Rozdział 6 2/2

4.1K 322 165
                                    

- Naprawdę zamierzasz zacząć jechać bez muzyki? - zapytał z oburzeniem Harry.

- Oops - Louis z powrotem wjechał samochodem na podjazd. - Dobrze, kochanie. Czego powinniśmy posłuchać?

- Czy to pytanie? - Harry wyjął płytę z podróżniczą playlistą ze schowka.

Szatyn nie mógł się powstrzymać od uśmiechu, otwierając opakowanie i wkładając płytę do odtwarzacza. Wyjechał na ulicę, podczas gdy Harry machał na pożegnanie ich domowi.

- Myślę, że w przyszłym roku powinniśmy założyć światełka - powiedział cicho Harry.

- Ugh, dlaczego? - zajęczał szatyn. - Nawet nie ma nas w domu na święta. I wiem, że 'my', znaczy 'ty'.

- Wyglądałoby ładnie - powiedział młodszy, patrząc przez okno pasażera. - Jakieś ładne lampki na choince, może wokół drzwi garażowych...

- Dobrze - Louis sięgnął i ścisnął jego kolano. - Założę dla ciebie jakieś światełka w przyszłym roku, Haz. Ale jeśli spadnę z drabiny i skręcę sobie kark, zamorduję cię.

Harry zachichotał i odepchnął dłoń Louisa, gdy ten zaczął łaskotać jego kolano.

- Pamiętałeś, by zatankować? - zapytał.

- Tak - Louis uśmiechnął się dumnie, ponownie układając dłoń na kierownicy. - Zrobiłem to dzisiaj rano.

- Aww, kochanie - zagruchał brunet. - Jestem pod wrażeniem. Dobrze wiedzieć, że nie skończymy pchając samochód do Donny, ponieważ skończyło się paliwo.

- Jakby to się kiedykolwiek stało - Louis przewrócił oczami. - Poza tym, jeśli skończyłoby się paliwo, czy myślisz, że kazałbym ci pchać samochód do Donny, piękny?

Harry zarumienił się.

- Nie.

- To prawda - przytaknął stanowczo szatyn. - Sprawdziłem wcześniej korki. Podróż powinna nam zająć około dwóch godzin i czterdziestu minut.

- Nie tak źle - Harry odwrócił wzrok na tylne siedzenie. - Może Lucas będzie spał przez całą drogę. Czy nie byłoby fajnie?

Starszy zatrzymał się na czerwonym świetle i odwrócił twarz w stronę swojego synka, śpiącego spokojnie na tylnym siedzeniu.

- Powiedziałbym, że świąteczny cud - zachichotał. - Obiecuję ci lodzika, jeżeli dzieciak obudzi się i zacznie wrzeszczeć w przeciągu dziesięciu minut.

- Ha - uśmiechnął się brunet, sięgając by poprawić Lucas'owi kocyk. - Jesteś zobowiązany! Mówimy dzisiaj twojej mamie, że papiery adopcyjne Lucy są już gotowe?

- Hmm - Louis sięgnął i uścisnął jego dłoń. - Myślałem nad tym, abyśmy poczekali i powiedzieli jej rano w Boże Narodzenie. Taki świąteczny prezent dla niej. Pokocha taki rodzaj niespodzianki.

- Brzmi idealnie - Harry uniósł dłoń Louisa, by ucałować jego knykcie. - Kocham cię, wiesz o tym, prawda?

- Oczywiście, kochanie. Ja ciebie też kocham - powiedział szatyn.

- Wiesz, to śmieszne. Myślałem o minionym roku. I jak w zeszłym, jechaliśmy do twoich rodziców i jak smutno było, bo sądziłem, że to moje ostatnie święta z wami wszystkimi. Nie miałem pojęcia, co niesie nam przyszłość, Lou. Teraz... po tym jak się pobraliśmy i mamy syna, szykujemy się na przyjęcie córki. I ty kończysz swoją pierwszą powieść. I jestem po prostu... niewiarygodnie szczęśliwy, Lou.

- Ja też, skarbie. Mimo to, uważam, że zawsze wiedzieliśmy, gdzieś wewnątrz, że będzie dobrze. To znaczy, w moim sercu zawsze czułem, że tak będzie. I pamiętaj, co powiedziała moja mama, że jesteśmy sobie pisani. To tylko ty i ja, Haz. To był niesamowity rok i jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem go z tobą dzielić.

- Twoja obietnica dotyczyła płaczu Lucasa, ale czy obejmuje także mój? - zachichotał Harry, kciukiem ocierając łzę.

- Nie, ale powiem ci coś. Dzisiaj, gdy wszyscy pójdą spać i tak dostaniesz lodzika. Tylko dlatego, że jesteś uroczy.

Młodszy zarumienił się, wiercąc na siedzeniu. Nagle, ta chwila została przerwana przez głośny płacz dochodzący z tyłu. Harry jęknął i sięgnął, by uspokoić Lucasa, w czasie, gdy Louis śmiał się.

- Cóż, Haz. Wygląda na to, że oboje dostaniemy dziś lodziki.

Brunet rzucił mu spojrzenie, próbując uspokoić Lucasa poprzez gaworzenie do niego. Louis nie mógł powstrzymać uśmiechu, kiedy kontynuował podróż do Doncaster. Zamierzał spędzić święta ze swoją rodziną - swoim mężem i małym synkiem. Nie mógł usunąć tego uśmiechu, nawet gdyby spróbował.

***

I koniec!

Serdecznie dziękuję Wam wszystkim za czytanie tego tłumaczenia, takie cudowne komentarze i dawanie gwiazdek. To niesamowite uczucie wiedzieć, że ktoś czeka na efekt mojej pracy i nie robię tego tylko dla siebie, jak było na początku mojej kariery na Wattpadzie.

Jeszcze raz dziękuję i spotkamy się pewnie niedługo, przy kolejnym moim przedsięwzięciu!

Endless Night

Make My Wish Come True PL (Larry)Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon