część trzecia.

57 5 0
                                    

Czuła się jak w westernie. Takim jak to puszczała jej babka, ze starych płyt dvd... Dziwne, że szarawy odtwarzacz jeszcze działał i nie został jej skonfiskowany. Jednak tu brakowało cowboy'ów i panien w koronkowych sukniach odsłaniających jędrne wypudrowane piersi, o których mogła tylko pomarzyć. Był tylko żar i pistolet wsunięty w obcisłe bordowe nadkolanówki. Gorąco lało się z nieba, niby wrzątek. Asfalt zaczynał parzyć, a do okoła nie było cienia by się schować. Żadnych drzew, krzaków, nawet suchych badyli. Panoramę stanowiła niekończąca się droga i opuszczone domy w okół niej. Czerwona cegiełka lśniła, żaden z domów nie był nawet o ciupinkę zniszczony. Był to widok zupełnie nie realny. Za domami bowiem rozciągała się pustynia. Piach był brudny czuć było jego smród wywołany ciepłem. Wody nie było widać, jedzenie mogło być jedynie w którymś z niemych domów.
Od dłuższego czasu prowadziła ze samą sobą monolog. Przedstawiała argumenty za i przeciw wtargnięciu do jednego z opuszczonych domów. Czuła się jak schizofreniczka, naprawdę zaczynała niepokoić się o własne zdrowie, ale duma nie pozwalała jej na rozpoczęcie rozmowy. Panna Ara uczyła ją na lekcjach  konkretnych zasad "nigdy nie okazuj słabości na płaszczyznach na których masz przewagę"... Ara była jak matka, nawet  jej lekkie perfumy idealnie pasowały do takiej roli... Ale  zresztą co to za rozmowa, gdy partner odpowiada właściwie półsylabami.

-Wejdźmy.- odezwał się zupełnie niezapowiedzianie Verg i automatycznie skręcił na lewo. W jego głosie czuć było jak bardzo jest zmęczony. Surowość słów spowodowana była ewidentnie suchością w ustach.

Nie zamierzała protestować. On w końcu wykazał  krztynę zainteresowania. Podobało jej się jego nie tyle cierpienie, co człowieczeństwo. Po chwili zastanowienia postanowiła to wykorzystać.

-Ray Mesfalg- powiedziała.- Nazywam się Ray.

-Przecież wiem. - odpowiedział i tym razem jego skóra na pewno zmarszczyła się w lekkim uśmiechu.- rozglądaj się i strzelaj jak zobaczysz cień jakiejkolwiek sylwetki.

-Cholera.

Stali na schodkach ozdobnych do drzwi. A na drzwiach widniały już cztery cienie.

***Dzięki za wszystkie odczyty (dla mnie to wowowo). Zapraszam dalej... brnąć w ten świat.***

World One.Where stories live. Discover now