Sto dwa

41 5 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Czas wydawał się rwać do przodu. Sama nie byłam pewna, kiedy minęły dwa tygodnie – całych czternaście dni od dnia, kiedy wszyscy omal nie zginęliśmy. Miasto powoli wracało do życia i to w zawrotnym wręcz tempie, zdecydowanie szybciej niż ktokolwiek mógłby się tego spodziewać. Życie wracało do normalnego rytmu i nawet odkrycia, które poczynił Rufus niewiele zmieniały w naszej codzienności.

Wkrótce walka przeszła do przeszłości, podobnie jak i noc sprzed ponad trzech miesięcy, i jedynie niektórzy – tak zranieni jak Lorena – wciąż jeszcze cierpieli z powodu konsekwencji, które pociągnęła za sobą walka. Martwiłam się o nią, podobnie jak Layla, ale żadna z nas nawet słowem nie skomentowała tego, co się wydarzyło. Widać było, że dziewczyna stara się zapomnieć i wrócić do przynajmniej względnego życia, czego dowodem był chociażby fakt, że już dwa dni po walce, dziewczyna jak gdyby nigdy nic pojawiła się na ponownym otwarciu kawiarni Michaela. Sam wampir był zaskoczony, co odebrało Vi powody do tego, żeby się na niego zdenerwowana, bo oczywiste było, że nieśmiertelny nie ma z powrotem Lo nic wspólnego. To była jej decyzja, a kiedy ją obserwowałam, widziałam, że była słuszna; dziewczyna była przygaszona, ale jakiekolwiek zajęcie pomagało jej zapanować nad wspomnieniami, które dręczyły ją na co dzień. Na palcu serdecznym wciąż nosiła podarowany jej przez Angela pierścionek i czasami zamyślała się, pocierając przy tym krążek prawie bezwiednie. Nigdy nie płakała przy nas, ale instynktownie czułam, że pozwalała sobie na słabość, kiedy zostawała sama w mieszkaniu, które wcześniej zajmowała z wampirem. Proponowałem jej nawet, żeby przynajmniej tymczasowo zamieszkała ze mną i Gabrielem, ale odmawiała, podobnie jak i dostawała szału na samą wzmiankę o tym, że miałaby uporządkować rzeczy Angela. Nie pozwalała ich ruszać i wkrótce razem z Laylą przestałyśmy nalegać, świadome tego, że to nic nie da.

Sama Layla wydawała się bardziej otwarta niż wcześniej, ale jednocześnie skomplikowana. Dużo czasu spędzała w laboratorium Rufusa, zwłaszcza odkąd ten postarał się o to, żeby odzyskać wcześniejszą lokalizację, bardziej mu przychylną ze względu na brak światła słonecznego, które teraz stało się dla niego równie zabójcze, co dla Isabeau czy jej dzieci. Od dnia, kiedy się na mnie rzucił, praktycznie go nie widziałam i bynajmniej nie dążyłam do spotkania, poniekąd przez wzgląd na Gabriela, ale i samą siebie. Agresywny czy nie, Rufus wciąż pozostawał nieprzewidywalny i po prostu bałam się go. Chyba jedynie Layla potrafiła z nim rozmawiać, chociaż i ona niejednokrotnie wyklinała na czym świat stoi, kiedy kolejny raz się kłócili. Oczywiście za każdym razem ponownie wracała do laboratorium, ku nie zadowoleniu Gabriela, ale mój ukochany przynajmniej nie próbował siostry przez podejmowaniem własnych decyzji powstrzymywać.

Najbardziej rozdrażniona zmianami, które zaszły w jej życiu, wydawała się Isabeau. Nie chodziło już nawet o to, że wiedziała kim jest i kim są jej dzieci, bo to od samego początku nie stanowiło obiektu jej zainteresowania. W zasadzie pewnie dalej byłaby w stanie funkcjonować tak, jak do tej pory, gdyby nie ciągła obecność pół-wampirów, które przypadkiem odmieniła. Cała grupa była jej do tego stopnia wdzięczna, że praktycznie traktowali ją jak boginię, którą nie była i którą nie chciała być. Denerwowała się za każdym razem, kiedy którekolwiek z nich przychodziło, żeby prosić ją o radę nawet w kwestii błahych rzeczy, ale jednocześnie widać było, że jej pobratymcy stali się dla niej równie ważni, co William i Kristin dla Layli. Czuła się za nich odpowiedzialna, a i oni byli jej posłuszni, nawet jeśli Beau nie była zbytnio zadowolona z roli ich opiekunki. Wciąż przygotowywała się do przejęcia pozycji po matce, więc dodatkowe obowiązki jedynie jej ciążyły, ale jednocześnie nie potrafiła swoim podopiecznym odmówić, co stawiali ją w dość ciężkim położeniu.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]Where stories live. Discover now