Dziewięćdziesiąt dziewięć

30 5 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Powoli zaczynałam mieć tego wszystkiego dość. Irytowała mnie zwłaszcza napięta atmosfera pomiędzy Gabrielem i Rufusem, chociaż – być może głowie przez wzgląd na Laylę – obaj nieśmiertelni po prostu mierzyli się wzrokiem, powstrzymując się od złośliwych komentarzy. Wciąż byłam lekko oszołomiona tym, czego dowiedzieliśmy się w zaledwie kilkanaście minut, ale po chwili zastanowienia, doszłam do wniosku, że na tę chwilę jest mi w zasadzie wszystko jedno, co takiego się dzieje. Byłam coraz bardziej zmęczona, a zarwana noc oraz wcześniejsza utrata krwi, coraz bardziej dawały mi się we znaki. Krążąca w żyłach adrenalina już dawno się wyczerpała i teraz już nie marzyłam o niczym innym, a jedynie o śnie, chociaż ten chyba nie miał być mi tak łatwo dany. Chciałam wrócić do domu razem z dziećmi i Gabrielem, a potem już tylko spać albo cieszyć się sobą, niezależnie od tego, co takiego działo się z pół-wampirami, skoro to wydawało się już nas nie dotyczyć.

Chciałam naprawdę wiele, ale najwyraźniej nie mogłam, bo po prostu nie wyobrażałam sobie, żebym tak nagle wyszła, zostawiając wszystkich samych sobie. Z drugiej strony, czułam się tak bardzo otępiała i śpiąca, że podjęcie jakiejkolwiek decyzji wydawało się czymś abstrakcyjnym, nie wspominając o tym, żebym mogła odważyć się zignorować Rufusa. Odwrócenie się do niego plecami, żeby dostać się do wyjścia, wydawało się co najmniej szalone i niebezpieczne, nawet jeśli nieśmiertelny zachowywał się względnie poprawnie.

Słyszałam nieco spięty głos Dimitra, który uważał za najważniejszą sprawę tylko jedno: znalezienie źródła w Mieście Nocy. Nawet jeśli teoria dotycząca picia krwi, współżycia czy genów miała sens, to wciąż nie wyjaśniało, dlaczego coraz więcej pół-wampirów popadało w związane z przemianą szaleństwo. Wciąż czegoś brakowało, a Rufus pierwszy raz tego dnia zawahał się i próbował jakoś wykręcić od konieczności odpowiedzi, byleby tylko nie musieć się przed kimkolwiek przyznawać, że tak naprawdę nie ma zielonego pojęcia, co się dzieje. Dziwiłam się, że w ogóle byłam w stanie tak wiele szczegółów zarejestrować, skoro oczy same mi się zamykały, ale najwyraźniej skrajne sytuacje na jakiś dziwny sposób wyostrzały zmysły, poprawiając koncentrację. To była ciekawa zależność, tym bardziej, że rozsądne myślenie przychodziło mi z coraz większym trudem i sama nie byłam pewna, jak długo jeszcze będę w stanie zachować przytomność.

– Nie możemy zostawić tego na później – zirytował się Rufus, ostatecznie dając za wygraną. Dimitr uniósł brwi i spojrzał na nieśmiertelnego z błyskiem samozadowolenia w oczach. – Nie patrz tak na mnie, królu. Po prostu potrzebuję chwili, żeby to wszystko przeanalizować. Skoro do tej pory nie znaleźliśmy odpowiedzi, to chyba nie oczekujesz, że teraz mi się tu uda i to w kilka zaledwie minut? – żachnął się naukowiec.

– Oczywiście, że tego nie oczekuję – zapewnił Dimitr. – Ja oczekuję czegokolwiek, co można uznać za dobrą wiadomość, zanim wrócę do miasta i stwierdzę, że po raz kolejny zaczynamy wszystko od zera – westchnął wampir, nie kryjąc irytacji.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]Where stories live. Discover now