Louis obudził się następnego ranka z powodu mokrego uczucia na szyi. Otworzył słabo oko, by ujrzeć, że jakimś sposobem, Harry przytulił się w nocy do Louisa i ukrył swoją twarz w jego szyi. I właśnie ślinił się na szatyna. Louis zamrugał, zastanawiając się, czy to jakiś rodzaj strasznego snu. Sięgnął do swojego uda, by się uszczypnąć. Nie, był bardzo rozbudzony i naprawdę miał Harry'ego przyciśniętego do siebie i śliniącego się.
Louis nie miał pojęcia, jak sobie poradzić z tą sytuacją. Jeśli obudzi Harry'ego, ten będzie upokorzony, a Louis nie mógł na to pozwolić. Rozważając, doszedł do genialnego planu, jakim było ponowne zaśnięcie. W ten sposób, Harry może obudzi się pierwszy i wtedy będzie mógł sam poradzić sobie z tym problemem. Louis zamknął oczy i właśnie zamierzał odpłynąć, ale nie zanim sięgnął ręką, by odgarnąć miękkie, czekoladowe loczki z ramienia młodszego. Kiedy zasypiał, drzwi od sypialni otworzyły się i dwa małe ciałka wskoczyły na materac, potrząsając nimi obojga.
Po zdaniu sobie sprawy, że byli w sobie zaplątani, Harry i Louis odsunęli się od siebie, mimo iż był to wyczyn odrobinę trudny z Erniem i Doris odbijającymi się od nich.
- Padał śnieg! Padał śnieg! Padał śnieg!
- Off, więc rzeczywiście - zakaszlał Louis, próbując usadzić sobie Doris na kolanach.
- Możemy teraz mieć naszą bitwę na śnieżki! - ciałko Ernie'ego zwaliło się na Harry'ego.
- Whoa - Louis sięgnął, by przytrzymać chłopca. - Ostrożnie, dzieciaku. Pamiętaj o plecach Harry'ego, ok?
- Oh, przepraszam - skrzywił się Ernie.
- To w porządku - Harry poprawił się na poduszkach. - Co wy na to, abyśmy poszli po śniadaniu...
- On próbuje grać na zwłokę! - wykrzyknąl Louis, łaskocząc Doris. - Bo wie, że go pokonamy!
Doris zapiszczała, chichocząc.
- Tak! Wie, że wygramy!
- Ja tylko uważam, że powinniśmy zjeść porządne śniadanie przed...
Louis chwycił Doris w swoje ramiona i wyskoczył z łóżka.
-Ostatni na zewnątrz jest zgniłym jajem!
- O mój boże! - zajęczał Harry, ale wyszedł z łóżka i podążył za Louisem, ciągnąc Ernie'ego.
- A gdzie myślicie, że idziecie? - zapytała Jay, gdy wpadli na nią na dole schodów. Miała na sobie długą, flanelową koszulę, a w dłoni trzymała filiżankę herbaty. - Można zamarznąć na kość na zewnątrz.
- Będziemy się bić na śnieżki! - Ernie uniósł piąstkę w powietrze.
- Tak! - Doris poparła brata. - A Louis i ja wygramy!
Jay zaśmiała się.
- Cóż, dobrze. Ale niech wasza czwórka lepiej założy na siebie coś więcej niż piżamy, żeby stąd wyjść i turlać w lodzie. Jeśli wasza dwójka zamieni moje dzieci w sople, obedrę was ze skóry i wyturlam na dworze - dźgnęła Louisa w brzuch, patrząc groźnie na Harry'ego.
- Ok, ok - Louis zachichotał, odsuwając jej rękę. - Jakieś płaszcze i buty i to wszystko.
- To miałam na myśli, Louis - powiedziała. - Lepiej, żeby żadne z was nie złapało przeziębienia.
- Dobrze, mamusiu - gorliwie przytaknął Louis. Może i miał prawie trzydziestkę, ale gniew jego mamy zdecydowanie nie był tym, co chciałby otrzymać. Ściągnął zimowe kurtki bliźniąt z wieszaka obok drzwi.
YOU ARE READING
Make My Wish Come True PL (Larry)
FanfictionLouis już zgodził się spędzić święta ze swoją rodziną i zabrać tam Harry'ego. Jest tylko jeden problem... On i Harry zerwali i nie chcą nikomu o tym powiedzieć, aż do końca świąt. Okładka: Darrrow Oryginał opowiadania został usunięty