G Dragon x Reader

918 34 0
                                    

Wiesz może, jakie to uczucie, gdy ktoś, kogo kochasz, darzy Cię przeciwnym do Twojego uczuciem? Głupie pytanie. Wiem, że nie masz pojęcia jak to jest. Może powinnam Ci to przybliżyć? Każdy moment, w którym czułam się przez to tak cholernie źle? Dobra, lepiej tego robić nie będę, bo uznasz mnie za niezrównoważoną psychicznie, a to nie o to tu chodzi.

Wróćmy do tematu.

Zapewne nie domyślasz się też, co uznaję za największą ironię w tym wszystkim. Jest to fakt, iż byliśmy do cholery najlepszymi przyjaciółmi, do czasu tego debiutu. Starałam się być przy Tobie, wspierać cię, ale pewnego dnia przestałeś odbierać telefony, udawałeś, że mnie nie znasz, gdy udawało Ci się jakimś cudem przyjechać do rodziny. Nie jest to przyjemne uczucie, uwierz. A potem tylko dobijałeś mi kolejnych gwoździ do trumny.

Ciekawa jestem, czy pamiętasz, że jestem od Ciebie o rok młodsza i po Twoim zakończeniu każdej szkoły, przeżywałam strasznie fakt, iż będę musiała funkcjonować rok bez Ciebie w tej samej szkole. Nigdy tego nie lubiłam i żałowałam, że nie jesteśmy z tego samego rocznika, a Ty się ze mnie śmiałeś i powtarzałeś, iż tak musi być, skoro tak się stało.

Kiedy zadebiutowałeś, miałam osiemnaście lat, Ty byłeś pełnoletni*. Wtedy też wkręciłam się w bardzo ciekawe towarzystwo. To są informacje, o których nie masz pojęcia i tak powinno zostać. (Po za tym, co Cie to obchodzi? Nawet, jeśli to przeczytasz, to pewnie nie przejmiesz się informacjami zawartymi tutaj.)

Oczywiście mój bunt mi minął. Na pierwszym roku studiów przestałam się trzymać z ludźmi wyglądającymi jak wyrwani prosto z jakiejś mafii. Starałam się także zatrzeć ślady po tym. Przestałam nosić kolczyki (chociaż dziury nie zniknęły i mam je wszystkie do dnia dzisiejszego, lecz teraz się nie marnują), trzy tatuaże na rękach zakrywałam specjalnym podkładem, a tatuażu na biodrze i na łopatce nie widać w ubraniach, także z nimi problemu żadnego nie było (zaskoczyłam Cię, prawda? Grzeczna, ułożona [Imię] i tatuaże oraz piercing).

Gdy tylko skończyłam studia, rozesłałam swoje CV do różnych miejsc, ale jako pierwsza odpowiedziała mi wytwórnia YG, w której, jak się później okazało, byłeś i nadal jesteś Ty. Pracę dostałam bardzo szybko. Nie zaczynałam zbyt dobrze, a skończyłam jako menadżerka jednego z zespołów. A po drodze sporo się działo, bo w końcu kiedyś musieliśmy zostać wrogami.

Nawet śmiesznie i dobrze się zapowiadało, wiesz, prawda?

Za pierwszym razem nawet mnie nie poznałeś. Chociaż to logiczne. Dla Was, Azjatów, wszyscy Europejczycy wyglądają tak samo. Przynajmniej takie pogłoski słyszałam. Jak jest, nie wiem, ponieważ nie pytałam.

Wracając, za drugim razem coś Ci już chyba świtało, ponieważ podałam Ci swoje imię.

Trzeci raz był tym najgorszym. Wiedziałeś na sto procent, kim jestem. Zrobiłeś mi awanturę i zacząłeś mnie bezpodstawnie oskarżać o to, że specjalnie przylazłam za Tobą do YG, jakbym nie mogła Ci dać spokoju. Twoje własne słowa, co było (i jest nadal!) szokujące, bo raczej nie bywałeś porywczą osobą, a wręcz przeciwnie - bardzo spokojną. Przez coś zostałeś tym liderem, nie?

Każde następne spotkanie naszej dwójki kończyło się albo sprzeczką, albo nienawistnymi spojrzeniami. Gdy tylko wracałam potem do mieszkania, w mojej głowie działo się... na prawdę wiele, ale to miałam pominąć.

