Rozdział II

484 18 3
                                    

Wypowiedzi napisane kursywą będą oznaczać rozmowy prowadzone po japońsku.

Wypowiedzi podkreślone to myśli bohaterów.

NamJoon pov.

Kiedy usłyszałem słowa JiSoo i trzask drzwiami, nie wiedziałem co mam zrobić. Moja siostra nigdy się tak nie zachowywała. Zawsze była jak potulny baranek. Nigdy nie pomyślałaby nawet o zrobieniu sobie kolczyków, a teraz ma ich co najmniej 8. Nie mówiła nigdy o farbowaniu włosów. I co najważniejsze moja siostra z wcześniejszych lat nie odezwałaby się do mnie w taki sposób jak przed chwilą.
Nie wiedząc jak zareagować, zszedłem do salonu, w którym czekali już na mnie chłopaki. Patrząc na miny Sugi, Hobiego i JiMina zrozumiałem, że nie tylko ja jestem zszokowany zachowaniem swojej siostry.
-Kto to był? - zapytał JiMin.
-To była JiSoo idioto - odpowiedział mu warknięciem Suga.
-Tylko co się z nią stało? - spytał HoSeok.
-Nie mam pojęcia Hobi - odparłem z westchnięciem.

JiSoo pov.

Kiedy zatrzasnęłam bratu drzwi przed nosem żałowałam tylko dwóch rzeczy... Że te drzwi nie zatrzymały się na jego twarzy i że muszę tu być z tymi debilami.

Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni spodni i sprawdziłam godzinę. Zegarek w komórce wzkazywał 21:47. Wybrałam numer Haruto i trzymając telefon przy uchu, zaczęłam się rozpakowywać. Chłopak odebrał po trzecim sygnale.
-Halo? - usłyszałam pytanie Japończyka.
-To ja JiSoo - odpowiedziałam.
-Kto to? - z bliskiej odległości było słychać głosy Isao i Ruichi'ego.
-Nasza ukochana bad girl! - krzyknął tak głośno, że musiałam odsunąć telefon od ucha.
-Nie drzyj się tak - warknęłam do słuchawki.
-Jak minęła ci podróż? - zapytał Isao.
-Świetnie, a tutaj mam zajebiste towarzystwo - sarkazm w moim głosie było słychać na kilometr.
- tak źle? - na to pytanie prawie się zapowietrzyłam.
-Tu jest okropnie! - prawie krzyknęłam.
-A jak z pokojem? - zapytał Ruichi.
-Myślałam, że będzie gorzej i pokój będzie w stylu cholernej różowej księżniczki. Jak widać jestem w minimalnym stopniu pozytywnie zaskoczona.
-To chyba dobrze - powiedział Haruto.
W tym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.
-Muszę kończyć. Zadzwonię rano. - nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się i ruciłam telefon na łóżko.
Podeszłam do drzwi i otworzyła je dosyć mocnym ruchem ręki. Za progiem stał Jin.
-Zrobiłem kolację, zejdziesz i zjesz z nami, czy może chcesz wziąć ją do siebie? - odezwał się uprzejmym głosem chłopak.
-Nie jestem głodna - w tym właśnie momencie zaburczało mi w brzuchu.
-Twój żołądek chyba uważa inaczej - zaśmiał się lekko.
-Mogę zjeść z wami... - powiedziałam zrezygnowania bo wiedziałam z akt, że jest upary, a ja jako "kujonka", przecież muszę być grzeczna.
-To chodź - chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę, jak się domyślam kuchni.
Kiedy weszliśmy do pomieszczenia, przy stole siedzieli już wszyscy oprócz nas i JungKooka. Były tylko 3 wolne miejsca: 2 koło mojego brata i 1 koło Yoongi'ego. Z dwojga złego wybrałam miejsce obok Sugi.
-To jest miejsce Kooki'ego - warknął na mnie chłopak.
-Daj spokój hyung, jeśli chce tu usiąść to niech siada - wstawił się za mną Taehyung.
-Możesz się nie wtrącać?! - prawie krzyknął Suga. - To nie jest twoja sprawa!
-Wybacz Jin, ale zjem u siebie - już się podnosiłam, ale poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
-Zostań - usłyszałam głos Kooka. - A ty hyung nie decyduj za mnie. - chłopak zwrócił się do starszego.
-Nie pyskuj gówniarzu!
-Ta sprawa poniekąd mnie też dotyczy, więc mam prawo...
Wyszłam z kuchni ignorując dalszą konfrontację pomiędzy Yoongim i Kookiem.
Jeszcze trochę wytrzymać i można wracać do domu. Do mojej prawdziwej rodziny.

Historia z BTSNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