klas, a on wciąż tam stał i nerwowo zaciskał dłoń na ramieniu torby. Westchnąłem ciężko i podszedłem do niego, okazując zadziwiające miłosierdzie.

- Zgubiłeś się? - spytałem, a na dźwięk mojego głosu chłopak dosłownie podskoczył. Śmiech uwiązł mi w gardle, gdy obrócił twarz w moją stronę.

Lekko rozchylone usta nadawały mu jeszcze bardziej zagubiony wygląd i jednocześnie sprawiały, że czułem się niekomfortowo. Kolczyk kołyszący się w jego uchu na chwilę mnie rozproszył, ale nie bardziej, niż jego oczy.

Przez ułamek sekundy zobaczyłem przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Ujrzałem setki słońc i tysiące księżyców, a wśród nich całe plejady gwiazd. A to wszystko jedynie w dwóch ciemnych tęczówkach, których spojrzenie utkwione było w moich.

- Chyba tak - odparł, a jego głos był jak słońce padające na twarz w wiosenny dzień.

- C-co?

Jego głowę okalały bladoróżowe włosy, a jego twarz była tak jasna i gładka, że wydawała się porcelanowa. Z trudem powstrzymałem się od dotknięcia jej palcami.

- Spytałeś, czy się zgubiłem - odparł powoli, niepewnie marszcząc brwi.

- A-aha, no tak. Jasne. Właśnie o to spytałem.

Chłopak patrzył na mnie z konsternacją wypisaną na twarzy, jakby czekał, aż coś powiem. Desperacko próbowałem sobie przypomnieć, co się mówi w takich sytuacjach.

- Jesteś tu nowy? - udało mi się wykrztusić. Musiał być nowy. Przecież zwróciłbym na niego uwagę. A może i nie?

Pokiwał głową. Kilka różowych kosmyków opadło mu na twarz i na chwilę wstrzymałem oddech. Bezwiednie pomyślałem o kwitnących drzewach wiśni.

- W której jesteś klasie?

Okazało się, że w mojej.

- W takim razie mogę cię zaprowadzić.

Znowu się uśmiechnął, a ja przygryzłem wargę, żeby nie wyszczerzyć się jak idiota. Wetknąłem ręce do kieszeni i ruszyłem w stronę klasy. Parę kroków dalej obróciłem się przez ramię. On dalej stał w tym samym miejscu.

- Idziesz? - uniosłem brwi.

Otrząsnął się i pobiegł za mną. Poczułem dziwny spokój, kiedy znalazł się tuż obok mnie.

***

Jimin.

Właśnie tak miał na imię chłopak, którego rano przyprowadziłem do klasy.

Zauważalnie się spiął, kiedy położyłem dłoń na klamce.

- Wszystko okej? - spytałem, chociaż wcale nie musiałem.

- Tak, po prostu... - nagle zacisnął usta i potrząsnął głową. - Ludzie

- Ludzie?

- Nic. Nieważne.

Zaczął bawić się swoimi przydługimi rękawami i już na mnie nie patrzył.

Przeprosiłem za spóźnienie i usiadłem na swoim miejscu, lekko wskazując głową na nowego ucznia. Nauczyciel poprosił go o powiedzenie paru słów o sobie. Wtedy stała się rzecz niesłychana.

moonstruck • vmin soulmate auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz