Obudziło ją głośne dzwonienie do drzwi. Podniosła się z łóżka Camili Otworzyła drzwi i jej wzrok spotkał parę czekoladowych oczu, które tak bardzo chciała zobaczyć.
- Nie mogłam tego zrobić. - przyznała się dziewczyna na przeciwko. Oczy Lauren powiększyły się, nie wiedząc co się dzieje.
- C...C...Camila?
- Nie rób tego. - powtórzyła.
- Czego?
- Nie mogę cię zostawić, nawet jeśli to wszystko jest oparte na kłamstwie. - zaczęła. - Czuję coś do ciebie i nie pozwolę na to, żebyś odeszła bez odpowiedzi. Więc, proszę, powiedz mi czy czujesz cokolwiek, jeśli nie; odejdę i nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Po prostu powiedz.. - Lauren przerwała jej łącząc ich usta w pocałunku.
- Kocham cię. Tak mocno cię kocham. - powiedziała, odsuwając się od niej, dysząc.
Nagle Lauren usłyszała głos swojego dzwonka do drzwi, który przywrócił ją do rzeczywistości. Otworzyła oczy i zdała sobie sprawę, że to wszystko to tylko sen. Rozejrzała się i zorientowała się, że wciąż jest w pokoju Camili, w jej łóżku. Promienie słoneczne przebijały się przez zasłony, przez co Lauren była pewna, że jest już poranek, a Camili jak nie było, tak nie ma obok niej.
- To był tylko sen. - westchnęła, siadając na łóżku, przebiegając palcami wzdłuż włosów. Skrzywiła się, gdy usłyszała dzwonek jeszcze raz.
- Odejdź! - krzyknęła, nie chcąc z nikim teraz rozmawiać. Osoba po drugiej stronie jednak się nie poddawała i wciąż dzwoniła. - Czego chcesz? Po prostu zostaw mnie samą! - krzyknęła brunetka, po czym wstała z łóżka Camili, aby otworzyć drzwi. Przekręciła klamkę, pocierając zmęczone oczy.
- Czego? - spytała niegrzecznie, nawet nie patrząc na osobę na przeciwko niej. - Ty idiotko! Nienawidzę cię! - krzyknęła Lauren, gdy rozpoznała osobę, z którą rozmawia. Dziewczyna uderzyła w ramię Lauren, a ona ją puściła.
- Ty idiotko! Kretynko! - oczy Lauren były powiększone, a ona była zaskoczona. Myślała, że to sen, nie wierząc, że przed nią naprawdę stoi Camila. - Powiedz coś, kretynko! - Camila złączyła brwi, a Lauren zamilkła i po prostu się w nią wpatrywała. Zmroziło ją. Nie była w stanie nic powiedzieć. Camila ponownie ją uderzyła, a Lauren się zirytowała.
- Przestań mnie bić! Jaki masz problem? - Lauren potarła swoje ramię, a ona znowu ją uderzyła.
- Dlaczego mnie nie powstrzymałaś? Ty sukinkocie!
- Jestem cudownym człowiekiem. Nie pamiętasz, jak kazałaś mi zostawić cię w spokoju? Spełniam twoją zachciankę. - poinformowała ją, dostając w zamian kolejne uderzenie.
- Przestań mnie bić!
- Ty głupia dupo! Powinnaś była mnie gonić i mnie powstrzymać. Wiesz co mogłoby się wydarzyć, gdyby młoda, piękna dama pojechała na lotnisko sama w nocy? Co jeśli kierowca taksówki byłby kryminalistą albo coś? Nienawidzę cię!
- Ale nic się nie stało, prawda? Dlatego tu jesteś, przede mną, stojąc na naszej werandzie. - powiedziała Lauren, a Camila po prostu się w nią wpatrywała.
- Pieprzyć cię! Naprawdę chcesz, abym wyszła? W porządku, wyjdę. Tym razem, serio.
- Dobra. - powiedziała starsza.
- Dobra. Ja... wychodzę. Teraz.. wychodzę teraz... Idę krok dalej.. teraz naprawdę idę.. - wahała się dziewczyna, myśląc, że Lauren ją powstrzyma i przekona, aby została, ale starsza nie dawała za wygraną. - Ugh! Jesteś bezużyteczna! Nienawidzę cię! - popchnęła ją Camila, po czym odwróciła się i wyszła. Zanim mogła odejść dalej, poczuła jak coś ją obejmuje, co powstrzymało ją przed wyjściem.
YOU ARE READING
september ➼ camren (tłumaczenie)
FanfictionNarzeczona Lauren Jauregui postanawia wycofać się trzy dni przed wielkim dniem. Aby ochronić przed zakłopotaniem, rodzice Lauren decydują, że ślub się odbędzie, tym samym zmuszając Lauren, żeby poślubiła córkę ich najlepszych przyjaciół; jedną i jed...
Rozdział piętnasty
Start from the beginning