Arya

177 15 11
                                    




Arya siedziała przy ognisku i obracała w palcach monetę. Nie wiedziała, kiedy się tam znalazła, ale gdy rano włożyła rękę do kieszeni, już tam była. Dziewczynka oczywiście pobierała w Winterfell nauki geograficzne, ale bardziej zajmowało ją szycie i śpiewanie, więc nie potrafiła orzec skąd mógł pochodzić owy przedmiot.

Gendry spoglądał na nią wgryzając się w udko upolowanego bażanta.

- Wyrzuć ją. Nic za to nie kupimy - powiedział, lecz jego towarzyszka pokręciła głową. Czuła, że pieniądz jeszcze kiedyś jej się przyda. miała wrażenie, że nie znalazł się w jej posiadaniu przez przypadek.

Gdy już się posili Arya była w o wiele lepszym humorze, choć perspektywa długiej wędrówki wcale jej nie cieszyła. Na początku maszerowali w kierunku odwrotnym od ich spalonego obozu, chociaż nawet nie mieli pewności, gdzie mogą tędy dotrzeć, tym bardziej, że podróż Królewskim Szlakiem nie była już możliwa. Na szczęście po jakiejś godzinie Gendry zaczął się orientować w terenie.

- Chyba wiem, gdzie jesteśmy. Widzisz to miejsce, o tam? Wydaje mi się, że może to być rozwidlenie. Jeśli dobrze myślę to są to Zielone, Czerwone i Niebieskie Widły. To znaczy, że minęliśmy Harrenhal, a teraz jesteśmy blisko Darry. Jeśli będziemy poruszać się brzegiem rzeki powinniśmy trafić do Riverrun. Zajmie nam to kilka dni, ale chyba się opłaca, prawda?- Arya była pod wrażeniem wiedzy swojego przyjaciela. Nigdy nie sądziła, że mógł on przejść jakąkolwiek edukacje, więc zrobiło jej się okropnie głupio. Nagle uświadomiła sobie jak krzywdzące musiało być dla Gendry'ego traktowanie go tylko i wyłącznie jak osiłka.

- Jesteś niezastąpiony - powiedziała mu z lekkim zawstydzaniem, a potem udała się we wskazaną przez niego drogę, nie obracając się za siebie. Zastanawiała się, czy chłopak wie, ile dla niej znaczy. Arya przecież była tylko dzieckiem i sama nigdy nie dotarłaby tak daleko. Najpewniej zgubiłaby się i szybko wpadła w ręce ludzi Królowej. Dzięki niemu zaś miała szanse wrócić do rodziny. Pomagał jej, choć sam był w niezłych tarapatach.

Wędrówka znów została podjęta, a dziewczynka zaczęła żałować, że narzuciła tak szybkie tempo. Po jakimś czasie dostała zadyszki, a mięśnie nóg szaleńczo jej pulsowały. Wiedziała, że nie mogą sobie pozwolić na przerwę, ani nie chciała skompromitować się przed swym przyjacielem, więc udawała, że nic jej nie jest. Trudno jednak było jej tak iść w zupełnej ciszy i Gendry poczuł widocznie to samo bo do niej zagadał.

- Wiesz, spotkałem kiedyś twojego ojca - powiedział. Arya zaciekawiona czekała na ciąg dalszy opowieści, ale to chyba było wszystko, co jej towarzysz chciał powiedzieć. W sumie to ona sama nic nie wiedziała o jego rodzinie. Gendry był skrytym człowiekiem i bardzo rzadko mówił coś z własnej woli.

- A twój ojciec, czy też był kowalem? - spytała. Nie chciała dłużej rozmawiać o Nedzie Straku, bo mogłaby znów wpaść w przygnębiający nastrój, a i on nie palił się do kontynuowania, dlatego zmieniła temat. O tym, że Gendry pracował jako kowal w Królewskiej Przystani dowiedziała się od Goręcej Bułki.

- Mój ojciec? - zaśmiał się cicho i pokręcił głową. - Gdybym tylko sam wiedział, kim był, może mógłbym ci udzielić odpowiedzi.

Arya spojrzała na niego przepraszająco, a widząc pustkę gorejącą na jego twarzy odwróciła wzrok. Powinna się spodziewać, że nie ma on już nikogo na świecie. Czy kochający rodzice puszczają swoje dziecko do Nocnej Straży? Chociaż... Jonowi pozwolili odejść. Ale on był bękartem, a jej pani matka szczerze go nie znosiła.

