14

1.1K 101 0
                                    

Cisza.

Nikt nawet nie śmiał odetchnąć.

Wyzwanie. Amalie rzuciła wyzwanie królowej, przed którą ukorzyła się potęga Prythianu! Jedna, mała fae! Brudna, nic nieznacząca pomywaczka. Jak przepowiedział suriel, wstrząsnęła światem. Ona i jej siostra. Choć każda na inny sposób.

Wtedy Amarantha wstała. Amalie nawet nie drgnęła. Zadarła podbródek. Popatrz kim się stałam. No popatrz! Wszystkie jej zmysły krzyczały, by rzuciła się do ataku. Ale to nie było rozsądne. Jeszcze nie teraz.

Najpierw Feyra. Niech odejdzie stąd, zanim Amarnatha ją zmiażdży.

-Ciekawe – zamruczała. Powoli uniosła rękę. Wszyscy zgromadzeni śledzili każdy jej ruch. – Niech nasza droga Feyra dokończy, choć przerwałaś w ciekawym momencie... W końcu wolność jest na wyciągnięcie ręki – zakpiła. Amalie uniosła brwi. Zabiję cię. Jedyne słowa, które kołatały jej się w głowie. Odsunęła się na bok. 

Więc niechaj tak będzie.

Jej siostra gapiła się na obie. Nie ulegało wątpliwości, że sytuacja dopiero teraz zrobiła się straszna. Wcześniej Feyra miała tylko Amaranthę do pokonania. Teraz stała pomiędzy dwiema rozwścieczonymi fae, które rzucą się sobie do gardeł. A ona, ludzki śmieć, nie przetrwa tej rozgrywki. Chyba, że zdąży uciec.

Feyra wzięła nóż. Już się nie wahała. Choć jej oczy płonęły bólem. Zatopiła sztylet w sercu młodego fae. Zbryzgała ją krew. Amalie patrzyła na nią z niewzruszonym spokojem. Podejrzewała, że tylko jej obecność daje siłę Feyrze, by chwycić kolejny nóż. By po raz kolejny zabić.

Bo Feyra nie mogła umieć zbijać. Kto miałby ją tego nauczyć? Jak opanowywać emocje, gdy krzywdzisz kogoś, kto nie jest ci nic winien? Ba! Gdy osoba, którą musisz zabić klęczy przed tobą i błaga? 

Drugą ofiarą była młoda dziewczyna. Modliła się, ale dla Amalie słowa nie miały znaczenia. Były tylko pustym, nic nieznaczącym frazesem. Patrzyła jak Feyra w końcu się załamuje. Jak płacze. Jak znowu zabija. Wzrok srebrnowłosej pozostawał nieugięty. Śledził każdy ruch Feyry.

Drapieżnik i ofiara.

A ostatnią osobą okazał się Tamlin. Ten sam, którego Feyra chciała ocalić. Dla którego sprzedała siebie. Amalie westchnął ciężko. Kolejna rzecz do przewidzenia. Zerknęła na podejrzanie zadowoloną Amaranthę. Jeśli liczyła, że Feyra nie zabije ukochanego... Cóż, nawet Amalie nie była w stanie przewidzieć, co się teraz wydarzy. Zatem czekała.

Czy Feyra domyśli się wszystkiego? Czy zna całą zagadkę? Amalie patrzyła na nią w napięciu. Oddychała, próbując utrzymać resztki swego temperamentu na wodzy. Na jeden krótki moment jej siostra spojrzała na nią, a Amalie skinęła ledwie widocznie głową. 

Zabij go. Zabij i uwolnij.

-Kocham cię – wyszeptała jej siostra. I wbiła nóż w serce Tamlina.

A Amalie wybuchnęła śmiechem.


***


Amarantha zaczęła schodzić w ich kierunku. Feyra znieruchomiała. Tamlin zaciskał dłoń na ranie. Nie umarł. 

Jak przewidywała Amalie.

-Zabiję cię – wysyczała Amarantha, patrząc na Feyrę. Amalie stanęła między nimi. Wyszczerzyła dziko zęby.

Zdrajczyni ✔Where stories live. Discover now