Rozdział dwunasty

2.2K 165 9
                                    

((jakbyście znaleźli błędy, piszcie, bo mój mózg o 23<<<<<<))

- CAMILA?! - zanim Lauren zdążyła otworzyć drzwi, one same się otworzyły, ukazując przerażonego chłopaka ociekając wodą od stóp do głów.

- Hunter?

- Cześć, Lauren. - po tych słowach pobiegł do samochodu, a dziewczyna nawet nie zdążyła za nim pobiec.

- HUNTER! CO ZROBIŁEŚ Z MOJĄ CAMILĄ? - odwróciła się, gdy usłyszała krzyk swojej żony. 

- JAK MOGŁEŚ! TO BYŁA MOJA ULUBIONA BLUZKA! ZNISZCZYŁEŚ MOJĄ ULUBIONĄ BLUZKĘ, TĘPY DUPKU! JESZCZE RAZ MNIE DOTKNIESZ, A ODETNĘ CI GŁOWĘ, MORDERCO! - twarz Camili ze złości zrobiła się czerwona jak pomidor, nie zwracając uwagi na Lauren, i wciąż krzyczała, że następnym razem zamiast kopnąć Hunter'a w jaja, obetnie mu je.
Dziewczyna biegła w stronę samochodu chłopaka, jednak on prędko włączył silnik i odjechał.

- Idiota, zniszczył moją ulubioną bluzkę! Ugh! Cholera! - Camila kontynuowała mamrotanie o tym, jak Hunter zniszczył jej ulubioną bluzkę ale przestała, gdy poczuła, że ktoś owija ją ramionami od tyłu.

Najpierw złączyła brwi nie wiedząc o co chodzi, ale gdy zorientowała się, że to Lauren, również ją przytuliła.

- Oh, cześć Lauren. - powiedziała Camila słodkim głosem, jakby nic nigdy się nie wydarzyło.

- Wszystko okay? Zrobił ci coś? Obiecuję, ja go zabiję. - dziewczyna objęła twarz Camili dwoma rękami i oglądała ją, aby upewnić się, że nie ma na niej żadnych siniaków. - Co on ci zrobił? Słyszałam krzyk. Ja..

- My-myślałaś, że to ja? - spytała Camila, gryząc dolną wargę i próbując powstrzymać śmiech.

- Tak?

- To nie byłam ja, Lauren. To Hunter krzyczał.

- Co?

- Wiem, krzyczy jak dziewczynka. - Lauren zachichotała i ponownie oplotła Camilę ramionami. - Krzyczał, bo uderzyłam go w jaja - przyznała się dziewczyna, odkładając mopa, którego trzymała tak długo w ręce i objęła ramionami talię starszej.

- To moja żona. - wyszeptała Lauren, a Camila zaśmiała się. - Cieszę się, że nic ci nie jest.

- Jest okay, muszę tylko umyć twarz. Jego ślina jest dosłownie na całych moich policzkach. 

- Ew.

- Wiem. - młodsza cofnęła się i pokazała Lauren jej podarty prawy rękaw.

- Zobacz, zniszczył mi bluzkę! Powiedz mu, żeby mi ją odkupił! Identyczną, nie obchodzi mnie to! Ugh, idiota! - dziewczyna wciąż kontynuowała wykład na temat, a Lauren nie mogła jej pomóc i zaczęła chichotać, uznając to za urocze.

- Ja ci odkupię. - zasugerowała. 

Camila spojrzała na nią, a jej oczy powiększyły się.

- Nie musisz..

- Ale chcę... kupię ci nową. Identyczną; taki sam kolor, taki sam styl, taki sam rozmiar, wszystko takie same.

- Naprawdę?

- Naprawdę. - Lauren uśmiechnęła się, gdy Camila się zarumieniła.

- Dziękuję ci bardzo! - podziękowała jej, oplatając ramiona wokół jej szyi.

- Co się dzieje? - spytała ciocia Lea, podchodząc do nich.

- Ten idiota chciał skrzywdzić moją Camilę. Wszystko okay, ciociu, jedź beze mnie, wezmę sobie dzisiaj wolne.

september ➼ camren (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz