[2] Kiedy dostajesz piłką!

Start from the beginning
                                    

- Nie nic ... - odparłaś próbując wstać. Twoje poczynania przerwały czyjeś duże ręce, podnoszące cię za pachy w górę. Zdezorientowana spojrzałaś na czerwonego Midorime - Oi, dziękuję - podziękowałaś, przez co koszykarz stał się bardziej zaróżowiony, a stojący za nim Takao zaśmiał się złośliwie pod nosem - Co tutaj robisz?

- To nic takiego, nanodayo - nie odpowiadając na twoje pytanie mruknął, poprawiając okulary i pokierował się w stronę drzwi, zostawiając wszystkich włącznie z tobą w osłupieniu.


| Yukio Kasamatsu |

- To nie jest dobry pomysł wchodzić do sali wtedy, kiedy mają trening - powtórzyłaś to już piąty raz, ale twoja najlepsza przyjaciółka i jednocześnie fanka blondyneczki, miała to w głębokim poważaniu.

- No przestań być taka sztywna! - dała ci kuksańca i otworzyła drzwi. 

Ja jestem sztywna? Chyba coś cię boli matole!

- Rób co chcesz... - machnęłaś ręką i zamknęłaś oczy, ale gdy chciałaś je otworzyć wylądowałaś tyłkiem na ziemi z bolącym brzuchem.

- [T.I]-chan! - krzyknęła dziewczyna podbiegając do ciebie. Zdezorientowana spojrzałaś na koszykarza, który tak jak ty nie wiedział, co się przed chwilą wydarzyło. Zaraz jednak się otrząsnął i ruszył w waszym kierunku.

-[T-T.I]-chan! - pisnął przerażony czarnowłosy i podbiegł do ciebie - Matko p-przepraszam j-ja n-nie chciałem s-serio! - krzyczał wymachując rękoma, jak opętany. 

- Yukio, spokojnie przecież nie umieram - uśmiechnęłaś się, co wywołało na jego twarzy uroczy róż.

- Ale na p-pewno? B-bo mogę i-iść z t-t-obą do pielęgniarki - wyjąkał pomagając ci wstać.

- Nie musisz serio, ale dziękuję za troskę - złapałaś rękę, którą ci wystawił.

- ... - gdy chciał coś dodać, przez drzwi wychyliła się blond czupryna. Nie zwiastowało to pokojowego odejścia w swoje strony. Oczywiście dziewczyna, przez którą tu jesteście wydawała się zachwycona.

- Senpai, mnie nie pozwalasz flirtować, a sam robisz to za plecami - mruknął z żalem Kise. 

Ojć to było chyba złe zagranie. 

- O-o czym ty gadasz?! - krzyknął i kopnął Kise wracając na sale.

- Stara, co tu się odwaliło? - wyszeptała szokowana dziewczyna.

- Tak szczerze, to nie mam pojęcia ... - mruknęłaś patrząc na zamykające się drzwi.


| Atsushi Murasakibara |

- Atsushi weź się w końcu trochę wysil! - krzyczał kapitan. Kolejny trening na którym musiał siłą zmuszać chłopaka do ćwiczeń.

- Kiedy mi się nie chcę ... - mruknął znudzony patrząc z utęsknieniem na paczkę chipsów, które leżały na ławce.

- Błagam zrób coś w końcu, a nie stoisz jak ten osioł! - podnosił głos dalej. Nie mógł pojąć, jak olbrzym dostał się do drużyny ze swoim nastawieniem.

- Ale co mam niby robić? - stęknął, kiedy zrozumiał, że dopóki czegoś nie uczyni będzie musiał słuchać jego dzikich wrzasków. Wszystko za chwilę spokoju...

- Rzucić piłkę?! - powiedział załamany podając mu ją. Koszykarz zmarszczył brwi. Naprawdę chodziło, o coś tak banalnego? Mruknął i zirytowany mocno rzucił piłkę na drugą stronę boiska.

- Kuroko No Basket - ScenariosWhere stories live. Discover now