rozdział 25

3.2K 438 136
                                    

Egon Schiele, houses by the river~×~

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Egon Schiele, houses by the river
~×~

Uderzyłem głową o stół, jakby to miało w czymś pomóc. A potem jeszcze raz, dopóki centrum czoła nie zaczęło pulsować tępym bólem.

Była połowa lutego.

Termin oddawania obrazów był pod koniec miesiąca.

A ja wciąż nie wiedziałem, co mam namalować. Musiałem połączyć dobro i jakiś problem społeczny w spójną całość, którą mógłbym przedstawić. Tegoroczne słowo klucz było niesamowicie proste, przecież dobro było ukryte w wielu miejscach, ale jak je zobaczyć w problemach?

W ostatnich dwóch miesiącach zdarzyło się kilka rzeczy.

Ja i Yoongi rozmawialiśmy bardzo dużo, często odwiedzałem go w weekendy, wciąż zabierał mnie na wystawy i opowiadał o sztuce. Bez znaczenia, co się wydarzyło między nami, wciąż chciał mnie czegoś nauczyć i pomóc poprawić technikę, za co byłem mu ogromnie wdzięczny. Zrobiłem wielki progres od października i musiałem przyznać to sam przed sobą - rozwijałem się.

Przytyłem cztery kilogramy. Brzmi jak nic, ale płakałem jak dziecko, kiedy zważyłem się na wadze łazienkowej w apartamencie Mina. Żebra zaczęły się chować, wyglądałem trochę mniej chorowicie - przestałem mieć problem z jedzeniem śniadań, coraz częściej jadałem w szkole i przestało się to wiązać z ogromnym stresem. Wraz z czterema kilogramami do mojego życia wkroczyło coś jeszcze.

Głód.

Głód i apetyt.

Do tej pory ich nie znałem, jedzenie było dla mnie męczarnią i najczęściej o nim zapominałem. A jednak, im bardziej Yoongi dbał, żebym jadł, tym głodniejszy się stawałem o określonych porach. Wszystko to sprawiało, że wyglądałem coraz zdrowiej - spostrzegł to nawet Taehyung, który również prawie płakał z radości na informację, że przytyłem.

Musiałem jednak przyznać, że była to zasługa Mina - to on pilnował, żebym spożywał swoje posiłki, czasem przynosił mi jedzenie do szkoły czy mieszkania, kiedy miał wolną chwilę. Mówił, że był ze mnie dumny i powtarzał, że byłem piękny. To wszystko sprawiało, że nienawidziłem siebie mniej. Coraz częściej spoglądałem w lustro i myślałem, że naprawdę lubiłem to, co w nim widziałem.

Po tylu latach zostałem niem wypuszczony z klatki nienawiści do samego siebie. Czułem się obco na wolności, zachłysnąłem się świeżym powietrzem i smakiem szczęścia i bezpieczeństwa, a jednak były bardzo uzależniające, nawet jeśli wszystko było jedynie pozorne i nietrwałe.

A Jin wciąż się bał. Wiedziałem, że chce się spotkać z bratem, często wysyłał do mnie wiadomości, jednak nie mógł się przemóc. Zachęcałem go, żeby to zrobił, ale było mu ciężko stawić czoła konsekwencjom. Nie chciał rozdrapywać ran, które sam zadał Taehyungowi, przypominając o swoim istnieniu. Namawiałem go i uspokajałem, ale Jin się upierał, że Tae go nienawidzi. Ciężko mi się rozmawiało z Taehyungiem, kryjąc przed nim taką tajemnicę. Czułem się źle jako jego przyjaciel, jakbym go okłamywał.

Sztuka uciekania▪️yoonminWhere stories live. Discover now