W pewnym momencie prawie nawet uwierzyłam, że serio Cię nienawidziłam, ale zaraz mi przeszło. Wtedy też uświadomiłam sobie, jak bardzo życie, los, moje serce i wszechświat mnie nienawidziły. Cholera, w końcu trzeba mieć niesamowitego pecha lub syndrom sztokholmski, żeby zakochać się w swoim wrogu/osobie, która Cię nienawidzi/nazwij to jak chcesz Ji. Jeden plus - dobrze wychodziło mi ukrywanie tego. Przejrzała mnie jedna osoba! Tylko! I domyślasz się pewnie o kim mowa. Oczywiście o moim ulubionym raperze, który ostatnimi czasy miał sporo problemów - Seunghyunie! (wiemy dobrze, iż to cudowny człowiek, ale mam ochotę to tutaj napisać, tak więc: CHOI SEUNGHYUN TO NAJCUDOWNIEJSZY CZŁOWIEK NA JAKIEGO TRAFIŁAM W TEJ WYTWÓRNI).

Nawet teraz T.O.P stoi nade mną i patrzy mi przez ramię, jak do Ciebie piszę. I to od niego dostaniesz ten list.

Ah, właśnie. Nie wspomniałam również o celu tego wszystkiego! Tak więc, mam po prostu dość. Strasznie samolubne z mojej strony, nie sądzisz? Ale nie poradzę nic na fakt, że tłumienie wszystkiego mnie wykańcza, a moi podopieczni mają trasę, więc chciałabym się w pełni skupić na nich. I tak dochodzimy tutaj, gdzie jesteśmy - w momencie, w którym piszę do Ciebie list, spowodowany idiotycznymi uczuciami. Gdybym tylko mogła się odkochać. Ale miłość to nie wybór.

Okej, okej, okej. To, co znajduje się na tej kartce, nigdy nie powinno było ujrzeć światła dziennego, ale już za późno, a że uciekam do Japonii i dalej na jakiś czas, nie będę musiała się z Tobą spotykać.

Musisz mi wybaczyć te bezsensowne wypowiedzi i skakanie z tematu na temat, ale denerwuję się i samo tak wychodzi.

Do zobaczenia Jiyong,

[Imię].

Młoda kobieta odłożyła długopis na stół i przeciągnęła się, krzywiąc się przy tym, na dźwięk strzelających kości. Nigdy go nie lubiła.

Po chwili siedzenia w jednej pozycji, wyprostowała się i odwróciła do swojego dwa lata starszego przyjaciela, który, jak wspominała w liście, stał za nią cały ten czas. Na jej twarzy pojawił się ledwo widoczny, przepełniony zdenerwowaniem uśmieszek.

- Skończyłam - odezwała się w końcu drżącym głosem. - M-może powinnam to wywalić? A co, jak uzna mnie za nienormalną? Już wolałam udawać, że go nienawidzę. Aaaaah, chyba się zaraz załamię! - Przejechała dłońmi po twarzy, po czym złapała się za głowę. Powiedzenie, że była zdenerwowana, nie oddawałoby w pełni jej uczuć. Była istnym kłębkiem nerwów i przerażenia. Miała ochotę spalić kartkę, a następnie skoczyć do rzeki Han i dołączyć do podwodnego krajobrazu, byleby tylko Jiyong nie zobaczył ani jej, ani wiadomości.

- [Imię], - zaczął brunet - sama tego chciałaś. Nie możesz się wycofać. Byłoby to głupie. No już, list do koperty, a Ty się zbieraj, bo inaczej się spóźnisz. Oddam mu to i, gdyby chciał, poinformuję, że jeszcze nie odleciałaś. Mam dość waszego zachowania. Jeśli po tym się to nie zakończy, to przysięgam na wszystko, że zamknę was gdzieś na tydzień, a Seungri mi w tym pomoże, zobaczysz. Z resztą, całą wytwórnia zrobi wszystko, żebyście zaprzestali się kłócić.

- Uh, no dobra. - Mruknęła, chowając twarz w dłoniach.

- [Imię]-ah, musisz się już chyba zbierać, jeśli chcesz zdążyć. - Do pomieszczenia wszedł znajomy kobiety.

- Dobrze, już idę.

[Nazwisko] pożegnała się z przyjacielem i wyszła z pomieszczenia.

Nie spodziewała się wtedy, że gdy wróci, Jiyong będzie już w wojsku, a ona będzie musiała czekać na spotkanie z nim przez pieprzone dwa lata.

Ale dla chwili, w której Kwon wpadł do jej meszkamia i zaczął ją przepraszać wręcz na kolanach, było warto.

Nawet bardzo.

~~~~~~

Siema

@Jinckson wybacz, nie jestem zadowolona z tego shota, miałam dobry pomysł, ale nie umiem z tego wykrzesać tyle ile bym chciała ;;;; I znów przepraszam za to ogromne opóźnienie spowodowane moim pechem ;;

K-POP One-ShotsWhere stories live. Discover now