część dziesiąta.

27 1 0
                                    

Dzień 1. (data nie znana, brak oficjalnej nazwy miejsca)

Kanał równie szybko wciągną nas (mnie; Ray Mesfalg i mojego wspólnika; Verga Atwoof'a) jak i wyrzucił w ciepłą wysoką trawę. Oddziaływanie kanału jest magnetyczne, świat po drugiej jego stronie wydaję się być stworzony z podobnych pierwiastków. Pierwsze godziny czasu świata podstaw spędziliśmy na dokładnej obserwacji jeziora znajdującego się nieopodal miejsca upadku. Wszelkie próbki, zdjęcia i opisy naukowe dołączam w doczepionych poniżej siatkach. 
Obecnie drzewa podobne do wyciętych lata temu sosen zaczynają drgając i szeleszcząc rozszerzać gałęzie. Robi się powoli coraz mroczniej. Cień pokrywa wszechobecne kwiaty o przezroczystych płatkach.

-Nie umiesz pisać, widać odrazu, że tego nie czujesz.

-W tym przypadku pozostaje ci pisać te dzienniki samemu, w każdym razie trzeba to udokumentować.

Verg spojrzał na nią mrużąc nieznacznie oczy. Chciał by zrozumiała, że to zupełnie niekonieczne, a kamerze na przytwierdzonej do jej bluzki nic nie umknie, lecz nagle zmienił zamiar. Miał on jednak to do siebie, że zawsze zwlekał z postanowieniami puki nie był 100% pewny swojej słuszności. Tak minęły więc kolejne długie minuty. Nieba nad przezroczystym dachem namiotu nie widać było już ani skrawka. Palce Ray zaczynały drętwieć od opisów choć pięknego, pełnego tajemnic świata. Położyła się na boku i okryła kocem, ale nie rozbierała. Celnie wyczuła, że Verg chcę jej coś powiedzieć. Zdążyła poznać go wystarczająco dobrze by odróżniać wyrazy twarzy pomimo, wyuczonej na pozór stoicznej maski. Teraz czuła, że w środku się uśmiecha. Bez ironii czy wyższości, ciepło patrzy na jej zapiski... na nią.

-Mów -nie liczyła dłużej czekać. 

-O czym chcesz usłyszeć- zapytał  nonszalancko, wręcz zmieniając się w ułamek skundy.

-Nie traktuj mnie, kurwa, jak idiotkę- powiedziała stanowczo, chociaż głos miała nader spokojny, przekleństwa wplątały się odruchowo.- I mów bo już czas bym wiedziała wszystko. Wyjątkowo długo zgrywasz bezuczuciowego.

Zaległo milczenie, lecz Ray i tym razem zrozumiała. 

Przełamała dumę z typową dla siebie manierą. Chociaż wiedziała, że nie powinna, tylko w ten sposób czuła się silniejsza.

-Jebana kurwa, chuj pierdolony i kurna wpitole mać człowieku! Ty wiesz dobrze wszytko o mnie, mylę się?! Znasz charakter, historię, wady, fobie.  Ty pewnie jesteś w stanie streścić mi dokładne okoliczności tej blizny!- przerwała i zza kosmyka włosów odsłoniła ciemną bliznę kształtu księżyca. 

- Miałaś naście lat, chciałaś nauczyć się strzelać, zresztą moim, pistoletem. Miał takiego kopa, że upadłaś na kamienie tarasu i rozcięłaś ucho, prawie skroń. Zemdlałaś na dwa dni, ja zostałem okrzyczany i musiałem się tobą zajmować.

Głaskał mnie po ramieniu i włosach.- przebłysk wcześniej nieodkrytego wspomnienia, pozostawił po sobie gęsią skórkę.

-Słuchaj- zaczęła wolno, poruszona nagłym wspomnieniem i nagle falą starych niezidentyfikowanych odczuć .- Ustaliliśmy to, że ty wiesz o mnie...sporo...Ja uznajmy narzie, że o tobie wiem mniej i uwierz nie korci  mnie,aż tak by znać każdy szczegół, oszczędźmy sobie.- pięknie zełgała.- Jesteśmy w  dość wygodnej sytuacji. Rząd nie wie i nie dowie się o nas. Bliscy nie żyją. Czysta karta Verg. Wszystkie mniejsze, większe postępki idą się jebać.

-Idą się jebać.- potwierdził, pomimo nienaturalnego akcentu na ostatnim słowie.

-Jesteśmy sami. Narazie zupełnie sami i zdani na siebie. Proponuję przyjaźń, ale szczerą, najszczerszą. 

Zaproponowała bym coś więcej.- pomyślała i skarciła się momentalnie.

-Wiesz dobrze, że to się nie skończy na tym. Instynkty ludzki są kwestią czasu. Ale tak, przystaję na propozycję.

Tym razem Ray wstrzymała się od komentarza. Uśmiechnęła się tylko i oparła głowę do snu na torbie. Iskra ekscytacji paliła się w jej duszy. Mrowienie w palcach stóp wschodziło po uda.

Verg wszedł w trans filozoficzno melancholijny.

Niezgłębiona oczywistość- powiedział szeptem by upewnić się, że nie zapomni.- dwie osoby chcą tego samego. Obydwie wiedzą, że tak jest, lecz nadal grają swoje role. Udają nieświadomych wzajemnych chęci i uczuć.-przerwał zauważywszy błysk oka Ray w ciemności, poczym zaczął poraz pierwszy mniej pewnie.- Tak Ray, ja chyba też.

World One.Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang