Rozdział 3 1/3

2.7K 278 82
                                    

Louis obudził się następnego ranka z powodu mokrego uczucia na szyi. Otworzył słabo oko, by ujrzeć, że jakimś sposobem, Harry przytulił się w nocy do Louisa i ukrył swoją twarz w jego szyi. I właśnie ślinił się na szatyna. Louis zamrugał, zastanawiając się, czy to jakiś rodzaj strasznego snu. Sięgnął do swojego uda, by się uszczypnąć. Nie, był bardzo rozbudzony i naprawdę miał Harry'ego przyciśniętego do siebie i śliniącego się.

Louis nie miał pojęcia, jak sobie poradzić z tą sytuacją. Jeśli obudzi Harry'ego, ten będzie upokorzony, a Louis nie mógł na to pozwolić. Rozważając, doszedł do genialnego planu, jakim było ponowne zaśnięcie. W ten sposób, Harry może obudzi się pierwszy i wtedy będzie mógł sam poradzić sobie z tym problemem. Louis zamknął oczy i właśnie zamierzał odpłynąć, ale nie zanim sięgnął ręką, by odgarnąć miękkie, czekoladowe loczki z ramienia młodszego. Kiedy zasypiał, drzwi od sypialni otworzyły się i dwa małe ciałka wskoczyły na materac, potrząsając nimi obojga.

Po zdaniu sobie sprawy, że byli w sobie zaplątani, Harry i Louis odsunęli się od siebie, mimo iż był to wyczyn odrobinę trudny z Erniem i Doris odbijającymi się od nich.

- Padał śnieg! Padał śnieg! Padał śnieg!

- Off, więc rzeczywiście - zakaszlał Louis, próbując usadzić sobie Doris na kolanach.

- Możemy teraz mieć naszą bitwę na śnieżki! - ciałko Ernie'ego zwaliło się na Harry'ego.

- Whoa - Louis sięgnął, by przytrzymać chłopca. - Ostrożnie, dzieciaku. Pamiętaj o plecach Harry'ego, ok?

- Oh, przepraszam - skrzywił się Ernie.

- To w porządku - Harry poprawił się na poduszkach. - Co wy na to, abyśmy poszli po śniadaniu...

- On próbuje grać na zwłokę! - wykrzyknąl Louis, łaskocząc Doris. - Bo wie, że go pokonamy!

Doris zapiszczała, chichocząc.

- Tak! Wie, że wygramy!

- Ja tylko uważam, że powinniśmy zjeść porządne śniadanie przed...

Louis chwycił Doris w swoje ramiona i wyskoczył z łóżka.

-Ostatni na zewnątrz jest zgniłym jajem!

- O mój boże! - zajęczał Harry, ale wyszedł z łóżka i podążył za Louisem, ciągnąc Ernie'ego.

- A gdzie myślicie, że idziecie? - zapytała Jay, gdy wpadli na nią na dole schodów. Miała na sobie długą, flanelową koszulę, a w dłoni trzymała filiżankę herbaty. - Można zamarznąć na kość na zewnątrz.

- Będziemy się bić na śnieżki! - Ernie uniósł piąstkę w powietrze.

- Tak! - Doris poparła brata. - A Louis i ja wygramy!

Jay zaśmiała się.

- Cóż, dobrze. Ale niech wasza czwórka lepiej założy na siebie coś więcej niż piżamy, żeby stąd wyjść i turlać w lodzie. Jeśli wasza dwójka zamieni moje dzieci w sople, obedrę was ze skóry i wyturlam na dworze - dźgnęła Louisa w brzuch, patrząc groźnie na Harry'ego.

- Ok, ok - Louis zachichotał, odsuwając jej rękę. - Jakieś płaszcze i buty i to wszystko.

- To miałam na myśli, Louis - powiedziała. - Lepiej, żeby żadne z was nie złapało przeziębienia.

- Dobrze, mamusiu - gorliwie przytaknął Louis. Może i miał prawie trzydziestkę, ale gniew jego mamy zdecydowanie nie był tym, co chciałby otrzymać. Ściągnął zimowe kurtki bliźniąt z wieszaka obok drzwi.

Make My Wish Come True PL (Larry)Where stories live. Discover now