- 1.4 -

1.2K 85 21
                                    

Lucyfer stał na dachu jednej z opuszczonych fabryk. Miał kilka takich miejsc, które wykupił i w których przetrzymywał swoich więźniów. W tej jednej konkretnej, głęboko gdzieś pod jego stopami, znajdowała się młoda kobieta, która miała być kluczem do wygranej. A jeśli nic mu nie powie, to trudno. Zabije ją. Ostatnim, czego by chciał, to żeby wpadła w łapy Samaela. Dziewczyna miała czystą duszę, a on by ją torturował. Na to pozwolić nie mógł.

– Witaj, Michale. – Brunet uśmiechnął się delikatnie, gdy poczuł delikatny powiew wiatru.

– Lucyferze. – Anioł podszedł do mężczyzny i złożył za sobą ogromne, śnieżnobiałe skrzydła.

– Dawno się nie widzieliśmy. Kilka wieków... Czego chcesz ode mnie? – Diabeł nie miał zamiaru owijać w bawełnę. Michał był najważniejszym aniołem w niebie, a to, że pofatygował się do niego osobiście, no cóż, raczej nie wróżyło nic dobrego.

– Jesteś w posiadaniu Klucza. – To było raczej stwierdzenie niż pytanie, ale brunet uśmiechnął się krzywo i postanowił odpowiedzieć.

– Tak, o ile można tak powiedzieć o istocie ludzkiej. – Spojrzał na swojego brata pogardliwie.

Michał zawsze wyglądał na słabszego, niż był w rzeczywistości. Lucyfer sięgał prawie o głowę wyżej, będąc przy tym zdecydowanie lepiej zbudowanym. Anioł wyglądał raczej na ludzkiego młodzieńca niż niebiańskiego strażnika. Jego niebieskie spojrzenie, chłopięca twarz z potarganymi blond włosami sprawiało, że wszyscy mu ufali. Ale demon go znał od początku czasu. Pod tą powierzchnią delikatności i bezbronności tkwiła wielka mądrość i siła.

– Tak. Niestety...

– Michale, proszę, do sedna. Obaj wiemy, że jesteś tu w tajemnicy przed wszystkimi.

– Masz rację, bracie, jak zawsze. – Anioł uśmiechnął się na wspomnienie, gdy Lucyfer był jeszcze w niebie i walczyli razem, po jednej stronie. Po chwili jednak spochmurniał i spojrzał wprost w granatowe oczy brata. – Nie możesz jej zabić.

– Dlaczego? – Mężczyzna zmrużył oczy zaciekawiony słowami blondyna.

– Musisz mi po prostu zaufać. Klucz jeszcze nie dojrzał. Wiesz, że na górze wszyscy wolą, żebyś to ty wygrał wojnę, ale głośno nikt tego nie powie. Musimy być neutralni w tym temacie.

– Ale nie ty...

– Nie ja. Muszę iść. – Michał obrócił się twarzą w stronę brata i chwycił go mocno za ramię. – To jest ważne, Lucyferze. Nie możesz jej zabić. Chroń ją.

Po tych słowach anioł rozłożył skrzydła i odleciał. Mężczyzna przez chwilę wpatrywał się w znikającą sylwetkę na niebie, jednocześnie zastanawiając się nad usłyszanymi słowami. Jak zwykle Michał nie powiedział mu nic konkretnego, ale wiedział, że może, a nawet powinien wierzyć bratu.

Zacisnął na moment zęby i nabrał powietrze głęboko w płuca. Miał nadzieję, że kiedy odnajdzie Klucz, wojna się zakończy, ale nie spodziewał się, że wszystko jeszcze bardziej się skomplikuje.

Wojna pomiędzy złemWhere stories live. Discover now