Theon

128 13 3
                                    

''Theonie.

     Przepraszam Cię, że nie mogłem wcześniej pisać, ale mam ogromny natłok spraw na głowie. Nie wytrzymuję już trochę tej presji. Muszę martwić się Umberem i Tobą, a jednocześnie myśleć nad tym w jaki inny sposób dobrać się do Lannisterów. Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku, a już niedługo będę mógł usłyszeć dobrą wiadomość o zdobyciu Dreadfort.

     Z Harrenhal było... naprawdę prosto. Z początku myśleliśmy, że to pułapka, ale jesteśmy tu już na tyle długo, by to wykluczyć.

     Jeśli chodzi o Twój list to cudem doszedł on do mnie dopiero wczoraj. Pisałeś w nim o bękarcie Boltona ( ze smutkiem informuję, iż sam Bolton nam uciekł) oraz słabych punktach jego ojca. Nic z tego nie było prawdą. Harrenhal było dobrze chronione z każdej strony, problemem zaś była niewielka ilość walczących ludzi i ich wątpliwa waleczność. Nie sądzę też, by Bolton naprawdę tak bardzo afiszował się swą siłą, gdyż gdy wkroczyliśmy, dobrze wiedział, że walka może przynieść mu tylko śmierć. Na wszelki wypadek trzymaj się więc z dala od tego Ramsay'a, a co najważniejsze, nie słuchaj go. Nic nie wiem o jego intencjach, ale trzeba podjąć te środki ostrożności. I gdybyś mógł, poczekaj na mnie z egzekucją, choć jestem pewien, że sam nie będziesz chciał jej wykonać.

     Mam też nadzieję, że sprawa Brana ruszyła jakoś do przodu. Nie zniósłbym, gdyby coś mu się stało. Tak samo, zresztą, jak Tobie, więc nie rób niczego głupiego.

     Już niedługo znów się spotkamy, ale do tego czasu opiekuj się Winterfell. To także twój dom. Nie cofam swych słów, że dla mnie jesteś Starkiem.

     W razie potrzeby napisz do mnie.

Twój Robb''

     Taki właśnie list tego ranka otrzymał Theon. Był uradowany, że wreszcie dowiedział się czegoś konkretnego i rozczulony sposobem w jaki pisał do niego jego przyjaciel. Teoretycznie bowiem, bez względu na relacje ich łączące, powinien zwracać się do niego jak Król do swego poddanego. Całą jego euforię niszczyła lekko wzmianka o Ramsay'a. Czy to możliwe, że go okłamał? Przecież przedstawiona przez niego wersja brzmiała tak szczerze...

     Theonpoczuł, że musi w tej chwili się przekonać, co jego więzień ma do powiedzenia na ten temat. Zbiegł więc szybko na dół i zanim się obejrzał stał już w ''pokoju'' Ramsay'a.

- Jak zawsze wpadasz bez uprzedzenia. Myślę, że kiedyś nabawię się przez ciebie nerwicy – rzucił pogodnie bękart i ziewnął. Chłopak dopiero teraz uświadomił sobie jak jest wcześnie.

- Przepraszam... Naprawdę, ale jest sprawa, która nie mogła czekać – powiedział i podał mu karteczkę. Robb przed wysłaniem jej musiał ją poskładać, by nie przeszkadzała ptaku podczas lotu, więc teraz była lekko pogięta.

     Ramsay wziął do ręki list, przeczytał go i pokiwał głową.

- Co mogę powiedzieć? Ten jest już nieco dłuższy – rzucił z uśmiechem. Theon westchnął i usiadł na jego półku.

- Przeczytałeś ze zrozumieniem? -spytał, wiedząc, że więzień specjalnie unika mówienia o tym, że Robb również o nim wspomniał.

- Jak najbardziej. Czyli mam rozumieć, że wierzysz tym słowom i planujesz zerwać naszą znajomość. Rozumiem, wiesz, nawet nie musisz mi tego mówić. Możemy udawać, że między nami nic się nie zmieniło, a następnym razem po prostu mnie już nie odwiedzisz. Ty będziesz miał czyste sumienie, a ja mogę sobie wmawiać, na przykład, że zostawiłeś mnie bo coś ci się stało – rzekł bękart parafrazując wytłumaczenie, które niegdyś wyszło z ust Greyjoya.

Gra o Tron NiekonwencjonalnieOnde histórias criam vida. Descubra agora