Rozdział 8 "Wisła, Polacy, Domen i Kraft"

262 23 4
                                    

Po długim dniu pojechaliśmy w nocy do Polski do miasta o nazwie Wisła. Mieliśmy tam odbyć pierwszy konkurs. Przyjeżdżaliśmy tam na kwalifikacje, lecz przyjechaliśmy dzień wcześniej. Zarezerwowany pokoju mieliśmy w hotelu Gołębiewskim był to 4 gwiazdkowy hotel. Podobno najlepszy w Wiśle. Dostałam 8 tysięcy euro za zwycięstwo w mistrzostwach Słowenii, więc mogłam poszaleć.

A jak nam powiedział trener związek narciarski odpowiada za transport i ewentualnie nocleg. My tym razem dostaliśmy te ewentualnie. Oczywiście musieliśmy mieć nasze kochane euro w polskich złotych, bo nie mogliśmy tam zapłacić w żaden sposób naszymi pieniędzmi.

Byłam tak zmęczona po przyjeździe do Polski,  że padłam na łóżko i od razu zasnęłam. Lecz od razu o poranku zdałam sobie sprawę, że pokój, w którym mieszkam jest przeogromny i wypasiony... Nie chciałam wiedzieć ile to kosztowało... Łazienka też nie była niczego sobie. Kiedy się ogarnęłam wyszłam z pokoju i od razu wpadłam na kolegów z reprezentacji.

- Co jest?- zapytałam ich widząc

- Zabieram cię na prawdziwe wiś... lańskie- Jernej słowo wiślańskie wypowiedział z trudem- śniadanie...

- Mhmm... Nie idziemy do Gołębiewskiego?- zapytałam

- Zabierzemy cię gdzie zjesz o wiele lepsze śniadanie. To zaraz obok.- odparł Cene uśmiechając się szeroko

- Jak tak mówicie...

Ruszyliśmy do restauracji wskazanej przez chłopaków. Była zaraz obok hotelu, więc nie szliśmy zbytnio długo. Miejsce nazywało się "Chatka olimpijska Jasia i Helenki". Była to trzy piętrowa restauracja. Środek był udekorowany bardzo przytulnie, ściany były w całości z drewna a wszystko było udekorowane w ludowym stylu. Największe wrażenie zrobił na mnie kominek z ludowymi wzorami, w którym palił się ogień, do którego można było bez trudu podejść i nie ograniczała cię żadna szyba.

- Dzień dobry!- krzyknął Peter po angielsku

- Dzień dobry!- odpowiedział nam chłopak również po angielsku

Chłopak spojrzał się na każdego z nas osobno.

- Chcielibyśmy żurek z Wisły, pierogi ruskie i herbatę z Wisły. Dla...- zaczął nas wszystkich liczyć- 7 osób.- zapomniała dodać, że na LGP pojechałam ja, Jernej, Peter, Anze, Domen, Cene i Timi... Ma przyjechać ktoś jeszcze, ale w dalszej części turnieju.

- Dobrze zapraszam na górę.- odparł chłopak i zaprowadził nas do stolika na górze
Usiedliśmy tam i chwile później zaczęliśmy rozmowę:

- Tak ogółem... Co się odwaliło na tej popijawie?- zapytał Domen drapiąc się po głowie- Bo ja nic nie pamiętam...

- Draliście się na cały hotel... Całe szczęście nikt nie przyszedł.- odparł zniesmaczony Peter... Co prawda darli się, ale mało kto zwracał na to uwagę po za tym o końcówce tego wieczou wolałabym zapomnieć...
- A co ty święty? Też się pewnie uchlałeś!
- To inna sprawa, Domen ja nie uchlałem się po jednym kubku.

Domen od razu ucichł... Widać, że starszy brat nie przewyższał go tylko wiekiem.

- Ahhh... Wy umiecie tylko zepsuć nastrój...- odparł Anze zaciągając ręce za głowę

Nastała długa cisza, od której powoli zaczynało mi dzwonić w uszach, więc postanowiłam coś powiedzieć

- Może się lepiej poznamy?- odparłam a wszyscy się na mnie dziwnie spojrzeli- Co?! Skoro jesteśmy w reprezentacji chciałbym wiedzieć o was coś więcej.

- Wiem! Może każdy będzie mówił po jednym pytaniu a reszta odpowiada?- zaproponował Cene

- Mi tam pasuje.- odparł Timi, który do tej pory milczał

A jak skoczę?/ Peter PrevcDonde viven las historias. Descúbrelo ahora