Rozdział ósmy

1.9K 163 18
                                    

Camila stała za ladą kawiarni o nazwie Julia, czytając magazyn i czekając, aż jakiś klient coś zamówi. Jej oczy zmieniły kierunek z magazynu, na chłopaka wchodzącego do kawiarni.

Miał na sobie błękitną bluzkę bez rękawów, pokazujący biceps, czarne szorty, dopasowane niebieskie beanie, a na jego ramieniu spoczywała torba. Schylił się i przytrzymał ręce na kolanach, łapiąc oddech. Wyglądało na to, że biegał. Spojrzał na czas na swoim zegarku i odetchnął z ulgą, po czym starł pot z czoła zewnętrzną częścią dłoni. 

Michael, który również pracował w kawiarni, przeszedł obok Camili, podszedł do chłopaka i potrząsnął jego głową. Skrzyżował ręce, a chłopak zaczął przepraszać.

- Przepraszam, przepraszam. Mój rower się zepsuł, tym razem to prawda. 

- Nie chcę słuchać twojego tłumaczenia, Austin. Ciesz się, że pani Cyrus jeszcze nie ma, jesteś spalony. - odpowiedział Michael.

- Idź się przebrać i pospiesz się! - rozkazał. Chłopak pokiwał głową i wszedł do kuchni. 

Kiedy był już ubrany w swój uniform, podszedł do Michael'a, który obsługiwał klienta za ladą.

- Oto pańska reszta. Dziękujemy bardzo! Zapraszamy ponownie! - Michael uśmiechnął się do klienta, w podziękowaniu.

Popatrzył na chłopaka, który wpatrywał się w kogoś, przytrzymując brodę na dłoni.

- Austin! - spojrzał na kogo patrzył się chłopak, co okazało się być Camilą, rozmawiającą z sześćdziesięcioletnim mężczyzną i nalewającą kawy do jego filiżanki.

- Kim jest ta dziewczyna? - spytał. 

- To jest coś o czym ja powinienem wiedzieć, a ty nie. - powiedział Michael, wycierając ladę ścierką. Chłopak wlepił w niego spojrzenie.

- Nieśmieszne. Powiedz mi

- Nie. Jeśli chcesz wiedzieć, sam się jej spytaj. 

- Po prosu jest taka... piękna. - westchnął, przesuwając głowę w prawą stronę i uśmiechając się, wciąż wpatrując się w Camilę.

- Przestań się gapić, tylko pracuj. - warknął Michael.

- Ćsii... muszę ci coś powiedzieć, Mikey.

- Ile jeszcze razy muszę cię prosić, żebyś mnie tak nie nazywał?

- Zaklepuję! - Michael i rzucił ścierką w chłopaka, który zaczął się śmiać.

- Nie, Austin. Nie!

- Tak, Mikey. Tak! - przedrzeźniał go.

- Ale ja ją zobaczyłem pierwszy. - zaczął lamentować Michael. 

- I? Ja tu dłużej pracuję.

- Urodziłem się wcześniej.

- Nie obchodzi mnie to, zaklepałem ją pierwszy. - uśmiechnął Austin.

- Nawet nie wiesz jak ma na imię.

- I co? Jeśli mi nie powiesz, sam sobie poradzę. O mój Boże, ona tu idzie. Ona tu idzie. Mam atak fangirlingu. Zachowuj się normalnie, Mikey. - Austin poklepał Michael'a po głowię, na co on uderzył do w rękę.

- Nie dotykaj moich majestatycznych włosów. Nigdy więcej. Nigdy, nigdy, nigdy. - ostrzegł.

- Woah! Zobaczcie! Mamy tu skurczybyka. - Austin podniósł ręce w geście obrony.

- Cześć. - Camila podeszła do nich.

- Hej. - opowiedział Michael z uśmiechem. Popchnął Austin'a na dziewczynę, ale ta "złapała go" i wrócił do poprzedniego stanu.

september ➼ camren (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz