Rozdział 1 3/5

3.1K 299 106
                                    

Tydzień minął Louis'owi na porządkowaniu rzeczy na ich podróż do Doncaster. Spędził czas kupując prezenty dla swojego rodzeństwa, oczywiście też dla swojej mamy i Dana. Spakował swoje ubrania i zorganizował wszystko najlepiej, jak to możliwe. Chciał uczynić tą wyprawę tak prostą i gładką dla siebie, jak się da. Tak naprawdę nie wiedział, co Harry robił od kiedy podjęli decyzję, tak właściwie nie rozmawiali. Ale piątkowego ranka, Harry zszedł na dół, trzymając w dłoni swoją wielką walizkę.

- Jedziemy na dwa tygodnie, nie miesiące, H - powiedział Louis, kiedy zauważył tę ogromną walizkę.

- W innej nie miałem miejsca na prezenty - Harry wzruszył ramionami, chcąc otworzyć frontowe drzwi.

Louis poszedł pomóc, odkluczając drzwi i popychając na oścież, żeby Harry mógł przejść ze swoją walizą. - Naprawdę nie musiałeś kupować im prezentów, H.

- Zawsze to robię - powiedział Harry, niosąc walizkę do samochodu, kiedy Louis otworzył bagażnik.

- To prawda, ale wiesz, że nie musiałeś tego w tym roku robić. Moglibyśmy po prostu powiedzieć, że moje prezenty są od nas obojga.

Harry dźwignął walizkę do kufra.

- Lubię dla nich kupować, Louis. Nie mam nic przeciwko.

Louis jednak miał. Przeciwko. Nie chciał, aby Harry robił miłe rzeczy jak kupowanie prezentów świątecznych. Nie chciał, aby Harry powodował to ciepłe, znajome uczucie w jego brzuchu. Nie chciał, aby Harry był słodki i życzliwy i kochany. To sprawiało, że trudniej było go nienawidzić.

- Cóż, dziękuję ci - powiedział Louis, zatrzaskując bagażnik. - To miłe z twojej strony.

- Pewnie - Harry wzruszył ramionami. - Chciałem zrobić coś specjalnego mimo wszystko. Podarować coś... w te ostatnie święta, gdy będę ich widzieć.

I to było to, ta złość. Louis poczuł jak jego ręce zaciskają się w pięści, a wbijane paznokcie tworzą półksiężyce we wnętrzach jego dłoni.

- Dlaczego musisz przygodzić i opowiadać takie gówna? - zapytał Louis.

- Co masz na myśli? - Harry zamrugał. - To prawda. Nie unikam prawdy.

- Nie obchodzi mnie, czy to prawda, czy nie - odpalił Louis. - Nie chcę teraz słyszeć tych rzeczy. Niedługo będziemy w drodze, by spędzić następne dwa tygodnie razem i musimy odawać, że wciąż się kochamy i że jesteśmy razem szczęśliwi i ja po prostu... nie mogę znieść opowiadania mi takiego gówna. I kolejna rzecz - Louis był teraz rozwścieczony i nie było wycofywania się, rozpędził się. - Jak możesz być z tym tak zwyczajny? Jak może cię to nie poruszać? Dziesięć lat razem, a ty zachowujesz się, jakby nic to dla ciebie nie znaczyło. To, że nigdy już nie zobaczysz mojej rodziny, że to nasze ostatnie święta razem, nie ma dla ciebie znaczenia!

Harry owinął płaszcz sięgający kolan ciaśniej dookoła siebie.

- Może muszę, Louis. Pomyślałeś o tym? - zapytał Harry, głosem ściszonym i kąśliwym. Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że muszę próbować być tym nieporuszony, abym się kompletnie nie rozkurwił na kawałki? Muszę trzymać to razem, Louis. I nie dam rady, jeśli dam się tak ponieść emocjom. Jest jak jest.

- I tak nie masz prawa do podchodzenia do tego emocjonalnie - Louis wypluł te słowa, jakby były złym smakiem na jego języku. - Gdy to ty nam to zrobiłeś.

- Louis...

- Wyjeżdżamy za godzinę - powiedział Louis, odwracając się i wracając do domu bez oglądania za siebie. Nie mógł się obejrzeć - Harry wiedziałby, że ta wilgoć w jego oczach nie była spowodowana tylko zimnym, grudniowym powietrzem. Szatyn skierował się do łazienki, zamykając za sobą drzwi i łapiąc garść chusteczek, by unieść do swoich oczu. Musiał to pozbierać. Jeśli Harry może być taki zimny, Louis z pewnością również. Musiał się pozbierać. Za kilka godzin będą w Donny z jego rodziną, a Louis będzie musiał udawać bardziej niż kiedykolwiek wcześniej w życiu. Musiał się pozbierać, żeby to zrobić. Nie mógł dłużej się tak załamywać. Harry się nie załamywał? Harr trzymał to razem. Więc dlaczego Louis nie może?

Make My Wish Come True PL (Larry)Where stories live. Discover now