- Jak już przybędziemy do Winterfell będziesz mógł wyrabiać dla nas broń. Albo ser Jory zrobi z ciebie rycerza. O ile jeszcze żyje... Ale jeśli mnie udało się przeżyć to jemu na pewno też. Naprawdę świetnie walczył, Robb nawet nie dościgał go w jego umiejętnościach. Wiesz, Północ pewnie wydaje ci się nudna, ale zadomowisz się tam. - zaczęła nieskładnie rzucać różnymi zdaniami, snuć wspólną przyszłość, która mogła nigdy nie nadejść. Gdy spojrzała na śmiejącego się Gendry'ego zacięła się nagle.

-No co? - spytała speszona. Może chłopak wcale nie chciał z nią pojechać do Winterfell? Może chciał po prostu odesłać ją i odebrać nagrodę?

- Nic. Tylko nie mogę sobie ciebie wyobrazić w sukience - powiedział wciąż nie mogąc powstrzymać chichotu. Arya czasem zachowywała się jak księżniczka, ale była zwinna i o chłopięcej posturze. Do tego Gendry od zawsze znał ją tylko jako umorusaną dziewczynkę pozująca na chłopaka.

- Jeszcze zobaczysz! Mam naprawdę wiele ślicznych sukien. Kiedyś dostałam od Theona taką piękną, bladoniebieską. Wtedy była na mnie za duża, ale teraz będzie pewnie idealna. Theon zawsze dawał świetne prezenty bo ojciec wysyłał dużo pieniędzy na jego utrzymanie. A Sansie podarował kiedyś sztylet, ojciec byłby wściekły, gdyby się o tym dowiedział, ale uznaliśmy, że lepiej będzie to utrzymać w tajemnicy. Ciekawe, czy ma go przy sobie? - przez chwilę się zamyśliła, ale potem znów wróciły do niej wspomnienia. Tym razem niezbyt miłe. - Mieszka też z nami Jeyne Pool, córka zarządcy, naprawdę jej nie cierpię. Cały czas przystawiała się do Theona i Jona, a gdy byłyśmy same nazywała mnie Aryą Kostropatym Łbem... - na te słowa jej przyjaciel znów się zaśmiał.

- Jak dla mnie jesteś naprawdę ładna. Nawet w tych podartych spodniach - powiedział, a na twarzy Aryi pojawił się rumieniec. Nie miała pojęcia, co odpowiedzieć. Nawet jeśli to ona była tą ''milszą'' i ''bardziej uzdolnioną'' córką to nigdy nikt nie oceniał jej w kategoriach wyglądu. To Sansa była tą pięknością o urodzie Tully'ch. Ją zawsze komplementowali, nawet jeśli chodziła nieuczesana, a wszystkich zalotników zbywała.

- Jak twój brat zostanie Królem to pewnie wyda cię za jakiegoś lorda. Będziesz jego chlubą. Nie możesz się już tego doczekać, prawda? - Choć jego wcześniejsze słowa były szczere, te wypowiedział z pewnym przekąsem. Arya uświadomiła sobie, że po tym, co przeżyła, wcale nie ma już ochoty wracać do Królewskiej Przystani. Do tych intryg i kłamstw mówionych prosto w oczy.

- Nie chcę brać ślubu, ani mieć dzieci. Wolę zostać z tobą...Moglibyśmy podróżować, to musi być niesamowicie ciekawe jeśli ma się mapę, jedzenie i konia. - powiedziała bardzo cicho, czując się niesamowicie głupio. Gendry spojrzał na nią jakby z lekkim żalem, po czym otworzył usta chcąc coś powiedzieć. Zrezygnował jednak z tego i odgarnął sobie włosy z czoła. Potem odwrócił wzrok, tylko po to, żeby znów na nią spojrzeć. Dziewczynka zrozumiała, że on też nigdy nie słyszał od ludzi miłych rzeczy i nie potrafi na nie w żaden sposób zareagować. Uśmiechnęła się na tę myśl. W sumie pomimo wielu różnic, w środku byli tacy sami.

--------------------------------------------------------------------------------------------

Mam wrażenie, że gubię gdzieś po drodze czytelników XDD No nic... Następny rozdział będzie poświęcony Theonowi i zacznie się chyba mój ulubiony okres w jego życiu :D




Gra o Tron NiekonwencjonalnieWhere stories live. Discover now