18.Odnaleziona?

84 15 3
                                    

Ola:

Z trudem otworzyłam oczy. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Słyszałam warkot silnika, co oznaczało, że jadę autem. Było ciemno, chciałam zobaczyć gdzie jestem, ale nie mogłam się ruszyć. Byłam zamknięta w jakimś worze.
-Już teraz mi nie uciekniesz moja droga - Kierowca mówił, śmiejąc się pod nosem. Poznałam ten głos, to Marian.
Chcialam krzyczeć, ale to tylko pogorszyłoby sytuację. Udawałam, że wcale się nie obudziłam. Jechaliśmy tak jeszcze chwilę. W pewnej chwili zahamował gwałtownie, zsunęłam się z tylnych siedzeń i z hukiem upadłam na podłogę auta.
Marian wysiadł z pojazdu, długo go nie było. W pewnej chwili otworzył drzwi.
-Moja droga, uszykowałem dla ciebie mały, przytulny domek. Mam nadzieję, że ci się spodoba - mówiąc to, chwycił za worek i zarzucił go na plecy.
Wszedł do domu i od progu zaczął krzyczeć :
-Hoł hoł hoł! Mam nadzieję, że byłaś grzeczna Mamo, przyniosłem dla ciebie prezent - mówił podekscytowany.
-Co ty znów wymyśliłeś?
-Matka, ja wiem co robię, otwieraj te drzwi, trzeba ją schować - rozkazał
-Kogo masz na myśli? - pytała coraz bardziej zdenerwowana.
-Przyniosłem Olę, będziemy brać ślub, a jeśli się nie zgodzi to zabiję tego jej Adamka - po tych słowach dostałam paraliżu. Przecież nie o tym marzyłam. To nie Marian miał być moim mężem. Momentalnie zapomniałam o zdradzie Adama. Nie mogłabym sobie wybaczyć tego, że przeze mnie umrze, chociaż jeszcze kilka dni temu życzyłam mu śmierci, choć tak na prawdę on był moim wymarzonym mężem. To chyba prawdziwa miłość...
-Jesteś naprawdę pojebany - skomentowała mama Mariana.
Marian schował mnie do szafy i wyszedł z pokoju. W tle słyszałam kłótnie.
-Matka, przestań pieprzyć, ja ci mówię, będziesz zadowolona.
-A rób co chcesz! - powiedziała moja przyszła teściowa i tym samym zakończyła kłótnie.
Siedziałam w szafie sporo czasu, z czasem zaczęło brakować mi tlenu. Ze wszystkich sił próbowałam wydostać się z grubego wora. W końcu udało mi się rozerwać sznur, którym związany był worek. Wyszłam z niego, otworzyłam szafę i moim oczom ukazało się niewielkie pomieszczenie. Wszystkie ściany były pokryte zdjęciami. MOIMI ZDJĘCIAMI. Niektóre z nich to marne fotoszopy przedstawiające mój ślub z Marianem. Mój wzrok przyciągnęła jedyna szafka, która była w tym pokoju. Otworzyłam drzwiczki i byłam w szoku. W szafce leżała moja bluzka, którą zgubiłam jakiś czas temu w remizie. Półkę niżej leżał maleńki szklany słoiczek z moimi włosami. Miał nawet dmuchaną lalkę z moją twarzą!
Byłam przerażona pomysłami tego psychola!
Chcialam się stąd wydostać. Pomyślałam, że skoro nie spróbuję to zostanę tu na wieki.
Złapałam za klamkę, otworzyłam drzwi i wiedziałam, że to już koniec, że już się stąd nie wydostanę. Przede mną stał Marian, twarzą w twarz, dzieliły nas centymetry. Wygląda na to, że stał tam cały czas i spodziewał się tego, że będę chciała uciec.
-Mówiłem, że już mi nie uciekniesz - mówił z tym przerażającym uśmiechem. Wepchnął mnie do pokoju i zamknął drzwi na klucz. Teraz już na pewno nie mam szans na normalne życie. Zostałam z tym wszystkim sama, nikt się o mnie nie martwił.
Weszłam z powrotem do szafy, położyłam się i myślałam o mojej beznadziejnej przyszłości. Już nigdy nie przeżyje wspaniałej imprezy w domu, już nigdy nie zobaczę głupiej mordy Natalii, nigdy nie wysłucham nowego wiersza Arka i nigdy nie wyjdę za Adama.
Leżałam tak chwilę, gdy z zamyśleń wyrwał mnie głośne walenie do drzwi, ale nie do moich drzwi, a wejściowych.
- Dobry wieczór! Policja! Szukamy pani Oli K. Słyszeliśmy od znajomych zaginionej, że może mieć pan coś wspólnego z tym zdarzeniem - mówił policjant. Okazało się, że jednak moi znajomi martwili się o mnie. Na dodatek może uda mi się już dzisiaj wrócić do domu!
-Nie, ja o niczym nie wiem - szybko odpowiedział Marian.
Wybiegłam z szafy i zaczęłam z całych sił walić pięściami w drzwi.
-A to co? - zapytał oficer.
-To tylko pralka, ostatnio się popsuła i wali tak za każdym razem.
-No tak, w takim razie pani Ola zniknęła, przepraszam za najście, dobranoc - pożegnał się policjant.
Wszystkie moje nadzieje umarły.

Wrocławski Sen - Andy Biersack, Adam Lambert, Jared Leto, MGK, Bill KaulitzWhere stories live. Discover now