Arya

231 18 16
                                    


Gendry opierał się o wielki głaz polerując swój wielki lśniący hełm. Kruczoczarne kosmyki włosów przylepiły mu się do czoła przeciętego pokaźną zmarszczką. Arya siedziała z podkulonym nogami naprzeciw niego i kreśliła rozmaite kształty na ziemi. Tak od dłuższego czasu mijały im wspólne noce. W ciszy. Gendry nie był zbyt rozmowną osobą, a jego towarzyszka wolała nie zaczynać żadnego tematu, by nie musieć po raz kolejny zaprzeczać swej płci. Tak więc milczeli, a milczenie to stało się ich codziennym rytuałem. Czymś, co mogli przeżyć tylko we dwoje i choć Arya nigdy by się do tego nie przyznała, to lubiła tę ciszę, którą ze sobą dzielili. Sprawiała ona, że czuła się raźniej i mniej tęskniła za domem.

Z nieba siąpił lekki deszcz, a w powietrzu unosiła się nieznośna wilgoć. Oprócz miarowego kapania, do uszu Gendry'ego doszedł również zbliżający się tętent koni. Wstał próbując wypatrzeć jeźdźców. W ślad za nim poszła Arya. Ujrzawszy, że nowi przybysze są ludźmi Królowej położyła palec na ustach i pociągnęła chłopaka w krzaki.

-Zwariowałaś?- syknął szarpiąc się z nią wśród liści. Dziewczynka chciała go przycisnąć do ziemi i obserwować, co się stanie, ale Gendry oczywiście był silniejszy. Sam ją przygniótł i zaczął wypatrywać jeźdźców.

-To po mnie przyszli- szepnęła Arya próbując się wyrwać z jego uścisku. Chłopak na ułamek sekundy spuścił na nią wzrok.

-Mhm. Bo złamałaś prawo i chcesz nielegalnie wstąpić do Nocnej Straży- przewrócił oczami. Starkówna już chciał mu zaprzeczyć, ale zatkał jej usta. Pomimo, że wytężył słuch, nie potrafił zrozumieć, o czym mówią nowo przybyli rycerze. Ich rozmówca, Yoren, szarpał się za ciemną brodę i gniewnie gestykulował. Nie minęła sekunda, a w ruch poszła stal. Gendry spiął się i zaczął wychodzić spomiędzy krzaków.

-Zostań-nakazał Aryi, która nie miała pojęcia co się dzieje.

Leżała tak przez chwilę, gdy do jej uszu dochodziły stłumione odgłosy walki. Potem przewróciła się zwinnie na brzuch i podczołgała bliżej. Kilku czarnych braci walczyło z ludźmi Królowej, którzy pomimo drogich oręży i dokładniejszego uzbrojenia, wcale nie mieli przewagi.

Nieopodal konał rycerz, ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Oprócz Aryi. Była jak duch. Nikt jej nie widział, za to ona widziała wszystkich.

Wreszcie udało jej się dostrzec Gendry'ego. Odparowywał ciosy dwa razy większego od siebie mężczyzny. Sprawa nie wyglądała dobrze. Dziewczynka przygryzła wargę. Znajdź w sobie silę. Bądź jak Sansa- pomyślała i szybko podpełzła do umierającego. Jestem wilczycą. Dzieckiem Północy- powtarzała sobie, gdy wyszarpnęła jego miecz z pochwy. Wzięła oddech i starała się niepostrzeżenie zbliżyć do Gendry'ego. Rękojeść ślizgała jej się w mokrych od deszczu dłoniach, ale niestrudzenie stąpała przed siebie.

Arya spytała się kiedyś swego brata Jona, co zrobić, żeby wygrać w walce. Zaśmiał się na to i powiedział, że trzeba zadać cios ostrym końcem. Dziewczynka uśmiechnęła się na to wspomnienie. Kiedyś wszystko było prostsze.

Teraz to ona musiała działać. Szła między drzewami, co chwila odgarniając wilgotne włosy. Mężczyzna walczący z Gendry'm był już na wyciągnięcie ręki. Zadaj cios ostrym końcem. To jedyne, co wie.

Wyskoczyła ze swej kryjówki i pchnęła mieczem w nieodsłonięta cześć pleców rycerza. Z rany trysnęła krew ochlapując Aryę. Dziewczynka pisnęła i odskoczyła pozostawiając oręż wbity w przeciwnika. Ten zaś złapał się za brzuch, przeklął i upadł twarzą w błoto.

-To... Kim ty właściwie jesteś?- wydyszał Gendry nie mogąc uwierzyć, że stojąca przed nim chuderlawa dziewczynka, twierdząca, że jest poszukiwana przez Królową, właśnie zabiła człowieka.

-Jestem Arya z rodu Starków- odezwała się bez zająknięcia.

---------------------------------------------------------------------------------------

Miało dziś nic nie być, ale Arya błaga, żeby akcja wreszcie się rozwinęła. No ok XD

Tak w ogóle zauważyłam, że Theon ma najmniej wyświetleń. Czy Wy go nie lubicie XD???!1!?


Gra o Tron NiekonwencjonalnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz