#5.2

2.7K 159 43
                                    

*Marinette*

Nie wiem dlaczego zgodziłam się na to spotkanie.

Naprawdę nie wiem.

Omamił mnie tymi pięknymi oczami.

Po parwie trzech latach wpatrywania się w Louisa powinnam już się przyzwyczaić.

Jest taki podobny do niego.

Przeklęte geny.

Ubrałam Louisa, a później samą siebie i wyszłam z domu.

Szczerze mówiąc to stresuję się.

Nie wiem czy się zmienił, czy ma dziewczynę, żonę albo nawet dziecko.

A nie, dziecko przecież ma.

Swojego małego klona.

Jeśli wyrośnie na takiego przystojniaka jak Adrien, to już mu współczuję.

Dziewczyn będzie miał na pęczki.

Zaprowadziłam go do mamy i udałam się do kawiarni w której umówiłam się z moim byłym.

Usiadłam przy jednym ze stolików przy oknie.

Po chwili dołączył do mnie Adrien.

Wręczył mi bukiet róż i usiadł na przeciwko mnie.

Dziwne uczucie.

Nie dostałam kwiatów od ponad trzech lat.

-Louis jest moim synem?
-Nie.
-Co?
-To mój syn.

Nie interesował się mną ani nim.

Może to trochę moja wina, że nie mówiłam mu o ciąży ale on też nie próbował się niczego dowiedzieć.

Z pewnością jego mama by mu powiedziała.

I tak jestem w szoku, że tyle wytrzymała.

-Oboje wiemy jak to działa. Dziecko musi mieć ojca.
-Jesteś tylko osobnikiem który je spłodził.
-Czyli jest moim synem.
-Ja już mówiłam.

*Adrien*

Ja naprawdę nie wiedziałem, że mam dziecko.

W życiu bym się nie spodziewał.

Przecież zawsze się zabezbieczaliśmy.

Chyba.

-Dlaczego mi nie powiedziałaś?
-Co by to zmieniło?
-Zostałbym w Paryżu, z wami.
-I co? Był byś ze mną mimo tego, że mnie nie kochasz?
-To nie tak, że cię nie kocham. Wiedziałem, że będziesz chciała żebym wyjeżdżał. Chciałem też, żebyś zastanowiła się nad swoim zachowaniem.

Spojrzała na mnie.

Do jej oczu zaczęły napływać łzy.

Powiedziałem coś nie tak?

-Ja mam zastanowić się nad swoim zachowaniem?!

Wszyscy obecni w kawiarni spojrzeli na nas.

Nie chcę z tego jakiegoś skandalu.

-Wyjechałeś tak bez słowa na trzy lata, a teraz masz wąty, że o niczym ci nie mówiłam! Nie interesowało cię co się ze mną dzieje. Gdybyś chociaż zapytał swojej matki. Napewni by ci powiedziała, wiesz jaka ona jest.

No tak.

Mogłem.

Nie wiem dlaczego tego nie zrobiłem.

Naprawdę nie wiem.

Próbowałem się odciąć od tego wszystkiego.

Żeby to chociaż raz oni się pomartwili.

-Tyle mam ci do powiedzenia. Cześć!

Zabrała swoją torebkę i wyszła trzaskając przy tym drzwiami.

Przez kilka pierwszych sekund byłem w szoku i nie wiedziałem co robić.

Później jednak się otrząsnąłem i wyszedłem za nią.

-Marinette, poczekaj!

Dobiegłem do niej i próbowałem zatrzymać.

Odruchowo złapałem jej dłoń.

-Co robisz w sylwestra?
-To co zawszę, siedzę z Louisem.
-Może..
-Nie.

Wyrwała się z mojego uścisku i poszła dalej.

-Gdy cię zobaczyłem wczoraj wszystkie uczucia wróciły. Proszę cię, spróbujmy jeszcze raz, tym bardziej, że mamy dziecko.
-Co ty sobie myślisz? Że wrócisz sobie tak po prostu i wszystko będzie tak jak sobie zarzyczysz?
-Nie, ale naprawdę sądzę, że powinniśmy spróbować. Wiem, że ty też to czujesz.
-Daj mi się z tym przespać.
-Zadzwoń jak już się zastanowisz.
-Cześć.

-----------------------------------------------------------
Nie cierpię nauczyciela od geografii.

Przez jego głupi projekt nie mam czasu na nic.

Dlatego rozdział jest tak późno i mam wrażenie, że nie należy do najlepszych.

Ja lecę.

Dobranocka.

🖐🖐

|Miraculum : I should realize|AU|Where stories live. Discover now