część ósma.

21 1 0
                                    

Sallak Atwoof leżał z przymrużonymi oczami na rozdartym materacu. Usta miał spękane pomimo litrowej butli wody przy łóżku. Co jakieś czas stękał bezsilnie i pojękiwał. Nie zareagował na pojawienie się sylwetki w drzwiach. Zupełnie jakby nie usłyszał wejścia bratanka. 

Verg klęknął przy spoconym Atwoof'ie nagle ogarnięty wzruszeniem. Nie chciał ściskać jego dłoni, mówić formułek od serca, nie daj Boże płakać. Ale stryj sam nazbyt sprawnie złapał go za przedramię.

-Co z Tulipkiem?- powiedział szybko stękając z wysiłku.

-Ara zmarła, Sallak. W waszym łożu parę nocy temu. Ledwo doszła mnie wieść postarałem się o sprowadzenie dziewczyny. 

-...Ara...dobrze, bardzo dobrze. Inteligentna, zbuntowana, wyedukowana. Wyśmienicie przygotowana do misji jaką chcą wam powierzyć.

-Jaką misję? O czym ty mówisz wiedziałem jaki kurs obrać po ucieczce z World One. kierowałem się prosto tutaj, ale czego wy w ogóle oczekujecie?

-Nie my. Oni.- jego głos drgał, słowa rozciągały się.- Jesteście potrzebni do nazwijmy to "przeprowadzki". Verg rzecz w tym, że nie do nowego bunkru lecz... Do nowego świata.

Sallak zachłysną się i silnie zakaszlał. Źrenice chłopaka rozszerzyły się i nabrały dziwnego wyrazu.

-Nasi uczeni zaobserwowali coś parę tygodni temu. To wydaje się być kanał międzyświatowy. Wiesz to te połączenia periodycz...

-Uczyleś mnie o nich gdy miałem 12 lat.

-Dobre, bardzo dobrze. Ten jest inny Verg. Takiego nigdy nie widziałem. Ja tam wszedłem mój szpiegu, to jest... To jest inny świat, to jest piękny świat. Nie ma słońca nie wiem skąd bierze się jasność, nocy też nie ma, drzewa od pewnej pory rozszerzają liście. Drzewa rozumiesz?! Prawdziwe drzewa! Władze nie mają o tym miejscu pojęcia, ustalaliśmy to wielokrotnie. Ale widzisz...-Verg słuchał całym sobą- to może być sposób na uratowanie parę setek ludzi od tej kurewskie propagandy!- twarz stryja niewyraźnie się zmarszczyła.

- Sallak proszę zaśnij.

-Nie majaczę. Jako jedyny byłem wewnątrz tej krainy, to tam sobię to zrobiłem- odsunął cienki koc, odsłaniając niespotykaną ranę. Cały jego brzuch rozpruty był na ukos, a zakamarki wypełniało blade światło. Niespotykana rana, zupełnie nowa. 

-Pójdę do Marka.

-Całkiem zdziadział.

-A ty masz całkiem na wierzchu  jelita.

World One.Where stories live. Discover now