1

1.9K 151 18
                                    


Dziesięć lat później... 

Amalie wymachiwała mieczem. Stal cięła powietrze z głośnym świstem. Robiła wypady i uniki, trenowała bezustannie. Pot spływał jej po twarzy. Koszula kleiła się do ciała. Amalie wciąż ćwiczyła. Bez przerwy od kilku godzin.

Znowu miała sen. Ten sam. O przeszłości. A przeszłość się nie liczyła. Już nie. Amalie zaszła daleko od dnia, w którym ojciec ją sprzedał. Od dnia, w którym próbowała się zabić.

Tak, skoczyła. I gdy wylądowała w lodowatej wodzie, a był środek zimy, była pewna, że już po niej. Niespodziewanie jednak ktoś ją chwycił. Zimne dłonie wciągnęły ją głębiej pod wodę. Amalie się szarpała.

Kolejne cios. Kolejne cięcie. Brak zawahania. Gdyby przed nią stał przeciwnik, zostałaby z niego mokra plama na marmurowej posadzce. 

Kolejne wspomnienie. Jedno bardziej drażniące niż drugie. Słodko-gorzkie wspomnienia jej poprzedniego życia...

Amalie spadła z murów zamku. Tonęła. Umierała. To był koniec.

A jednak. Nie umarła. Nie stało się to, co miało się stać. Tamtego dnia lodowate, oślizłe ręce pochwyciły ją i wciągnęły w czeluść. Wokół niej była ciemność. Ból palił jej płuca. Walczyła. Walczyła, choć nie miała szans z tymi rękami. Amalie nie potrafiła się jednak poddać. W końcu przechodziła od miesięcy to szkolenie.

Kolejny cios. Zatrzymała się w tej pozycji, z dłońmi wysuniętymi do przodu.

Istoty ciągnęły ją dalej, głębiej. Aż w końcu wyrzuciły ją na brzeg skalistego lądu. Amalie nie wiedziała, jakim cudem przeżyła tą podróż. Powinna umrzeć. Była tak długo pod wodą... Tak długo. A mimo to, kaszląc teraz i próbując pozbyć się okropnego zimna z ciała, była pewna, że żyje. Że nic jej nie jest...

Amalie schowała miecz. Odstawiła broń na stojak. I opuściła swoją prywatną salę treningową. Udała się do swoich komnat urządzonych w grantach i szarościach. Zrzuciła przepocone ubranie i weszła do wanny. Gorąca woda już na nią czekała. Niewolnice znały jej zwyczaje. Zanurzyła się w parującej wodzie, pachnącej kwiatami... Takiej samej jak tamtego dnia gdy przybyła tu po raz pierwszy. Wszystko było takie samo. A jednak minęło dziesięć lat. Dziesięć długich lat.

Gdy ocknęła się ponownie, słońce świeciło jej w twarz. Może leżała tu godzinę, może kilka dni. Nie umiała powiedzieć. Po raz pierwszy zapłakała. Zacisnęła powieki. Miała dość, tak bardzo dość. Była głodna, zmarznięta i zmęczona. Czego świat od niej chciał? I wtedy usłyszała dźwięk podeszw butów gdzieś obok swojej głowy. Cichy szmer. Natychmiast otworzyła oczy. Zachłysnęła się powietrzem. Była tak bardzo przerażona...

-Ludzkie dziecko – usłyszała beznamiętny głos. Wzdrygnęła się. – Co na moich ziemiach robi ludzka istota? – zapytał, choć chyba nie ją.

-Matka chciała by przeżyła. A nie przeżyje. Umiera – usłyszała kolejny głos, tak bardzo nieludzki... Oddychała szybko i płytko. Co z nią zrobią?

-Więc czemu jest w takim stanie? – najwyraźniej zadał to pytanie z ciekawości, nie z troski o nią.

-Skoczyła z klifu. Wyłowiłyśmy ją.

-Nie potrzebna mi ludzka istota – parsknął mężczyzna i zaczął odchodzić. Amalie zorientowała się, że był jej jedyną nadzieją na przeżycie. A ona chciała żyć. Wbrew temu wszystkiemu, chciała żyć!

-Nie – słaby szept wyrwał się z jej ust. – Zacze... zaczekaj... - poprosiła. Wybłagała. Spróbowała się podnieść. Nie dała rady.

-Mówicie, że Matka chce ją żywą? – zapytał, zaintrygowany.

-Chce. Możesz wypróbować na niej moc Kotła – odezwał się żeński głos, a potem Amalie usłyszała plusk. Wtem mężczyzna się pochylił. Miał spiczaste uszy, jak zauważyła Amalie. Westchnęła głęboko. Fae! Fae ją podniósł! Dotknął jej! Jedna z tych mitycznych istot!

-Więc przeżyjesz, ludzka pokrako – mruknął, a Amalie zapadła w sen, choć nie chciała spać.

Wycierała swoje ciało ręcznikiem. Odgarnęła mokre włosy z twarzy. Popatrzyła na swoje nagie ciało bez skazy w lustrze. I spiczaste uszy. Od dawna nie była człowiekiem, ale czas wciąż myślała jak ludzka istota. Co było błędem. Nie była człowiekiem. ON o to zadbał. Gardził ludźmi, a to, że musiał ją zabrać, uważał za wspaniały żart od Kotła i Matki. Amalie wiedziała o tym, gdyż uświadomił jej jej położenie, gdy niósł ją do swojej posępnej twierdzy. A potem...

A potem ocalił ją, dał jej nowe życie, a Amalie przestała być istotą ludzką. 

Zdrajczyni ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz