Rozdział 9 "An spokój..."

225 25 1
                                    

Japończyk patrzył na mnie z szerokim uśmiechem na twarzy. Szczerze nigdy nie pomyślałabym, że w czerwcu skończył 46 lat. Na moje oko wygląda na 30 a nie na 46... no ludzie on wygląda lepiej niż Roman Koudelka!

- Jak byłem w waszym wieku też tak się kłóciłem.- Powiedział uśmiechając się ponownie

- Tak? Z kim?- zapytałam, trudno mi było uwierzyć, że można kłócić się z osobą taką jak Noriaki

- A różnie część z nich zakończyła karierę... Pamiętam jak poznałem Adama Małysza... Kłóciłem się z nim naprawdę często, ale w końcu jakoś się dogadaliśmy.- powiedział Japończyk ponownie się uśmiechając
- Może mnie ktoś postawić do cholery!- krzyknął mocno zirytowany Kraft, którego dalej trzymał Jernej

- Jernej puść już go.- odparł Peter, który już wyglądał na zmęczonego jego krzykiem

Kraft znów staną na ziemi. Wyglądał trochę jak małe dziecko, któremu ktoś zabrał lizaka. naburmuszony i wnerwiony. Jeszcze brakowało aby miał 160 centymetrów wzrostu jak ja.

- Na serio ma włosy jak Tande...- wycedził przez zęby

Skierowałam się do chłopaków ze Słowenii.

- Ej on an pewno jest zdrowy na umyśle?- wyszeptałam do Petera

- Podobno tak... ale ja tam jego wyników badań nie widziałem- odparł Peter

- O czym w tak gadacie?- powiedział naburmuszony Austryjak

Lecz oderwał od nas wzrok i powędrował w lewą stronę

Powiedział coś po niemiecku i pobiegł w swoją stronę.

Rzucił się na biednego człowieka, którym potrząsał. Biedny człowiek ubrany był krótkie spodenki, koszulkę, sandały, na oczach miał okulary przeciw słoneczne, na głowie czapkę z daszkiem a na ustach... Chustę? Przecież jest ponad 25 stopni.

Kraft szarpał biednego człowieka i coś do niego wrzeszczał.

W końcu pociągnął go do nas.

- KRAFT CO TY ODPIERDALASZ?!- warknęła na niego tajemnicza osoba

- Potrzebuje cię do porównania!

- Coś ty do cholery znowu wymyślił Kraft?!
Tajemnicza osoba stanęła przede mną... Nie wiedziałam o co mogło chodzić Kraftowi...

- Rozbierz się z tego swojego zamaskowania.- krzykną Kraft

Tajemnicza osoba wzdychnęła i zdjęła okulary, czapkę i chustę...
No chyba nie...

Tande?!

Pod spodem ciągle kryła się twarz Daniela Andre Tandego? Mistrza świata w lotach... Co prawda kryształowej kuli za loty nie dostał ,ale w Obezdorfie był mistrzem

No, z której strony my jesteśmy podobni? Ja się pytam, z której?
- Ej on na serio ma włosy jak ja!- Tande ty chuju- Nie zauważyłem tego wcześniej, ale teraz widzę, że mamy bardzo podobne fryzury... tylko, że ja mam bardziej zaczesane do tyłu.

- Mówiłem.- powiedział Kraft

- Nie odzywaj się koniu!- warknęłam
- COŚ TY POWIEDZIAŁ?!
- TO CZYM JESTEŚ TY PARSZYWY SZCZURZE!
- A TY JESTEŚ PIERDOLNIĘTYM CHUJEM!
- COŚ TY POWIEDZIAŁ?!

- E... My chyba się już będziemy zbierać...- odparł Anze i pociągnął mnie za kołnierz za sobą- Do zobaczenia później.

- Czekaj nie skończyłem z nim!

I moja nerwowość się skończyła... Jednak dobrze, że chłopaki mnie od niego odciągnęli, bo jak by tak dalej poszło to bym go w końcu uderzyła. I miał by piękną fioletową fifę na oku.
- Dzięki chłopaki, że mnie powstrzymaliście... jak bym tak dalej tam postał to bym mu w końcu wlepił fifę.

- Nie ma sprawy.- odparł Anze

- Przyjemność po naszej stronie- uśmiechnął się Jernej

- Nie wiedziałem, że jesteś aż tak nerwowy...- odparł Cene

- Tak gorzej niż Domen.- odparł Peter a jego najmłodszy brat się skrzywił

- Nie dziwię się Kraft jest strasznie... Upierdliwy....- na prawdę Timi? A ja myślałam, ze masz anielski spokój
- Ja nie rozumiem za co tak się wnerwiałeś... przecież on mówił tylko prawdę- Domen ty chuju

- POWTÓRZ TO JESZCZE RAZ MAŁY GNOJU!

- Ej sorry... Ja... to był tylko... żart- szłam w jego stronę- Peter ratuj mnie przed nim!

- Sam sobie naważyłeś  piwa teraz je wypij.- odparł Peter starając się opanować śmiech. Chyba nie mógł uwierzyć, że dziewczyna potrafi być taka agresywna

Skończyło się na tym, że goniłam Domen aż do hotelu robiąc sobie tym samym trening. Domen zamknął się w pokoju.

Ja aby się odstresować zjadłam kolacje a później poszłam potrenować w siłowni. Okazało się to być moim największym błędem.

Kiedy zaczęłam podnosić ciężary wkroczył Peter.

- 20 kilogramów to trochę mało.- odparł
- Wczoraj nie byłeś taki wesoły.- powiedziałam

- Ahh... No... - nie mógł się wysłowić- w każdym razie spróbuj tego

Peter nawalił mi 50 kilo więcej
- Ty jesteś mądry?!
- Mało... Jeszcze 30?
- NIE!

Koniec 9 rozdziału

Witajcie kochani z racji, że jutro najpewniej nie będę miała czasu na wstawianie rozdziału trafia on w sobotę. Więc z okazji Wielkanocy chcę wam życzyć zdrowych, rodzinnych i pogodnych świąt. 

Do następnego <3



A jak skoczę?/ Peter PrevcWhere stories live. Discover now