Rozdział piętnasty

Start from the beginning
                                    

Obudziło ją głośne dzwonienie do drzwi. Podniosła się z łóżka Camili Otworzyła drzwi i jej wzrok spotkał parę czekoladowych oczu, które tak bardzo chciała zobaczyć.

- Nie mogłam tego zrobić. - przyznała się dziewczyna na przeciwko. Oczy Lauren powiększyły się, nie wiedząc co się dzieje.

- C...C...Camila? 

- Nie rób tego. - powtórzyła.

- Czego?

- Nie mogę cię zostawić, nawet jeśli to wszystko jest oparte na kłamstwie. - zaczęła. - Czuję coś do ciebie i nie pozwolę na to, żebyś odeszła bez odpowiedzi. Więc, proszę, powiedz mi czy czujesz cokolwiek, jeśli nie; odejdę i nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Po prostu powiedz.. - Lauren przerwała jej łącząc ich usta w pocałunku. 

- Kocham cię. Tak mocno cię kocham. - powiedziała, odsuwając się od niej, dysząc.

Nagle Lauren usłyszała głos swojego dzwonka do drzwi, który przywrócił ją do rzeczywistości. Otworzyła oczy i zdała sobie sprawę, że to wszystko to tylko sen. Rozejrzała się i zorientowała się, że wciąż jest w pokoju Camili, w jej łóżku. Promienie słoneczne przebijały się przez zasłony, przez co Lauren była pewna, że jest już poranek, a Camili jak nie było, tak nie ma obok niej.

- To był tylko sen. - westchnęła, siadając na łóżku, przebiegając palcami wzdłuż włosów. Skrzywiła się, gdy usłyszała dzwonek jeszcze raz.

- Odejdź! - krzyknęła, nie chcąc z nikim teraz rozmawiać. Osoba po drugiej stronie jednak się nie poddawała i wciąż dzwoniła. - Czego chcesz? Po prostu zostaw mnie samą! - krzyknęła brunetka, po czym wstała z łóżka Camili, aby otworzyć drzwi. Przekręciła klamkę, pocierając zmęczone oczy.

- Czego? - spytała niegrzecznie, nawet nie patrząc na osobę na przeciwko niej. - Ty idiotko! Nienawidzę cię! - krzyknęła Lauren, gdy rozpoznała osobę, z którą rozmawia. Dziewczyna uderzyła w ramię Lauren, a ona ją puściła. 

- Ty idiotko! Kretynko! - oczy Lauren były powiększone, a ona była zaskoczona. Myślała, że to sen, nie wierząc, że przed nią naprawdę stoi Camila. - Powiedz coś, kretynko! - Camila złączyła brwi, a Lauren zamilkła i po prostu się w nią wpatrywała. Zmroziło ją. Nie była w stanie nic powiedzieć. Camila ponownie ją uderzyła, a Lauren się zirytowała.

- Przestań mnie bić! Jaki masz problem? - Lauren potarła swoje ramię, a ona znowu ją uderzyła.

- Dlaczego mnie nie powstrzymałaś? Ty sukinkocie! 

- Jestem cudownym człowiekiem. Nie pamiętasz, jak kazałaś mi zostawić cię w spokoju? Spełniam twoją zachciankę. - poinformowała ją, dostając w zamian kolejne uderzenie.

- Przestań mnie bić!

- Ty głupia dupo! Powinnaś była mnie gonić i mnie powstrzymać. Wiesz co mogłoby się wydarzyć, gdyby młoda, piękna dama pojechała na lotnisko sama w nocy? Co jeśli kierowca taksówki byłby kryminalistą albo coś? Nienawidzę cię!

- Ale nic się nie stało, prawda? Dlatego tu jesteś, przede mną, stojąc na naszej werandzie. - powiedziała Lauren, a Camila po prostu się w nią wpatrywała.

- Pieprzyć cię! Naprawdę chcesz, abym wyszła? W porządku, wyjdę. Tym razem, serio. 

- Dobra. - powiedziała starsza.

- Dobra. Ja... wychodzę. Teraz.. wychodzę teraz... Idę krok dalej.. teraz naprawdę idę.. - wahała się dziewczyna, myśląc, że Lauren ją powstrzyma i przekona, aby została, ale starsza nie dawała za wygraną. - Ugh! Jesteś bezużyteczna! Nienawidzę cię! - popchnęła ją Camila, po czym odwróciła się i wyszła. Zanim mogła odejść dalej, poczuła jak coś ją obejmuje, co powstrzymało ją przed wyjściem.

september ➼ camren (tłumaczenie)Where stories live. Discover now